Lekkie zakończenie sezonu w Słupsku
"Dajcie mi tenora!" Kena Ludwiga w reż. Dariusza Gnatowskiego w Nowym Teatrze w Słupsku. Pisze Justyna Borkowska.
Nowy Teatr im. Witkacego przygotował ostatnią premierę w tym sezonie. Komedię "Dajcie mi tenora!" (Lend Me a Tenor! Ken Ludwig) wyreżyserował Dariusz Gnatowski - sztandarowa postać polskiego humoru. Premiera odbyła się 19 maja 2018r w Słupsku.
Widowiskowy spektakl to komedia pomyłek łącząca ekscytujące wątki: kariery, sławy, miłości i seksu. Lekka fabuła, dużo muzyki i humoru wprowadzają widza w wesoły nastrój. Dajcie mi tenora! To miłe pożegnanie się słupskich aktorów (którzy wystąpili w pełnym składzie), z widzami na okres wakacji.
Spektakl, co należy podkreślić, jest bardzo widowiskowy a lekka forma nie oddziałała na formę przedstawienia. Piękne, wspaniale dobrane, kolorowe i różnorodne kostiumy (Barbara Guzik), niecodzienna (wieczorowa), bogata, "świecąca po oczach" charakteryzacja i nietuzinkowe postacie wciągają widza w klimat i perypetie świata "gwiazd'.
Dużo blichtru, przesytu i nie mniej ogólnego zamieszania tonują wplecione w spektakl, pięknie wykonane fragmenty arii operowych, które zdecydowanie podnoszą wartość artystyczno-dydaktyczną spektaklu.
Hanna Piotrowska i Krzysztof Kluzik, nie pierwszy raz będąc małżeństwem na scenie, jak zwykle rozbawiają publiczność. Aktorki w negliżu, liczne podteksty, frywolne sceny, bogata obsada, wiele charakterystycznych postaci - od apodyktycznego dyrektora opery (Jerzy Karnicki) po boya hotelowego (Wojciech Marcinkowski) oraz (co widać) dopracowane - choćby pod względem synchronizacji sceny, ubarwiają spektakl czyniąc z niego prawdziwe widowisko.
Dariusz Gnatowski, reżyser mocno związany z telewizją, "podpisał się" na końcu spektaklu w charakterystyczny sposób, który - jak wisienka na torcie - wieńczy to dzieło.