Artykuły

Polska w bagnie kompleksów

- Seksualność, którą pokazujemy, odbiega znacząco od statystycznych wyobrażeń. Nie ma silikonowych piersi, naoliwionych, trzęsących się z podniecenia pośladków i zasapanych kulturystów. Nagość jest kostiumem, materią, z którą pracujemy, nie treścią samą w sobie - mówi PIOTR WĘGRZYŃSKI, lider katowickiej grupy Suka Off.

Z PIOTREM WĘGRZYŃSKIM [na zdjęciu], założycielem grupy Suka Off, rozmawia Małgorzata Borkowska:

Uchodzicie za najostrzejszą grupę performerską w Polsce. Podobno podczas waszych występów ludzie mdleją, a nawet dostają ataków serca. Byłam na kilku waszych występach i nie zauważyłam żadnych ofiar śmiertelnych. Skąd biorą się te pogłoski?

- To nie pogłoski, a fakty. Ludzie mdleją tak jak podczas pobierania krwi. Po prostu wśród zgromadzonych osób często zdarza się taka, która jest wrażliwa na krew i igły. Zwyczajny rachunek prawdopodobieństwa i ludzka fizjologia. O ataku serca nie słyszałem. Jeżeli postrzega ktoś naszą "kontrowersyjność" przez liczbę takich wypadków i sam fakt ich istnienia, to jest raczej prymitywny punkt widzenia.

Najwięksi przeciwnicy Suki Off nawet nie widzieli waszych spektakli. Burmistrz dzielnicy Warszawy Praga Południe podał was jakiś czas temu do sądu po tym, jak zobaczył wasze zdjęcia w jednej z gazet Wydawać by się mogło, że ludzie się was panicznie boją.

- Sądzę, że nie boją się nas, tylko tego, co widzą w lustrze. Wydarzenia w M25, o których mówisz, zdemaskowały cały system określonej świadomości społecznej i olbrzymiej hipokryzji osób publicznych: urzędników, dziennikarzy, aktorów z pierwszych stron gazet. Z tak żałosną postawą nie spotkaliśmy się nigdzie w Europie. Teraz, kiedy sprawa trochę ucichła, ludzie przychodząc na akcje oczekują kolejnego skandalu - wychodzą zawiedzeni, bo okazuje się, że to nic "strasznego".

Może ten strach bierze się z tego, że w trakcie waszych spektakli postacie często zamieniają się rolami? Wymienna płeć jest częstym motywem, pokazujecie też kobiety dominujące nad mężczyznami, jak np. w scenie finałowej "White Room", podczas której kobieta wiesza mężczyznę na łańcuchach. Tymczasem w naszej świadomości zakodowany jest obraz łagodnej matki Polki słuchającej swego mężczyzny.

- Z pewnością manipulacja płcią stanowi pewien problem w akceptacji odbiorcy tego, co widzi. Płeć w kontekście fizjologii jest w Polsce tematem tabu. Problem jest o tyle trudny, że nie dodajemy w tej układance elementów sex-popu. Seksualność, którą pokazujemy, odbiega znacząco od statystycznych wyobrażeń. Nie ma silikonowych piersi, naoliwionych, trzęsących się z podniecenia pośladków i zasapanych kulturystów. Nagość jest kostiumem, materią, z którą pracujemy, nie treścią samą w sobie. Dla mnie finałowa scena w "White Room", kiedy Helen wbija w moje ciało haki, jest bardzo tragiczną a zarazem romantyczna Nie patrzę na nią jak na scenę z horroru. Jeżeli zakładałbym wyłącznie wstrząs na widzu, to uwierz mi, mógłbym zrobić naprawdę wiele. Ale nie o to chodzi Rola kobiety w akcjach Suki jest równie ważna jak w życiu. Jeżeli pokazujemy ją cierpiącą, to nie z powodu naszych sadystycznych skłonności, tylko jako ostrzeżenie bądź jako element motywujący postaci do kolejnych działań. Trudno spodziewać się, że 100 procent odbiorców odczytuje nasze działania w ten sam sposób. W mojej świadomości nie ma obrazu matki Polki, o którą mnie pytasz.

Polacy w ogóle mają problem z własną seksualnością. Większość z nas zwyczajnie boi się własnych fantazji seksualnych; boi się przyznać, że ma ochotę na coś więcej niż tradycyjna pozycja "na misjonarza".

- Cały problem opiera się na edukacji seksualnej. Własna, świadoma seksualność polega przede wszystkim na akceptacji swojego ciała. Polacy tkwią w bagnie kompleksów. Główną ich przyczyną jest wzajemnie wykluczająca się narzucona społeczna postawa - 95 procent katolików, jednocześnie jedna z największych grup konsumenckich w tej części Europy. W Czechach, Słowacji, czy na Węgrzech nie znajdziesz w centrum dużych miast sąsiadujących ze sobą hipermarketów. Z drugiej strony, kraje te są strasznie liberalne. Rozwój przemysłu erotycznego w tych krajach wcale nie zwiększył przestępczości czy liczby zbrodni na tle seksualnym.

Kraje te wyprzedzają Polskę w wielu dziedzinach życia. Więc w czym tkwi problem? Największe przerażenie budzą chyba fantazje homoerotyczne. Może stąd biorą się te brutalne ataki na parady równości, kluby, gejów. Na zasadzie: skopię geja, żeby nikt sobie nie pomyślał, że on mi się podoba.

- Źródłem strachu jest, jak wspomniałem wcześniej, brak wiedzy. Człowiek zawsze obawia się tego, czego nie zna W tradycji katolickiej poczucie grzechu wpajane jest już małym dzieciom. Grzeszne jest ich własne ciało... To chore. Oczywistym jest, że w środowisku przeciwników parad równości znajduje się wielu gejów, fetyszystów etc. W każdej grupie społecznej znajdują się takie osoby. Być może ci, którzy kopią geja, sami codziennie idą z nim na piwo.

Wasze spektakle pełne są erotycznych fetyszy: masek, lateksowych kombinezonów. Pokazujecie postaci, które znęcają się nad sobą; ta przemoc jest czynnikiem, który umożliwia ich ewolucję. Twierdzicie, że człowiek nie jest zdolny do czystych relacji; potrzebuje tworzyw sztucznych do tego, aby "zachować gatunek". Czy rzeczywiście człowiek potrzebuje takich mechanicznych podniet? Skąd to się bierze - ze znudzenia, wewnętrznej pustki?

- To zwykła kolej rzeczy. Podstawową motywacją współczesnego człowieka są najczęściej pieniądze i władza. Generalizuję, jednak w sumie prędzej czy później życie sprowadza się właśnie do tych elementów. Obecnie człowiek znajduje się nad przepaścią, jedni akceptują to i próbują normalnie funkcjonować, inni wciąż wpatrują się w otchłań-znudzenie, i to ich wciąga. Lateksowe kombinezony czy maski nie wywołują u mnie erekcji, trudno wiec mówić o erotycznym fetyszu. Te gadżety są częścią naszej cywilizacji, współczesną estetyką. Twórcy filmów science-fiction pokazują społeczeństwa otaczające się futurystycznymi przedmiotami, kostiumami i bawiące się w przedziwnych klubach. To nie fantastyka, takie miejsca istnieją i istnieją tacy ludzie - z wszczepionymi chipami, metalowymi implantami i zmodyfikowanymi ciałami. Chirurgia plastyczna w postaci powiększenia piersi, odsysania tłuszczu etc. jest coraz bardziej akceptowana Media, koncerny tworzą kolejną matrycę człowieka Wystarczy, że pojawia się ktoś z nietypową modyfikacją, np. rozszczepionym językiem - większość uważa, że jest psychicznie chory, bo nie pasuje do tej matrycy. Chirurg wypowiada się, że to nienormalne chwilę po tym, jak wszczepił kobiecie w wargi kolagen. Nie widzę różnicy w sposobie ingerencji w ciało, albo coś staje się estetyczne, albo nie i każdy sugeruje się swoim osobistym smakiem i wrażliwością.

Co chcecie pokazać przez waszą sztukę?

- Łatwiej powiedzieć mi, czego nie pokazujemy i o czym nie mówimy. Nie pokazujemy "prawdziwego seksu" i nie mówimy, jak żyć, nie dajemy recepty na rozwiązywanie prywatnych problemów. Chcemy zmusić ludzi do myślenia, do zastanowienia się "dlaczego?" i do odszukiwania treści poprzez własne doświadczenia Po akcji "White Room" spotkałem się z opiniami, że to takie puste i ograne. Nie wyobrażam sobie, żeby osoba z zaszytymi ustami wygłaszała jakieś filozoficzne czy polityczne tyrady. Dla mnie ten obraz nagiej kobiety z zaszytymi ustami symbolizuje wiele spraw dotykających współczesności, dziwi mnie, że ktoś potrzebuje jakiegoś komentarza.

Dlaczego sięgacie po obrazy kokonów, hostii, czy obmywania stóp? Jakie skojarzenia chcecie w ten sposób wywołać?

- Nie odnosimy się bezpośrednio do religii. Wychowaliśmy się jednak w Polsce i każdy z nas miał do czynienia z katolickim dogmatem. Naturalne jest więc, że sięgamy po symbolikę misteryjną. Jest to jednak bardzo daleka metafora, raczej chodzi o wykonywanie pewnych rozpoznawalnych dla odbiorcy gestów. Obmywanie stóp najczęściej jest początkiem obmywania całego ciała lub umycia skóry z faktycznego brudu, hostia - chodzi o charakterystyczny płaski i okrągły kształt pożywienia; nigdy nie symbolizowaliśmy w ten sposób spożywania czyjegoś ciała, metafory kanibalizmu. Kokony są symbolem bezpieczeństwa, ale bardzo pozornego. Są punktem wyjścia do świata, który oferuje wiele przyjemności, ale bardzo złudnych.

Mówicie, że wasze spektakle są performatywnym misterium. Sięgacie może do doświadczeń Wiedeńskich Akcjonistów, którzy za pomocą swego orgiastyczno-mistycznego teatru chcieli wstrząsnąć widzami i oczyścić ich za pomocą tego wstrząsu?

- Jest w tym porównaniu więcej elementów zbieżnych. Akcjoniści mieli inne założenie, również sposób narracji odbiegał od naszych akcji (pomijając oczywiście wykorzystywanie ciała). Sięgając do ich doświadczeń świadomie oddzielam idee od ekspresyjnej estetyki. Interesuje mnie ten drugi aspekt. Oni zadawali pytanie społeczeństwu i sami próbowali na nie odpowiedzieć. My nie czujemy się uczestnikami jakiejś walki. Nie obchodzi mnie, kto w co wierzy, z Mm uprawia seks i w jaki sposób. Nie mam zamiaru zmieniać czyjegoś życia i tego samego oczekuję od innych. Sztuka zaangażowana politycznie jest dla mnie utopią. Jeżeli miałbym dostrzegać jakąś misję to jedynie edukacyjną. Wiedza na temat body-art performance jest równa zeru.

Jesteście atakowani za pokazywanie okrucieństwa. Tymczasem życie jest tak okrutne, że sztuka nie jest w stanie z nim konkurować. Mówię o głodnych dzieciach, ludziach wegetujących bez pomocy społecznej, śmiertelnie chorych wypisywanych ze szpitali, by nie psuli statystyk itp. Czy w takiej sytuacji pokazywanie okrucieństwa ma jakikolwiek sens?

- Pokazujemy okrucieństwo w wymiarze fizjologiczno-ewolucyjnym. Ten ból nie jest spowodowany bezsensowną postawą polityków i religijnych przywódców. Nawet w państwach wysoko rozwiniętych ludzie zapadają na poważne choroby i ulegają wypadkom. Narodziny i śmierć to proces, który można przyspieszać i zwalniać, ale nie da się go wyeliminować zupełnie. Interesuje nas cierpienie, którego nie można zniwelować, ponieważ przypisane jest naturalnym prawom.

Pochodzicie ze Śląska, dawniej hołubionego przez Gierka, a dziś, niestety, dość zubożałego. Region aż kipi od ludzkich dramatów, frustracji i beznadziei. Czy fakt, że jesteście właśnie z tego miasta, wpływa na waszą sztukę?

- Z pewnością tak, ale odciska się to wyłącznie w naszej materii wizualnej - obrazy starych przestrzeni industrialnych, postaci robotników, zniekształcenia ciała spowodowane skażeniem etc. Stąd też wykorzystywanie masek gazowych, części urządzeń przemysłowych i używanie tworzyw sztucznych. Nie interesują mnie kontekst polityczny, etos pracy i historia Śląska Nie neguję tych tematów, jednak staram się ich unikać. Mieszkałem zarówno w Zagłębiu, jak i na Śląsku, widziałem ludzi, którzy w imię frustracji i beznadziei niszczyli i niszczą historię tego regionu. Jeżeli ktoś sprzedaje na złom swoją historię, to ja nie mam do niego żadnego szacunku. Tłumaczenie, że nie ma pracy, jest po prostu śmieszne. 50 procent bezrobotnych w tym regionie to ludzie, którzy zawsze znajdą powód, żeby nie podejmować wysiłku i odpowiedzialności za to, co robią. Lepiej więc jednak dać takim ludziom rybę, bo wędkę albo popsują, albo sprzedadzą.

Koledzy-artyści zarzucają wam korzystanie z ogranych motywów i tematów. Ale tak naprawdę od czasów napisania Biblii stale powtarzają się te same wątki i tematy. Czy w sztuce można jeszcze stworzyć coś nowego?

- Unikam kolegów-artystów, wolę przyjaciół-ludzi. Te same wątki i tematy pojawiają się już od czasów pierwszych malowideł naskalnych, Biblia to bardzo młoda pozycja. Takie zarzuty pojawiają się od osób sfrustrowanych, mających problem z jasnym określeniem się. Nie patrzę na sztukę jak na jakiś ogól Oryginalność nie polega na wyścigu, kto śmieszniej, więcej i szybciej. Uważam, że polega na szczerości wobec siebie. Całe gadanie o tym, że ktoś robi coś dla kogoś jest zwykłym kłamstwem. Jeżeli będziemy zakładać, że widz jest priorytetem, tym bardziej ta gra będzie wykalkulowana i wyrachowana, a to, co robię, traktuję osobiście i cholernie poważnie. Dziękuję za rozmowę.

Suka Off to formacja artystyczna istniejąca od 1995 r. Koordynatorem wszystkich działań jest założyciel grupy Piotr Węgrzyński. Z biegiem lat grupa wypracowała autorską, unikalną formę wyrazu, która ma charakter działań na pograniczu performance i teatru. Suka ma na swoim koncie wiele realizacji z pogranicza wielu dziedzin sztuki: happeningi, performance, realizacje filmowe i wizualizacje muzyki; prezentowane w najróżniejszych przestrzeniach (teatry, galerie, kluby, ulica) na terenie kraju i za granicą (m.in. Wielka Brytania, Kosowo, Dania, Szwajcaria, Wiochy, Grecja). Jej działania zyskały uznanie na licznych festiwalach (min. Grand Prix II Międzynarodowego Festiwalu Działań Plastycznych i Teatralnych Zdarzenia w Tczewie, l nagroda za najlepszy spektakl i najlepszą muzykę Łódzkich Spotkań Teatralnych). Obecnie grupa współpracuje z czołowymi artystami body-art i fetish: Hellen Burrough, Kurni Monster i Lukasem Zpira, wpisując się w nowe działania łączące stylistykę działań performance, wideo art i ekstremalnej estetyki klubów fetish.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji