Artykuły

Peaky Blinders po warszawsku, czyli "Król" rządzi!

"Król" Szczepana Twardocha w reż. Moniki Strzępki w Teatrze Polskim w Warszawie. Pisze Maja Margasińska w naszemiasto.pl.

Wyznaję: jestem zakochana w Jakubie Szapiro, bohaterze powieści "Król" Twardocha. Dlatego do spektaklu podchodziłam ostrożnie.

Po pierwsze - bo bałam się, że zwizualizowanie tego tekstu coś mi odbierze, po drugie - bo nie przepadam za duetem Strzępka/ Demirski. Jednak premiera nie tylko mnie nie rozczarowała, ale zwyczajnie zachwyciła - pisze Maja Margasińska, autorka vloga Facetka od Kultury.

"Król" to historia Jakuba Szapiro, żydowskiego boksera i prawej ręki gangstera Kuma Kaplicy. Szapiro walczy, zabija, kocha i pije - wszystko w międzywojennej Warszawie, zamienionej w pole walki o wpływy. Ulicami rządzi przemoc, choć w ujęciu Twardocha nie jest to zjawisko odrażające, lecz podniecające i wciągające. W tej zwierzęcej sile zakochani są nie tylko Szapiro i Kaplica, lecz także otaczające ich kobiety i zapatrzeni w nich młodzi. A na koniec - my, czytelnicy.

Tę ciekawą perspektywę udało się po mistrzowsku przenieść na scenę. Nie na próżno spektakl otwiera piosenka "Red Right Hand" znana z uwielbianego serialu "Peaky Blinders" o angielskich gangsterach -takich odwołań będzie więcej.

Dla mnie "Król" jest powieścią przede wszystkim o Warszawie. Dokładne lokalizacje, opisy ulic aż kuszą, by wybrać się na spacer śladami bohaterów. Tej Warszawy w spektaklu Strzępki zabrakło, choć rozumiem specyfikę teatralnej niedosłowności.

Powieść Twardocha ma sporo słabości, pojawiają się w niej tematy poważne i ważne, wśród których najistotniejsze jest starcie pomiędzy Warszawą polską i żydowską, jednak autor rozmywa je gangsterskimi porachunkami i miałkimi opisami seksu. W spektaklu Paweł Demirski wyciągnął i wzmocnił wszystkie polityczne wątki, konstruując historię o targanej konfliktami narodowymi, politycznymi i społecznymi Polsce. Socjaliści dzień w dzień stawiają czoła falangistom, agresja i przemoc rządzą na ulicach, media podsycają konflikt - mit zjednoczonej Polski zaczyna upadać... Wymowa polityczna spektaklu jest tak jasna i wprost, że nie zawahałabym się nazwać jej manipulacją, gdyby nie to, że - niezależnie od sympatii politycznych - warto

"Króla" w Polskim zobaczyć. Choćby z powodu wspaniałego Adama Cywki (Jakub Szapiro), chodzącego z charakterystycznym dla urków kolebaniem się w biodrach, po łuku, niczym drapieżnik, wyciągającego przemoc i gniew z ciała, z najciemniejszych jego miejsc, za pomocą tików i łagodnych poruszeń. Niesamowity jest Marcin Bosak w roli Radziwiłka i Mirosław Zbrojewicz jako Pantaleon. Paweł Tomaszewski, wcielający się w różne role i różnicujący je po mistrzowsku, wart jest zobaczenia w każdych okolicznościach. Zresztą cała obsada wypadła bardzo dobrze.

Niestety najmniej mogę napisać o rolach kobiet, bo w tej opowieści zostały one zmarginalizowane i sprowadzone do roli tła - nawet Ryfka Kij, czego żałuję. Za to ciekawym zabiegiem było powierzenie roli Litani Barbarze Kurzaj. To ona pociąga za sznurki, odgrywa najbardziej mącące postacie, podsyca gniew. Z bohaterami łączy nas pancerz z cynizmu, pod którym - jak oni ukrywamy strach i miękkie bebechy.

W,,Królu" jest świetna scenografia (Anna Maria Kaczmarska): na obrotowej scenie zbudowano front kamienicy z bramą, przed którą parkują stare auta, a z tyłu znajduje się ring bokserski, który - gdy trzeba - zmienia się w obóz koncentracyjny. Niesamowite wrażenie robią momenty, w których bohaterowie wchodzą przez bramę z głębi sceny, w lekkim dymie i błyskach stroboskopowego światła, poruszając się w zwolnionym tempie. W podobnym tempie dzieją się świetnie zainscenizowane sceny walk bokserskich i bójek (Robert Popławski, Jakub Lewandowski). Niestety, spektakl obnażył jedną z największych słabości książki, a mianowicie... język. Już podczas lektury miałam żal do autora, że nie pokusił się o stylizację językową międzywojennej Warszawy, ale płynący ze sceny stek przekleństw żywcem wyjęty z filmów sensacyjnych z lat 90. ("Psy"!) bardzo mnie zmęczył. Zwłaszcza, że nawet tutaj autorom zabrakło inwencji i słychać było nieustannie te same wyrażenia.

Spektakl "Król" to opowieść o dzisiejszej Polsce, która - według autorów - znajduje się w dokładnie tej samej sytuacji, w jakiej była u progu n wojny światowej. Układ sił się zmienia. Pękają nietykalni, pękają stare czasy i cały świat pęka. Tło dla nowego stanowi zgnilizna - polityczna, moralna, seksualna. Tylko Litani łypie spokojnym, złym okiem, czekając, aż popełnimy błąd.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji