Artykuły

Całopalenie na obrotówce

Po świetnej, surrealistycznej i nienachalnie refleksyjnej "Alicji" według Carrolla, szef warszawskiego Teatru Dramatycznego Paweł Miśkiewicz wraca do swojej ulubionej autorki - Dei Loher. Po wystawieniu jej "Przypadku Klary" i "Niewiny" sięgnął po najświeższe "Całopalenie". Poprzednie realizacje przyniosły Miśkiewiczowi uznanie i nagrody, obecna - raczej nie. Punktem wyjścia jest tragedia - ośmiolatek zginął przejechany najprawdopodobniej przez ścigającą lokalnego przestępcę policjantkę. Rodzice dziecka (Joanna Drozda i Krzysztof Ogłoza), jego chora na Alzheimera babcia (Agnieszka Roszkowska), obcy - świadek wypadku (Mariusz Benoit), kolega przestępcy (Henryk Niebudek), właścicielka samochodu, którym jechał (Dorota Landowska)/i przestępca/policjantka (Miłogost Reczek) w rwanych monologach i dialogach roztrząsają wydarzenie. Przy okazji opowiadają o własnych problemach (poczucie winy, utrata pamięci, wojna, przebyty rak i amputacja piersi, nieudacznictwo, brak szczęścia w życiu). Rwana narracja bezskutecznie próbuje przykryć największą wadę tekstu Loher - jego pretensjonalność. Niczego też nie wnosi inscenizacja Miśkiewicza, w której poszatkowanej, szczątkowej narracji odpowiadają fragmenty też dość szczątkowej scenografii, prezentowane kolejno publiczności usadowionej na kręcącej się scenie obrotowej (pomysł kilka miesięcy temu wykorzystany w opolskich "Aktorach prowincjonalnych"). Dlaczego "Całopalenie" zostało uznane przez branżowy miesięcznik "Theater Heute" za najlepszą niemiecką sztukę ubiegłego roku - pozostanie zagadką.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji