Artykuły

Prywatny teatr w prezencie

Janusz Szydłowski chce swój teatr oprzeć na repertuarze lekkim i przyjemnym, ma więc - teoretycznie - sporą szansę. Na farsy i komedie ludzie raczej przyjdą. Tylko dlaczego miasto wydaje pięć milionów na kupienie, wyremontowanie i wyposażenie teatru, który z założenia jest komercyjny i powinien sam sobie radzić? Przecież utrzymuje już jeden teatr z rozrywkowym repertuarem, czyli Bagatelę. Może należałoby na tym poprzestać. I dotować projekty artystyczne nienastawione na zysk? - pyta Joanna Targoń w Gazecie Wyborczej - Kraków.

Prywatny teatr to przedsięwzięcie ryzykowne i kosztowne. Trzeba wynająć salę, opłacić aktorów, reżysera, scenografa, obsługę sceny, uszyć kostiumy, zrobić dekoracje, wyposażyć scenę w urządzenia techniczne, zapłacić za światło, ogrzewanie, sprzątanie, reklamę, wynająć ludzi sprzedających i sprawdzających bilety. I przede wszystkim - znaleźć takie sztuki, które będą dzień w dzień zapełniać salę i przynosić zysk właścicielowi.

Janusz Szydłowski [na zdjęciu] chce swój teatr oprzeć na repertuarze lekkim i przyjemnym, ma więc - teoretycznie - sporą szansę. Na farsy i komedie ludzie raczej przyjdą. Tylko dlaczego miasto wydaje pięć milionów na kupienie, wyremontowanie i wyposażenie teatru, który z założenia jest komercyjny i powinien sam sobie radzić? Przecież utrzymuje już jeden teatr z rozrywkowym repertuarem, czyli Bagatelę. Może należałoby na tym poprzestać. I dotować projekty artystyczne nienastawione na zysk.

Teatr Janusza Szydłowskiego nie będzie instytucją miejską; do kasy miasta będzie, owszem, wpływać czynsz, ale - jak mówi Stanisław Dziedzic - "bardzo preferencyjny", czyli niski. Szydłowski liczy też na jakieś miejskie dotacje. Gdy zaś artyście wyczerpie się zapał, miasto gotowe jest nową scenę przygarnąć. Jest zatem miło, tylko nie udawajmy, że będzie to teatr naprawdę prywatny.

Teatry komercyjne działają wszędzie, lecz nie biorą publicznych pieniędzy (zresztą nikt by im ich nie dał); przedsiębiorcy liczą, że to, co włożyli w produkcję, zwróci się z nawiązką. Ryzykują i czasem wygrywają, a czasem tracą. Z powodu niezreformowanej struktury teatrów to, co na Zachodzie wystawia się dla zysku za prywatne fundusze, w Polsce jest opłacane z publicznych pieniędzy. Działa zaledwie kilka prywatnych teatrów; najgłośniejszy z nich to teatr Krystyny Jandy - mający zresztą ambitny i przemyślany repertuar. Janda też gra w dawnym kinie, ale kupionym i remontowanym za własne pieniądze, i to mniejsze (w sumie 3,5 miliona) niż te, które miasto wydaje na dawny Związkowiec.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji