Artykuły

Benefis Zofii Mrozowskiej

Teatr Współczesny - "Gry kobiece" Krzysztofa Zanussiego i Edwarda Żebrowskiego, reżyseria - Edward Żebrowski, scenografia - Ewa Starowieyska.

Idąc do teatru, odczuwam czasami skryte pragnienie, by poobcować tam z czymś, co błyskotliwe i inteligentne, a przecież nie skrywa w sobie dumnych zachceń, by mną wstrząsnąć, zmienić mój pogląd na lot komet lub materią duszy ludzkiej. Słowem, odczuwam czasami pragnienie, by poobcować z dramaturgią dobrze skrojoną, ale na miarę żakietu. Tak właśnie Zanussi i Żebrowski skroili swoje dwa scenariusze.

Oba są o kobietach, oba o kobietach starych, oba o staruszkach piekielnie zasobnych, aleć to jedynie sytuacyjny punkt wyjścia do eleganckich gier słownych w psychologię i sofistykę. Zdaniem autorów, zawierają te dialogi "pewien sens ogólniejszy", przy czym sami autorzy stuprocentowej pewności w tym względzie nie mają, gdyż swe przesłanki osłabili kokieteryjnym wtrąceniem: "być może zawierają". A gdybyż nawet nie zawierały? Wystarczy, że "Gry kobiece" cechuje duża doza dyskretnego komizmu, że ich dialog ma rytm pingpongowy, że stwarza możliwości wygrania się aktorom...

Właściwie ta liczba mnoga jest tu ciut na wyrost. "Gry kobiece" stwarzają przede wszystkim możliwość wygrania się dla jednej aktorki, że tą aktorką okazuje się Zofia Mrozowska, tym lepiej. Dawno już nie mieliśmy okazji jej oglądać w sytuacji tak sprzyjającej, która by zezwalała artystce na olśnienie nas finezją w cieniowaniu słów, w barwieniu ich uroczym dowcipem, we wspaniałej żonglerce uśmiechem, spojrzeniem, mimiką.

Zwłaszcza w drugiej z jednoaktówek, w "Miłosierdziu płatnym z góry", przewybornie ukazuje Mrozowska całą maszynerię myślenia rozkapryszonej, apodyktycznej, ale mającej i chwile ludzkiej słabości plutokratki paryskiej. W "Niedostępnej" karykaturuje Mrozowska słynną vedettę filmową - w linii ruchu widać kontury wielkiej Grety. A może zresztą wielkiej Marleny, to nieistotne, ważny jest nie wzór do tego obrazu, ale samego obrazu mistrzostwo.

Barwy te, kładzione w półcieniu, ironiczne pastele rozostrzają tło, w czułości czuć ostry zapach lawendy zmieszanej z octem. Więc coś z goryczy, wiele też uśmiechu...

W "Niedostępnej" partneruje Mrozowskiej Jan Englert jako pełen tupetu dziennikarz, który przegrywa swój pojedynek z gwiazdą. Englert z wielką kulturą prowadzi ten mecz, nie przepycha się na plan pierwszy, ma pożądany tu łut prostackiego cynizmu: w "Miłosierdziu płatnym z góry" rola pielęgniarki Mileny stwarza Marcie Lipińskiej efektowniejszy start: Milena prowadzi z Panią de Villers dialog równouprawnionych antagonistek, Lipińska także nie obniża rangi tego starcia. Na zakończenie trzeba jeszcze znaleźć ciepłe słowa dla Heleny Kowalczykowej, która z komediową swadą rozgrywa epizod rezolutnej służącej w domu Pani de Villers.

Scenografia Ewy Starowieyskiej nie nieci w duszach warszawskich widzów uczucia zazdrości wobec przepychu paryskich rezydencji. Ale to i słusznie: widz koncentruje się na kontakcie z aktorem. O to tutaj przecież idzie

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji