Artykuły

Rajski ptak, gorzki smak

"Droga Pani Kalino" w reż. Żywii Karasińskiej-Fluks w Piwnicy przy Krypcie w Szczecinie. Pisze ADL [Artur D. Liskowacki] w Kurierze Szczecińskim.

Kim była Kalina Jędrusik? Aktorką filmową, piosenkarką, Muzą drażniącą i kuszącą, gwiazdą raczkującej popkultury PRL, sennie, a zarazem gorąco spoglądającą z okładek (niezbyt) kolorowych tygodników? Prowokatorką z lat, gdy prowokacje obyczajowe to była rzadkość większa niż banany w sklepie? Czy może tylko zmanierowaną "pańcią" ze środowiska, zmagającą się ze sobą i swoją sławą i niesławą, samotną - mimo pozorów nieustannego męskiego uwielbienia - kobietą?

Kimkolwiek była - była tym wszystkim po trochu, ale przede wszystkim - i o tym mówi spektakl Piwnicy przy Krypcie - jest w żywej wciąż legendzie, nieco czarnej (bo "wampa"), a głównie jasnej, zrodzonej z marzeń o życiu, co było marzeń kształtem, ucieleśnieniem (jeśli można półżartem do cielesności Jędrusik nawiązać i słowa tego w tym sensie użyć) prywatnej wolności.

"Droga Pani Kalino" według scenariusza i w reżyserii Zywii Karasińskiej-Fluks jest swego rodzaju monodramową składanką, a równocześnie recitalem-wspomnieniem. Małgorzata Iwańska, która gra w nim Kalinę Jędrusik - śpiewa jej najbardziej znane piosenki, przypomina niektóre role filmowe (zaczynając od tej szczególnie popularnej w "Lekarstwie na miłość") i... życiowe (np. jako żony pisarza Stanisława Dygata), a w przerwach pomiędzy nimi czyta listy. Listy, które przychodziły do Kaliny Jędrusik jako znak sukcesu na miarę tamtych czasów, listy, w których odbijało się uwielbienie dla aktorki, będącej synonimem powodzenia oraz stylu, który zwyciężył szarość owych lat - nie bez kozery mówi się o niej jako o "rajskim ptaku PRL-u", ale też i wrogości wobec tak barwnego ptaka "Ty k...!" - to częsty nagłówek owych listów, cień sławy. Ostry znak, że taka inna - kolorowa - musiała być narażona na agresję "porządnych" i szarych... Czasem nawet "wysoko postawionych". Znana jest np. osobista do niej niechęć Władysława Gomułki, a spektakl o rym również przypomina...

Listy, które czyta swoim akompaniatorom (obecnym na scenie i prowadzącym z nią koleżeńskie półprywatne rozmówki) Kalina-Iwańska, mówią jednak nie tylko o społecznym odbiorze kochanej niegdyś i potępianej aktorki, ale też - może zwłaszcza - o wspólnej nam wszystkim tęsknocie. "Wciąż się na coś czeka, na coś, co może przyjść..." - brzmią słowa piosenki otwierającej spektakl.

Jędrusik była wtedy - a dla wielu jest i dziś - symbolem tej tęsknoty. I taką, żyjącą szybko, pomiędzy filmowym planem a telewizją, od sceny do estrady, delikatną i wrażliwą, a czasem wulgarną i impulsywną - pokazuje Iwańska. Chwilami naśladując ją w ruchach, gestach, a nawet imitując tembr głosu

(najbardziej udanie w scenie nagrywania postsynchronów do "Lalki" Hasa), ale chwilami próbując swobodniejszej interpretacji jej piosenek, czy też wykraczając poza graną postać i opowiadając o niej - sobą.

Nie wszystkie pytania o tajemnicę Kaliny udało się w Piwnicy przy Krypcie postawić, nie na wszystkie postawione udało się uzyskać ciekawą odpowiedź; nie wszystkie piosenki, nad którymi ciąży już legenda niepowtarzalnej interpretacji, zabrzmiały tu w pełni swej urody. Lecz ten skromny w gruncie rzeczy, a zrobiony z pomysłem i zagrany z sercem spektakl podoba się zasłużenie i ma szansę podobać się jeszcze długo. Jest ciepły, a nie naiwny, ma styl i smak. Słodycz, ale i goryczkę. Tak jak Kalina

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji