Artykuły

Fryderyk i inni

Nowaczyński napisał sztukę o Fryderyku w duchu przekory, przeciw opiniom oficjalnej niemieckiej historiografii, promieniującym na Europę, a przyznającym królowi Prus - znamiona wielkości. Sztuka wykazywała jasno, że współtwórca rozbiorów Polski był monarchą nie tylko małym, ale i złośliwym, małostkowym. Dowodzi tego postępowanie wobec bezbronnego, a tak przecież zasłużonego przemysłowca, Gotzkovskiego, znęcanie się nad jego córkami, snobizm literacki i muzyczny, dewaluacja własnej waluty, serwilizm wobec carowej, rasistowskie zapędy, głucha nienawiść i zawiść wobec Polski. Być może, że efektowność roli Fryderyka pociągała ówczesnych aktorów. Solski był nią zachwycony. Cała tradycja Interpretacyjna na naszej scenie rozwijała się w tym duchu. Szanuję więc niezależność i śmiałość dyr. Kazimierza Dejmka, który, w spektaklu łódzkiego Teatru Nowego zaprezentowanym gościnnie w Warszawie, inaczej ujął problemy stanowiące osnowę utworu. Skreślił trzy role, z których co - najmniej dwie, mocno się wiążą z problemem fryderycjańskim: starego von Zietena, Lucchesiniego i Gotzkovskiego. Wielka scena Zietena z królem, choć kończy się załamaniem adwersarza, służy tym mocniejszemu zdemaskowaniu monarchy. Natomiast więcej miejsca, niż zazwyczaj zajmują w spektaklu Teatru Nowego, sprawy Krasickiego i generałowej Skórzewskiej. Co do biskupa Warmii, jestem przekonany, że pamfleciarski ton Nowaczyńskiego, stanowiący wyzwanie wobec opinii krakowskiej, był przejaskrawiony. I pełny nieporozumień. Zasługi poety, twórcy "Doświadczyńskiego" i hymnu o miłości Ojczyzny, przeważały. Jego zachowanie wobec króla nieraz bywało godne. Można się powołać na opinie, zawsze przecież obiektywnego i przenikliwego autora, dobrze rozumiejącego epokę, Tadeusza Łopalewskiego oraz na świadectwo zagraniczne: Paul Cazina (w jego ogromnej monografii nieprzypadkowo wydanej - na początku ostatniej wojny). Co do generałowej, jej akcja, u Nowaczyńskiego dość epizodyczna, jest jednak chwiejna. Wcale nie tak filopruska, jakby się mogło wydawać. Z tego też zapewne powodu Róża Czapiewska ujmuje rolę dość dyskretnie, z umiarem, dyskusyjnie. Skrępowany mi się też wydał Janusz Kubicki, jako Krasicki. Trzeba przyznać, że mocno zabrzmiały kontrargumenty dwóch innych postaci. Replika generała-adiutanta Bischofswerdera przeciw broniącym Prus oracjom Krasickiego czy Skórzewskiej była tak sugestywna w ustach świetnego aktora, Józefa Duriasza, dysponującego romantycznym głosem, że wywołała na sali grzmiące oklaski. Pięknie i mądrze bronił sprawy Mowińsklego - Władysław Dewoyono.

Faktem jest, że łódzki wykonawca roli Fryderyka, Seweryn Butrym, dał postać umiejętnie opracowaną, próbującą bronić swych racji. Znakomita dykcyjnie, poprowadzona dyskretnymi środkami rola ta konsekwentnie zmierza do finału, w którym Fryderyk, po tragicznym geście młodego oficera, przeciwstawia "złotej wolności polskiej" "złotą karność pruską". Zakończenie jest w tekście inne, dużo ostrzejsze i bardziej wobec króla krytyczne. Trudno się o to spierać. Myślę Jednak, że Intryga na tym polegająca, że wybór oficera stawia go arcyprzewrotnie w sytuacji tragicznej, przekracza granicę "złotej karności". Świadczy nawet o sadyzmie. Może podobna atmosfera pruska wyjaśnia późniejsze samobójstwo autora "Księcia Homburgu" (gdzie o podobny dylemat chodzi), Henryka Kleista? Dyskretnie, w półcieniu, rysuje się architektura pałacu Sans Souci, skomponowana przez Zenobiusza Strzeleckiego. Na tym tle, w doskonale skontrastowanej grze reflektorów "grają" na pierwszym planie barwne kostiumy i mundury. Znakomity efekt plastyczny!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji