Artykuły

Komorowskiej sztuka rozmawiania

"Opowieści Hollywoodu" w reż. Mai Komorowskiej IV roku Wydziału Aktorskiego AT w Teatr Collegium Nobilium w Warszawie. Pisze Roman Pawłowski w Gazecie Wyborczej.

Dyplomowe przedstawienie studentów warszawskiej Akademii Teatralnej tak zaintrygowało Christophera Hamptona, brytyjskiego dramatopisarza i scenarzystę, że postanowił przyjechać do Warszawy. Wczoraj oklaskiwał spektakl w teatrze Collegium Nobilium.

Kilka miesięcy temu studenci IV roku Wydziału Aktorskiego Akademii Teatralnej nie wiedzieli, czy będą mogli grać swoje dyplomowe przedstawienie "Opowieści Hollywoodu". Podczas siedmiomiesięcznej pracy pod kierunkiem Mai Komorowskiej wprowadzili wiele zmian do sztuki Christophera Hamptona ("Niebezpieczne związki", "Carrington", "Całkowite zaćmienie"). Prawa autorskie w tej kwestii są nieubłagane i ZAiKS nie zgodził się na publiczne prezentacje spektaklu. Grali go więc tylko dla wtajemniczonych, bez biletów i reklamy.

Spektaklu nie udało się jednak utrzymać w tajemnicy, ponieważ... okazał się sensacją. Na festiwalu szkół teatralnych w Łodzi w marcu olśnił publiczność i jurorów. Pod wpływem próśb z Warszawy Hampton nie tylko zgodził się na publiczne prezentacje zmienionej sztuki, ale postanowił sam obejrzeć przedstawienie. "Nie zamierzam stawać na drodze, którą podążała pani profesor Komorowska wraz ze studentami" - napisał w liście do rektora Akademii Teatralnej.

Nieczęsto się zdarza, aby szkolne przedstawienie przyciągało tyle uwagi. Ale "Opowieści Hollywoodu" są z wielu powodów wyjątkowe. Spektakl powstał na bazie improwizacji, jakie Komorowska rozpoczęła ze studentami jeszcze na III roku. Ponieważ bohaterami sztuki są autentyczni pisarze - Tomasz i Henryk Mann, Odon von Horvath, Bertolt Brecht, Lion Feuchtwanger - studenci szukali inspiracji w historycznych źródłach, pamiętnikach, fotografiach, filmach. W ten sposób tekst sztuki rozrósł się o dodatkowe sceny inspirowane twórczością von Horvatha czy pamiętnikami Grety Garbo.

Drugim powodem jest sam dramat. Opowieść o grupie niemieckich pisarzy emigrantów, którzy podczas wojny w Hollywood piszą nikomu niepotrzebne scenariusze, ma zaskakująco wiele współczesnych odniesień. To historia konfrontacji europejskich artystów z amerykańskim show-biznesem, a zarazem rzecz o zderzeniu sztuki z ideologią. Bohaterowie Hamptona prześladowani w Europie przez faszystów po wojnie w USA stają przed komisją McCarthy'ego, która tropi komunistyczne wpływy w świecie filmu. Obrona artystycznej niezależności jest dla nich kwestią życia i śmierci.

Dla Mai Komorowskiej najważniejszym wyzwaniem w pracy nad tekstem Hamptona były jednak dialogi: - Bohaterami są tu intelektualiści, którzy wyrażają siebie przede wszystkim poprzez myśl, a dopiero później przez emocje. Dziś wymieniamy głównie informacje, myśli rzadziej. Studenci długo nie będą mieli okazji zagrać takich postaci - mówi aktorka.

Młodzi absolwenci wykorzystali daną im szansę i stworzyli świetne portrety twórców uwikłanych w historię. Szczególnie wyróżnia się Paweł Paprocki i jego Odon von Horvath - zdystansowany, elegancki wiedeńczyk, który pod ironicznym uśmiechem ukrywa rozpacz człowieka odciętego od kulturowych korzeni. Paprocki ma to co jego postać - inteligencję i wrodzone poczucie humoru, którymi od pierwszej sceny podbija publiczność. Mateusz Grydlik stworzył nieco karykaturalny, ale trafny portret Brechta, który gardzi kapitalizmem, ale nie pieniędzmi od amerykańskich producentów artystycznej chały. Wojciech Żołądkowicz jako Heinrich Mann pokazuje dramat starzejącego się, głuchnącego pisarza, którego przyćmił sławą jego młodszy brat. Uwagę zwracają także Agnieszka Judycka w roli Nelly Mann uciekającej od samotności w alkohol i Maria Niklińska grająca zaangażowaną scenarzystkę Helen Schwarz.

Co najważniejsze, studenci Komorowskiej rozmawiają na scenie. Zadają pytania i odpowiadają, zastanawiają się nad tym, co mówią, i słuchają innych. To zanikająca cecha w aktorstwie, które w teatrze zmierza w stronę emocjonalnej gorączki, a w telewizji zdominowane jest przez telenowelowe półprawdy. Spektakl z AT daje nadzieję, że co najmniej kilku adeptów będzie wiedziało, co to dialog. To zarazem odkrycie Mai Komorowskiej jako reżyserki teatralnej - znakomita jest scena śmierci Nelly Mann pokazana jako śmiertelny walc i finałowa scena, w której von Horvath tonie w symbolicznym basenie z niebieskiego płótna.

Przedstawienie co prawda kończy swój żywot w Akademii Teatralnej, bo wykonawcy od nowego sezonu rozjeżdżają się do teatrów. Ale warto byłoby je wznowić na którejś z zawodowych scen. Szkoda byłoby zmarnować taką pracę.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji