Artykuły

Na scenie nie urodzę

Katarzyna Herman nie chce rezygnować z pracy do ostatnich tygodni ciąży.

"Tajemnicza i bezwzględna bizneswoman Iwona Majer zniknie na kilka tygodni z serialu M jak Miłość. Katarzyna Herman, która ją gra, robi sobie przerwę na urodzenie dziecka. To prawdziwy szok dla wszystkich, którzy nie zauważyli jeszcze że aktorka jest w ciąży.

W serialu M jak Miłość Katarzyna Herman gra zimną kobietę, która bez skrupułów wdaje się w romans z żonatym mężczyzną. Prywatnie jest inna. Bardzo często melancholijna. Mówi o sobie: Kasia z Podlasia, bo w Warszawie tęskni za drzewem, które zostawiła pod rodzinnym domem, za lasem, do którego chodziła na spacer. Przemierza miejskie ulice, jakby były scenografią teatralną. Czuje się obco z dala od przyrody. Są dni, kiedy chętniej opowiada o tęsknocie za drzewami niż o macierzyństwie, które ją czeka. Choć przyznaje, że z uwagą obserwuje wszystkie młode matki, zastanawiając się, jak to będzie w jej przypadku. Czasem mówi, że spodziewa się rewolucji, czasem, że jakoś to będzie, że może nic tak bardzo się nie zmieni.

W JEJ AKTORSKIM ŚRODOWISKU dużo mówi się na temat macierzyństwa. W powietrzu wisi nawet teoria, że aktorka musi mieć dziecko, bo to wzbogaca. Ona zostanie mamą niepostrzeżenie. Choć za tydzień, dwa będzie już miała dziecko, wciąż wielu ludzi nie zauważa, że jest w ciąży. Przypadkowo spotkani na ulicy reżyserzy proponują jej role, a znajomi wspólne szalone wakacje i dopiero, kiedy aktorka mówi: - Ale ja za chwilę będę mamą, dociera do nich, że rozmawiają z kobietą w zaawansowanej ciąży.

Ale jakoś to do niej nie pasuje. Wydaje się, że brzuch przyczepiono jej tylko do roli w M jak Miłość, gdzie przydaje się do szantażowania mężczyzny, który próbuje wyrwać się spod jej wpływu. Kasia Herman cały czas gna. Żyje na całość. Wydaje się, że starczyłoby jej na kilka kobiet. Sama tak to tłumaczy: - Lubię być wszędzie. Nie chcę żałować, że czegoś w życiu nie spróbowałam, że się nie odważyłam. Wolę popełniać błędy, niż przed nimi uciekać.

ZAWSZE MÓWI, CO MYŚLI. Chowanie głowy w piasek i unikanie uczuć to nie w jej stylu. Szczerze zdradza: - Jak mi źle, płaczę i krzyczę, jak dobrze - śmieję się albo płaczę ze szczęścia. Mimo to uważam, że jestem zdrowa psychicznie. Ba! Silna jak rzepa. Nie histeryzuję, co unikalne w moim aktorskim fachu. Gdy mi źle, odprężam się, wbijając gwoździe w ścianę lub wpadając w wir innych drobnych czynności domowych.

Nie tylko w życiu, ale i w teatrze jest ciągle inna. Raz jest zmysłową Maszą w Trzech siostrach, leniwie sunącą po scenie, a innym razem znerwicowaną Brunetką w Po deszczu. Jednego dnia czarnym charakterem - kobietą w futrze, która jednym gestem anuluje długi w M jak Miłość, a potem rozszczebiotaną, podstarzałą Janeczką w loczkach z lat 40. w Bożej podszewce, I nie są to tylko zmiany charakteryzacji.

- Za każdym razem staram się zupełnie inaczej otworzyć na to, co przynoszą próby, i na propozycje reżysera - zdradza swoje aktorskie tajemnice. - Etap prób sprawia mi największą frajdę. - Nie chciałabym w nieskończoność powielać tych samych gestów i min. Zresztą chyba nie potrafię. Mam na szczęście kiepską pamięć (śmiech).

TRUDNO JĄ ROZPOZNAĆ i w kolejnych sztukach, i na ulicy. Ten, kto umówi się z nią w kawiarni, skazany jest na bezradne rozglądanie się po sali. Nigdy nie wiadomo, czy Katarzyna Herman pojawi się jako elegancka kobieta o ustach pomalowanych krwistoczerwoną szminką, czy jako dziewczyna w bawełnianym, szarym podkoszulku. - Och, to jest zabawa z życiem, puszczanie oka - mówi. - Trzeba się śmiać i mieć poczucie niezależności, więc staram się żyć interesująco i wesoło, bo inaczej po jaką cholerę żyć? Kiedy była dzieckiem, chętniej bawiła się w teatr i cyrk niż w dom. - Bywałam zarówno akrobatką, jak i lwem - wspomina. - Nie pamiętam jednak, żebym kiedykolwiek marzyła o aktorstwie. Plany na przyszłość zmieniały się często, jak w kalejdoskopie. Podczas mundialu w Hiszpanii chciałam być piłkarzem, potem otarłam się o szkołę baletową w Warszawie, w liceum malowałam - wyjaśnia. - I w końcu trafiłam w zawód, który łączy to wszystko. Aktorstwo jest przedłużeniem moich dziecięcych zabaw. Przebieram się i wchodzę we wciąż nowe światy, w różne rzeczywistości wyczarowywane przez reżyserów. Uwielbiam pracować z Agnieszką Glińską, Łukaszem Barczykiem, Grzegorzem Jarzyną. Za ich czary.

Aktorstwo jest jej pasją. To dlatego nie chce rezygnować z pracy do ostatnich tygodni ciąży. Zawsze czyta jakieś sztuki, wciąż z kimś rozmawia o rolach. Ale teatr i film jej nie wystarczają. Jest pełna energii, która nie może nigdy znaleźć ujścia. To kobieta, która musi być zawsze zajęta. Kiedyś, żeby szczelnie wypełnić sobie czas, pracowała nie tylko na scenie, ale podawała kawę w kawiarni Mała Czarna przy jednej z głównych ulic Warszawy. Teraz, kiedy jest w dziewiątym miesiącu ciąży, żyje, jakby nic się nie zmieniło. Właśnie skończyła zdjęcia do Bożej podszewki i wróciła z Francji, gdzie grała lesbijkę w Psychosis 4.48 Sarah Kane według Grzegorza Jarzyny.

- Ciekawa byłam, jak Grzegorz Jarzyna zareaguje na mój brzuch - zdradza. - Zdarzyło mi się już walczyć o prawo ciężarnej do pracy (śmiech). Według niektórych brzemienna powinna leżeć w łóżku jak chora. On jednak się zachwycił mną w ciąży. Scena miłosna z Magdą Cielecką i moim brzuchem stała się jeszcze bardziej perwersyjna i mocna, niż była wcześniej. A ja miałam świetną zabawę i myślę, że Ono w moim brzuchu też. Przecież musi czuć, że jestem szczęśliwa, prawda? Ciąża to stan naturalny. Nie chcę robić z niej afery. Moja mama urodziła i wychowała siedem córek. To dopiero jest sensacja! Należy jej się order.

CZY W TYM WYPEŁNIONYM PRACĄ świecie Katarzyny Herman jest miejsce na dziecko?

- Spotkałam mężczyznę jednego na milion, a taką pewność ma się podobno tylko raz w życiu - mówi. - Jest silniejszy ode mnie i, chwała Bogu, dużo mądrzejszy. Imponuje mi. Opiekuje się mną. Decyzja, by być z nim i mieć z nim dziecko, była prosta i błyskawiczna. Jak odruch. Tomek jest wydawcą, osobą spoza jej branży. Ale z wielką pasją życia, jak ona, i dlatego świetnie się rozumieją.

Jak tę najbardziej zmienną z kobiet zmieniło zbliżające się macierzyństwo?

- Kiedy masz zostać matką, zmienia się stan świadomości - mówi aktorka. - Przestajesz być kobietą kobietą, jesteś kobietą matką. Nie tylko znika ci talia, zmienia ci się coś w mózgu. Nie masz ochoty nikogo uwodzić. Aktorzenie ma w sobie kokieterię. A to trzeba uwieść kamerę, a to publiczność. Wszystkie aktorki trochę za głośno się śmieją, za głośno mówią, zawsze występują. A ja czuję się przede wszystkim jak naczynie, twór, który nosi małe życie. Na razie trudno mi sobie jeszcze wyobrazić, jak dziecko zmieni moje życie. Chodzę do szkoły rodzenia, pływam, spaceruję i czekam. Mam nadzieję, że to będzie fajny dzieciak i że da się zabrać w podróż. Pojechałabym chętnie do Neapolu albo na przykład na Madagaskar i połaziła z takim małym gdzieś na brzuchu. I chyba go nie zgubię, jak kiedyś psa, którego zabrałam na spacer, jechałam na rowerze i gdzieś posiałam. Zdaje się, że jest coś takiego jak instynkt macierzyński. Prawda? (śmiech) Żartuję. Stoję mocno na ziemi, chociaż głowę mam w chmurach. Na scenie w każdym razie nie urodzę, jak Helena Modrzejewska. A to byłoby takie efektowne! (śmiech) i malowniczo wyglądałoby w gazetach".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji