Artykuły

Chłodno o spektaklu "Agnes od Boga"

Didaskalia po spektaklu "Agnes od Boga" w Jaraczu odsłoniły słabość samego dramatu, a przez to spektaklu. W sobotę, tydzień po premierze, w Teatrze Jaracza były didaskalia, czyli pokaz specjalny spektaklu "Agnes od Boga" Johna Pilmeiera. Po przedstawieniu widzowie rozmawiali z reżyser Lucyną Michałowską oraz aktorkami Katarzyną Kropidłowską (Agnes), Alicją Kochańską (matka przełożona) i Agnieszką Grzybowską (psychiatra) - relacjonuje Ewa Jarzębowska w Gazecie Wyborczej - Olsztyn.

Sztuka opowiada o młodej zakonnicy Agnes, pod której drzwiami znaleziono martwe niemowlę. Siostra przełożona, podporządkowana kościelnym dogmatom, chce wierzyć, że dziecko ktoś podrzucił, bo uważa Agnes za świętą. Tymczasem młoda zakonnica słyszy głosy, chce być jak najbliżej Boga, zapomnieć o swoim ciele, najbliżej jednocześnie ulega mężczyźnie. Lekarka, która bada Agnes, nie wierzy w jej niewinność, podejrzewa też, że to przełożona zabiła niemowlę. Ostatecznie, wykorzystując hipnozę, odkrywa, że to Agnes urodziła dziecko i je udusiła.

Aktorki w spektaklu dały z siebie wszystko i w czasie spotkania z widzami potwierdziły to głosy publiczności, mimo to sama sztuka poruszyła nielicznych odbiorców.,Agnes od Boga" pokazuje trzy kobiety, uwikłane w swoją cielesność, przeszłość - kiedyś każda z nich była zakochana i spodziewała się dziecka - ale dramat nie pogłębia historii żadnej z nich. Nie udało się stworzyć więzi między postaciami, a tekst nie pozwolił na oddanie ich problemów i analizę zależności między kobietami.

Lucyna Michałowska nie chciała odpowiedzieć na pytanie prowadzącego didaskalia Filipa Onichimowskiego o zamysł twórczy przedstawienia. Przyznała tylko, że chciała pokazać młodą osobę, która poszukuje sensu, izolacji od przeszłości i otwiera się na Boga, mistykę - mówiła. Na zarzut, że ta historia jest płytka, odpowiedziała kobieta z widowni. - Mnie się sztuka bardzo podobała, była mocna dzięki grze aktorów. Pokazała problem granicy neurotyzmu, którą łatwo przekroczyć - mówiła.

Bernadeta Darska, redaktor naczelna pisma literackiego "Portret":

- Jeśli traktować sztukę jako spektakl o kwestii Boga, to wartość ma żadną, bo o tym nie mówi. Wiele dylematów potraktowano powierzchownie. Według Darskiej w sztuce ważne jest zderzenie dwóch światów racjonalnego i pozornie uduchowionego. - Kobiety z tych światów nie niosą sobie pomocy. Choć mężczyzna jest sprawcą, to one są swoimi wrogami i zadają sobie rany.

Po znakomitym, wstrząsającym "Milczeniu" w reż. Julii Wernio oczekiwaliśmy kolejnego poruszającego spektaklu, a dostaliśmy nudnawy kryminał bez drugiego dna.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji