Artykuły

Festiwal z "Klątwą", czyli jak żyć w mieście, gdzie trwa ideologiczna walka w kulturze

Nie sądziłem, że dożyjemy czasów, gdy człowiek będzie się zastanawiał, czy kupić bilet w teatrze. Jednak w Słupsku jest teraz taka atmosfera, że moi znajomi boją się, czy nie zostaną zlinczowani, jeśli 23 września wybiorą się do Nowego Teatru na spektakl "Klątwa" z Teatru Powszechnego w Warszawie, który - jak już powszechnie wiadomo - jest kontrowersyjny i budzi protesty środowisk katolickich, zarzucających mu epatowanie wulgarnością i obrażanie uczuć religijnych - pisze Zbigniew Marecki w Głosie Pomorza.

Przyznam szczerze, sam także mam wewnętrzny dylemat, bo czuję się katolikiem, ale jednocześnie mam w sobie wewnętrzną ciekawość, aby na własne oczy zobaczyć, co oznacza współczesny teatr. Dlatego choć może popełnię grzech, to jednak zdecydowałem się kupić bilet na kilka festiwalowych spektakli. Nie tylko z ciekawości, ale także z wygody, bo trudno nie skorzystać z okazji, aby w Słupsku pójść na spektakle, które w Polsce budzą zainteresowanie i rozmaite komentarze, co tylko zachęca do własnej ich oceny.

To jednak nie oznacza, że nie widzę żadnego problemu. Owszem, moje wątpliwości budzi dobór widowisk, które wypełnią festiwalowy program. Uważam bowiem, że Festiwal Scena Wolności, który w roku obchodów stulecia polskiej niepodległości zaproponował dyrektor Dominik Nowak ma zbyt jednostronny charakter.

Dzieje się tak, bo składają się na niego jedynie sztuki z nurtu tzw. teatru krytycznego albo operujące różnego rodzaju grami - językowymi czy kulturowymi. Na pewno brakuje w nim natomiast sztuk tradycyjnych, odwołujących się do utrwalonych już konwencji teatralnych.

Rozumiem ambicje dyrektora, który poprzez festiwal chce pokazać, że podąża za nowoczesnymi trendami. Powinien jednak brać pod uwagę także to, że do teatru chodzą ludzie o różnych gustach, oczekiwaniach, nastawieniach wobec świata i typach wrażliwości. Zwłaszcza dlatego, że nie kieruje placówką prywatną, ale teatrem miejskim, w którym organizuje imprezę za publiczne pieniądze.

Powinien więc tak zbudować swoją ofertę, aby coś dla siebie znaleźli zarówno zwolennicy teatralnej nowoczesności, jak i tradycjonaliści, którzy pojmują teatr jako miejsce, gdzie się propaguje dobro i piękno, a przynajmniej oferuje sympatyczną rozrywkę. Niestety, dyrektor zapomniał o tych zróżnicowanych oczekiwaniach.

Z tego względu pojawiły się protesty. Są tym głośniejsze, że program festiwalu jest odbierany jako swoista prowokacja ideologiczna wobec katolików. W pewnym sensie na pewno tak jest, więc w czasach, gdy narodowo-katolicko-konserwatywne tendencje w kulturze przeżywają renesans, wybory dyrektora teatru w naturalny sposób budzą emocje. Nie bez znaczenia są też zbliżające się wybory samorządowe. Dlatego nie chciałby być w skórze dyrektora Nowaka.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji