Artykuły

Teatralne eldorado znanego reżysera

Janusz Kijowski, stryj byłego lidera KOD, stracił stołek dyrektora Teatru im. Stefana Jaracza w Olsztynie, gdy "Gazeta Polska" zdobyła dowody na to, że kierowana przez niego instytucja podpisywała intratne umowy z nim samym (!). Tymczasem sporządzony przez samorządowych kontrolerów raport, do którego dotarliśmy, potwierdza ustalenia "GP". I przynosi nowe rewelacje - pisze Grzegorz Wierzchołowskiw Gazecie Polskiej.

W maju 2018 r. "GP" pierwsza opublikowała skany kilku umów, które podpisał kierowany przez Kijowskiego teatr z... samym Januszem Kijowskim. Pikanterii sprawie dodawał fakt, że w imieniu teatru dokumenty te sygnowała zastępczyni dyrektora, prywatnie będąca jego konkubiną.

I tak: w lutym 2016 r. instytucja, reprezentowana przez zastępcę dyrektora Beatę Ochmańską, podpisała z Kijowskim - jako osobą prywatną - umowę o dzieło. Jej przedmiotem było "doradztwo i konsultacje artystyczne" przy spektaklu dyplomowym pt. "Zespół Śmierci i Tańca" słuchaczy przyteatralnego studium aktorskiego. Według umowy Kijowski zainkasował za to 20 tys. zł.

Zaledwie trzy miesiące wcześniej Janusz Kijowski podpisał z teatrem, którym kieruje - znów reprezentowanym przez konkubinę dyrektora - niemalże identyczną umowę. Tym razem na "doradztwo i konsultacje artystyczne" przy spektaklu dyplomowym pt. "W małym dworku" (także realizowanym przez studium aktorskie). Kwota wynagrodzenia: 20 tys. zł.

"GP" dotarła również do dokumentów z kwietnia i maja 2016 r., w których partnerka Kijowskiego w imieniu teatru powierza Kijowskiemu reżyserię oraz opracowanie tekstu spektaklu "Sztukmistrz z miasta Lublina". Obie umowy opiewają łącznie na 80 tys. zł. W wyniku między innymi naszych publikacji Urząd Marszałkowski Województwa Warmińsko--Mazurskiego postanowił nie przedłużać kontraktu Kijowskiemu i zadecydował o rozpisaniu konkursu. Wszczął też kontrolę w teatrze.

240 tysięcy, czyli miażdżący raport

Dziennikarzom "GP" udało się zapoznać z wystąpieniem pokontrolnym, przygotowanym przez zespół Departamentu Kontroli Urzędu Marszałkowskiego. Szczególnie interesujące są fragmenty dotyczące umów, które Kijowski zawierał z prowadzoną przez siebie instytucją w związku z czynnościami wykonanymi na rzecz Policealnego Studium Aktorskiego, funkcjonującego przy teatrze. Wcześniej pisaliśmy wyłącznie o wspomnianych wyżej dwóch umowach, wartych łącznie 40 tys. zł. Ale okazuje się, że był to zaledwie wycinek lukratywnej działalności Kijowskiego w przyteatralnym studium aktorskim. W raporcie czytamy bowiem: "Stwierdzono, że w okresie 2015-2018 zawarto 14 szt. umów cywilnoprawnych za wszystkie czynności wykonane na rzecz Policealnego Studium Aktorskiego im. Aleksandra Sewruka, przez pana Janusza Kijowskiego, na łączną kwotę 238 125 zł". Dalej kontrolerzy stwierdzają: "Przedmiotami umów zawieranych pomiędzy Teatrem a panem Januszem Kijowskim były: doradztwo i konsultacje artystyczne, dotyczące spektakli dyplomowych słuchaczy Studium (210 000 zł); prowadzenie warsztatów ze słuchaczami (27 000 zł) [...]". A zatem tylko w ciągu trzech lat Kijowski - poza wysoką pensją dyrektorską i podpisywanymi z samym sobą sporej wartości umowami za przygotowanie spektakli (np. 80 tys. zł) - zarobił niemal 240 tys. zł na zleceniach wykonanych dla przyteatralnego studium aktorskiego! Co więcej, wystąpienie pokontrolne potwierdziło informacje "GP", że umowy z Kijowskim za każdym razem podpisywała w imieniu teatru jego życiowa partnerka Beata Ochmańska. Przy czym -jak podkreślono - pełnomocnictwa "do zawierania umów w zakresie spraw związanych z działalnością Teatru" wydał Ochmańskiej... dyrektor Janusz Kijowski. Kontrolerzy ustalili też, że na wykonywanie dodatkowych, odpłatnych zadań w olsztyńskim teatrze Kijowski powinien mieć zgodę uzyskaną od władz województwa warmińsko-mazurskiego (któremu podlega teatr). Tymczasem o takie zgody reżyser nawet nie wystąpił.

Ojczyzną Wielką jest Sztuka

Jak ustaliliśmy, Janusz Kijowski nie może pogodzić się ze swoją kompromitacją i robi wszystko, by zablokować konkurs na nowego dyrektora. Stryj byłego lidera KOD wysyła listy i apele do różnych instytucji, robiąc z siebie ofiarę nagonki (w zależności od adresata) a to "skrajnej lewicy" - jak nazywa związek zawodowy w teatrze, a to "prawicy". W liście do ministra kultury z 7 sierpnia 2018 r. zgłosił m.in. "swój stanowczy protest wobec decyzji Zarządu Województwa Warmińsko-Mazurskiego, powołującej skład Komisji Konkursowej, która ma wyłonić nowego dyrektora Teatru". Uderzył przy tym w patriotyczne tony: "Jestem polskim reżyserem, pracuję w polskich instytucjach artystycznych od 30 lat, podlegam jurysdykcji polskich Ministrów Kultury, którzy stoją na straży jakości i poziomu Sztuki Narodowej. Moją małą ojczyzną - z wyboru - jest Warmia. Ale Ojczyzną Wielką jest polska Sztuka Teatralna i Filmowa. [...] Protestuję i proszę o ratunek... Nie dla siebie, ale dla Teatru" (pisownia oryginalna).

Wcześniej jednak, zanim głośno zrobiło się o jego umowach, żywo przypominających słynne faktury jego bratanka Mateusza Kijowskiego, ten obrońca "Sztuki Narodowej" przekonywał w wywiadach: "Przegraliśmy z polskim chamem. Przegraliśmy z obarczonym rodziną, pozbawionym gustu jełopem przekupionym przez PiS. Przegraliśmy. My - my, elita. My - naród. My - autorytety, narzucone endeckiemu narodowi w 1989 roku". Twierdził też: "Wmówiono młodym ludziom, że jesteśmy pępkiem świata, narodem wybranym, a głównym zajęciem Polaków w czasie wojny było ratowanie Żydów. Ze Żołnierze Wyklęci to są nasi bohaterowie. Ci, którzy denuncjowali Żydów albo ich dobijali, są przedstawiani jako nasi święci". W innej rozmowie Janusz Kijowski wyjaśniał: "Przez świat idzie fala faszyzmu. Duża część młodzieży jest po prostu tępa i głupia. [...] Nacjonalizm i faszyzm głęboko weszły w tkankę społeczną, szczególnie w młodym pokoleniu. [...] Dziś, mówiąc metaforycznie, Polską trzęsą wnuki moczarowców".

W Olsztynie - mieście, którego w 1521 r. bronił przed Krzyżakami Mikołaj Kopernik - szczególnie wybrzmiały słowa Kijowskiego na temat świętowania bitwy pod Grunwaldem. "Co jest porywającego w fetowaniu bitwy średniowiecznej, gdzie azjatycka dzicz starła się z cywilizacją zachodnią? Co za sens wydawania milionów na bitwę pod Grunwaldem? [...] Znowu będziemy czcić zwycięstwo dzikich Litwinów, Tatarów i Mazowszan - nad kwiatem europejskiego rycerstwa w 1410 r." - twierdził.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji