Artykuły

Ludwik XIV w Książu

Aktorzy ze zniecierpliwieniem kręcą się po widowni i po scenie powiększonej o piękny kasztanowy taras zamku w Książu. Muzycy w loży stroją instrumenty też jakoś nerwowo. Siadam i sam zaczynam się rozglądać niespokojnie. Kto tu jeszcze przyjdzie? Wojewoda, sekretarz, a może minister? Wreszcie ktoś wpada, coś szepcze i... cała teatralna kompania gnie się w ukłonach. W otoczeniu skromnej świty wchodzi król. Sam Ludwik XIV (vel Arkadiusz Rajzer).

W ten oto sposób po 311 latach reżyserka ostatniej w tym sezonie na Dolnym Śląsku premiery - Ewa Gilewska - data satysfakcję Molierowi, bowiem na premierze w Palais Royal król był nieobecny. Na skutek intryg Lulliego autor "Chorego r urojenia'' stracił królewską łaskę. Spektakl odniósł jednak pełny sukces. Naprawdę ciężko chory Molier grał tytułową rolę chorego z urojenia. Jeszcze raz kpił z medyków i stanu ówczesnej wiedzy medycznej. Zasłabł w finale czwartego przedstawienia. Zmarł kilka godzin później w swoim pokoju przy ulicy Richelieu.

W wałbrzyskiej premierze rolę dyrektora Teatru Jego Królewskiej Mości i tytułowego chorego z urojenia, czyli Argana, gra Zdzisław Jan Nowicki. W tej roli można bardzo wszechstronnie zademonstrować swoje umiejętności warsztatowe. Nowicki wykorzystał tę szansę, choć ma i słabsze momenty. Chwilami niepotrzebnie przerysowuje tę postać, zwłaszcza w scenach z Antosią. Czasami też jakby uwierzył zbyt rutynie i dystansuję się do postaci, gdy np. demonstruje nam swój afekt do scenicznej żony. Bardzo wyraziście za to posługuje się mimiką.

Popisowy duet. którego nie powstydziłby się żaden teatr między ziemią Bugiem, Odrą i Nysą stworzyli - Józef Kaczyński (Pan Biegunka) i Tadeusz Sokołowski (Tomasz Biegunka - jego syn). Scena oświadczyn i pierwszej wizyty obu panów w domu Argana była nie tylko przerw na salwami śmiechu, ale i oklaskami. Gdyby Wałbrzych był Warszawą na tą właśnie scenę waliły tłumy złaknionych śmiechu mieszczan i turystów. To bardzo dobra aktorska robota, precyzyjna, z dużym wyczuciem sytuacji i znajomością własnych możliwości komediowych. Obaj grają charakterystycznie, świetnie wpadają w rytm molierowskiego dialogu. Gdybyż reszta przedstawienia miała takie tempo i taki nerw, już bym pisał, że to najśmieszniejsze i najzabawniejsze przedstawienie komediowe, jakie Oglądałem w ciągu kilku ostatnich lat. Nic tylko na Dolnym Śląsku.

Następne zdanie powinienem zacząć o i... "niestety". A w niestety, spektakl na premierze miał jeszcze wiele dziur i wiele potknięć, na które przymrużyć oka nie mogę. choćbym chciał. Wałbrzyski "Chory z u-rojenia" aspiruje do miana komedii muzycznej. Rzeczywiście muzyka Krzysztofa Kuplowskiego w wykonaniu naprawdę profesjonalnym "dworskiej kapeli" to uzasadnia. Znacznie gorzej jest z wokalnymi, umiejętnościami wałbrzyskich aktorów. Spektakl jest pomysłowo skonstruowany. Wszyscy aktorzy wyraźnie grają dla króla, który w końcu tak się wczuwa w akcję oglądanej przez siebie komedii, iż sam wchodzi na scenę i bierze na swoje barki rolę brata Argana - Beralda. To nie kurtuazja w stosunku do koronowanej głowy, ale król bardzo swobodnie czuje się na scenie. Ludwik XIV gra w Książu!

Wszystkie mankamenty wynikające też w jakiejś mierze z premierowego spięcia, właściwie nie przeszkadzają w niczym dobrej zabawie. Jestem przekonany, że spektakl ten nie będzie miał kłopotów z Szanowną Frekwencją.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji