Artykuły

Anioł śmierci przeszedł przez Toruń

"Anioł śmierci" w reż. Jana Fabre'a na XVI Międzynarodowym Festiwalu Teatralnym Kontakt w Toruniu. Pisze Joanna Derkaczew w Gazecie Wyborczej.

Belgijski choreograf, rzeźbiarz i poeta Jan Fabre (ur. 1958) to doktor Tulp naszych czasów. Jego spektakle, opery, instalacje są jak publiczne lekcje anatomii. Sekcje zwłok jeszcze w XVII wieku były otwartymi widowiskami, podczas których próbowano wydrzeć ciału tajemnice życia. Fabre bada, co pozostało z tej tajemnicy dzisiaj, po wiekach urabiania ludzkiego ciała przez kulturę i technikę. Zretuszowany komputerowo obraz? Mięso pod skalpelem chirurga plastycznego? Preparat w formalinie?

Fabre - prawnuk słynnego entomologa - traktuje ciało jako substancję zdolną do metamorfoz: od owada do anioła, od zdyscyplinowanego automatu do pierwotnej siły. Zaczynał jako scenograf i rysownik. Od 1986 r. prowadzi w Antwerpii własny teatr Troubleyn ("pozostawanie wiernym"), a w latach 90. stał się jednym z najbardziej inspirujących twórców ruchu performance i visual art. W Polsce był dotąd tylko raz w ramach przeglądu Rozdroże '99.

Pokazany na toruńskim festiwalu Kontakt "Anioł śmierci" to przewrotna krytyka Europy ogarniętej obsesją katalogowania, przechowywania, archiwizacji. Wchodząc do kwadratowej salki, znajdujemy się nagle na skrzyżowaniu alejek w Muzeum Anatomii Uniwersytetu Montpellier. Rozwieszone na ścianach ekrany wciągają wzrok w głąb wypełnionych gablotkami korytarzy. Tam w słoikach, witrynach, lodówkach zgromadzona jest pamięć o ludzkim ciele. Na ekranie migają dwugłowe embriony, szkielety przypominające truchła kosmitów, przekroje, czaszki, zęby i zasuszone zwłoki w trumienkach.

Patrząc na zdeformowane szczątki i modele, trudno identyfikować się z cywilizacją, która stworzyła tak makabryczne kolekcje. Fabre udowadnia jednak, że nie ma większej różnicy między noworodkiem wpakowanym do szklanego weku a zapisami wideo, które sami robimy tak chętnie przy byle okazji. Zarówno muzea, jak i nagrania są dowodem, że wyżej cenimy to, co martwe i sklasyfikowane, niż żywe, nieogarnione "tu i teraz". "Anioł śmierci" świetnie pokazuje walkę ciała rzeczywistego, przemijającego, z ciałem nieśmiertelnym, zapisanym na taśmie.

Chorwacka tancerka Ivana Jozić prowadzi pełen napięcia dialog z legendą amerykańskiego teatru tańca Williamem Forsythe'em. Pod jego nadzorem przechodzi kolejne etapy ewolucji, oskarża go, prowokuje, zwodzi. Za pomocą ruchu i rytmicznego oddechu rozwija się jak wychodzący z kokonu owad, staje się gadem, mityczną chimerą, miotającym się w ogniu skorpionem. On odpowiada jej filozoficznym wykładem albo serią płynnych ruchów nadających mu wygląd tańczącego boga. Są jak ciemność i światło, ciało i myśl. Doskonale zsynchronizowani, złączeni pierwotną energią.

A przecież w rzeczywistości Forsythe i Jozić nigdy się nie spotkali na scenie. To ona wije się i skręca na maleńkim podeście, parę centymetrów od stłoczonej na podłodze publiczności. On istnieje tylko jako fantom. Pojawia się na otaczających podest ekranach, przechadza się po alejkach opustoszałego muzeum. Obserwuje zarówno tancerkę, jak i widzów, a jednocześnie sam jest oglądany. Film z amerykańskim tancerzem powstał w 2001 roku i początkowo pokazywano go jako osobna instalację. Dwa lata później Fabre włączył go do swojego spektaklu.

Projekcjom i działaniom tancerki towarzyszy jego własny poemat dramatyczny z 1996 roku. Artysta dedykował go Andy'emu Warholowi, którego życie było nieustannym zmaganiem się z tematem tożsamości. Co jest prawdziwe: człowiek czy jego wizerunek? Czy bardziej rzeczywista jest tancerka, której ciepłe, pulsujące ciało można dotknąć? Czy nieśmiertelny tancerz na ekranie? Przejście anioła śmierci to jeden z podstawowych mitów kultury judaistycznej. Od niego wywodzi się święto paschy, na nim opiera się kulturowa tożsamość narodu wyprowadzonego z Egiptu. Ta kultura oswoiła śmierć rytuałem. Europa unieśmiertelnia za pomocą muzeów i techniki, ale jednocześnie wyrywa pamięć z ciała, zamyka ją w gablotkach i archiwach wideo. Lekcja anatomii przeprowadzona przez Fabre'a jest piękna, ale traumatyczna. Prawdziwe ciało znika, a teatr tańca jest jednym z niewielu wehikułów, który potrafi jeszcze o nim mówić.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji