Artykuły

Świat nas nie obchodzi

Wszystko już wiemy o świecie i niczemu się nie dziwimy. Ostatecznie mamy koniec wieku. Na scenie rozgrywa się dramat kazirodczej miłości, a my patrzymy z przymrużeniem oka.

Bo "takie rzeczy" nieraz już widzieliśmy, słyszeliśmy o nich, czytaliśmy.

A to nie tak. Co innego jest oglądać, a co innego przeżywać rzeczywistość. Patrząc na scenę legnickiego teatru, na której rozgrywał się dramat pewnej miłości, myślałam "co by było, gdyby"... no właśnie, gdyby w swojej siostrze zakochał się ktoś, kogo znam, z kim pracuję, kogo codziennie spotykam. Jak przyjęłaby taki fakt mała społeczność, w której żyję?

I tak dzięki legnickiej premierze na nowo odkryłam, że po to właśnie jest teatr. Żeby przez filtr opowiadanej na scenie historii popatrzeć na siebie samego. Pod koniec wieku (lub - jak chcą niektórzy - na początku nowego) obejrzeć świat świeżym spojrzeniem. Zadziwić się, że tak wiele zależy od uczuć, pasji, namiętności. I dowiedzieć się - albo sobie przypomnieć - że nad uczuciem nie zawsze można zapanować.

To właśnie przydarzyło się Giovanniemu (dobry Tomasz Sobczak), który zakochał się w swojej siostrze Annabelli (niezwykłej urody Katarzyna Raduszyńska). Zakochaj się i już. Nie zapanował nad emocjami (piękna siostra oddała mu zresztą uczucie) i z miłości tej zrobił się potworny dramat. W ich małym świecie pojawiło się Zło.

John Ford, autor "Szkoda, że jest dziwką", tak jak my żył na przełomie wieków. Nieobca mu więc była dekadencja. Opowiedział historię pokręconej, złej, wypaczonej, ale przecież miłości. A ta dotknąć może każdego. Uważajmy więc z uczuciami, zdaje się mówić autor. Żeby nas nie przerosły.

W legnicko-czeskiej inscenizacji (reżyser sztuki Michał Lang jest Czechem, absolwentem teatralnego fakultetu Akademii Sztuk w Pradze) właśnie miłość jest najważniejsza. Podkreśla to bardzo dobra scenografia autorstwa Klary Ćulikovej-Langovej. To, co najbardziej intymne między bratem i siostrą, rozgrywa się w "pudełeczku" nad sceną. Jakby z daleka od świata. - Świat nas nie obchodzi - zdają się mówić bohaterowie -jesteśmy ponad nim, nie może nas dojrzeć. Niestety, świat na nich patrzy i dobrze widzi, co się dzieje.

Bardzo dobry jest Przemysław Bluszcz w roli służącego Vasqueza. Snuje własną intrygę i przy okazji korzysta z uroków życia. Reżyser niepotrzebnie przetasował postać młodego Bergetta (Marek Sitarski) - pokazywanie za pomocą różowawej peruki kłopotów z fryzjerem to zbytnia dosłowność.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji