Artykuły

"Kusy" Czechowa w Teatrze Polskim

Niedobra passa w teatrach stołecznych trwa. I to w teatrach czołowych. Po niedosycie i bardzo niedobrych przedstawieniach "Dostojewskiego" i "Dekamerona" w Narodowym. "Hamleta" w "Dramatycznym" "Żywego trupa" w Nowym. "Chwili równowagi" w Studio, i - najgorszego wśród nich - "Opery za trzy grosze" w "Ateneum", Teatr Polski pokazał niedobrego "Kusego" Czechowa (zresztą po dwóch bardzo udanych premierach: "Henryka VI na łowach" Bogusławskiego i "Gorzkich żalów w stróżówce" Csurki).

Była to polska prapremiera "Kusego", przygotowana przez Jewgienija Simonowa, głównego reżysera moskiewskiego Teatru im. Wachtangowa, który przed dwoma laty zrobił już w tym teatrze "Antoniusza i Kleopatrę" Szekspira. Polska prapremiera sztuki Czechowa - dopiero w 1980 roku? Czyżby odnalezienie nieznanej sztuki? Nie, sztuka była przełożona przez Artura Sandauera i wydana przez PIW w dwutomowym wyborze dramatów Czechowa jeszcze w 1953 roku. Dlaczegóż więc żaden z teatrów nie pokwapił się przez 127 lat z jej wystawieniem.

Otóż "Kusy" Jest pierwszą wersją czechowowskiego arcydzieła "Wujaszek Wania", napisanego w kilka lat po "Kusym". Pisząc "Wujaszka Wanię" Czechow usunął i "Kusego" pierwszy akt oraz cztery postacie, przekomponował niektóre z nich. Jak też ich wątki (Sonia i doktor Astrow), wysunął jako czołowego bohatera Iwana Wojnickiego (Wanię), który w "Kusym" ma imię Jepor, zmienił też finał utworu: w "Kusym" Wania (Jegor) popełnia samobójstwo, w "Wujaszku Wani" jak pamiętamy strzela niecelnie do swego szwagra profesora Sieriebriakowa. Usunął też pisarz sporo partii retorycznych, Wania ma bardziej od "Kusego" zwartą i przejrzystą kompozycję, wyraziściej zarysowane postaci, solidniejszą podszewkę psychologiczną. "Kusego" nazwał Czechow "komedią", mimo iż kończy się ona śmiercią samobójczą Wani-Jegora, natomiast "Wujaszek Wania" ma w podtytule tylko "sceny z życia na wsi" - mimo iż raczej tu można by mówić o "komedii". Oczywiście w sensie Balzakowskim: komedia ludzka.

W "Kusym" jedynym człowiekiem o ludzkim obliczu i ostrym wiedzeniu oraz pełnym rozeznaniu otaczającego go świata jest lekarz (i właściciel ziemski) Michał Lwowicz Chruszczow (Korowin), pierwowzór doktora Astrowa, który jak wiadomo - pod ciśnieniem otaczającego go marazmu i rosnącej bezsilności wobec zła - rozpija się i zaczyna upodabniać do otoczenia. Bliższy nam jest jednak Astrów od Korowina, w którym jest wiele namaszczonego rezonerstwa i moralizatorstwa.

Jewgenij Simonow - jak sam wyznaje w programie teatralnym - jest od lat zafascynowany Czechowem, z którym się nie rozstaje. Jest więc zrozumiale, że pragnął przypomnieć po blisko stu latach również zapomnianego "Kusego". Przypominając opinię Wachtangowa o tym, jak należy grać Czechowa i stwierdzając arcysłusznie, iż "dramaturgia Czechowa wymaga w naszych czasach nowej interpretacji, zasadniczo różnej od tej, jaką zaproponował kiedyś MChAT: wymaga nowych środków wyrazu" inscenizator i reżyser warszawskiej prapremiery "Kusego" stwierdza: "Poszedłem tą drogą". Przedstawienie nie potwierdza jednak tego stwierdzenia. Jest bardzo Czechowowskie właśnie w tradycyjnej poetyce MChAt-owskiej, który zaciążyła również i u nas na niemal wszystkich realizacjach Czechowa. Simonow po mistrzowsku buduje nastroje, wygrywa pauzy, cały spektakl prowadzi w bardzo zwolnionym tempie.

Przedstawienie trwa równo trzy godziny i w wielu partiach jest nużące.

Niezbyt też szczęśliwa jest obsada. Jędrne i zmysłowe aktorstwo Krystyny Królówny nie przylega do amorficznej postaci Heleny Andrejewny - artystka narzuciła swemu temperamentowi aktorskiemu olbrzymią dyscyplinę i zamordowała swe atrakcyjne aktorstwo, tworząc postać w sumie nijaką. Wbrew swej predyspozycji aktorskiej gra też Igor Śmiałowski, rolę profesora Sieriebriakowa, z oporami dobiera się Wanię-Jegora Józefa Nalberczaka (ale dlatego, że Jegor zderza się z reminiscencjami z. lepiej napisanej postaci Wani. Z moralną pasją, ale tek i z pozą mizantropa gra Astrowa-Chruszczowa-Korwina Janusz Zakrzeński. Sympatycznych staruszków Orłowskiego i Diadina (prototyp Tielegina-Wafla) grają Tadeusz Cygler i Wojciech Rajewski, kostyczną Wojnicką - Halina Czengery.

Zaleta przedstawienia: na ogół dobra dykcja i emisja głosu, co jest istotne, bo postaci rozmawiają z sobą przeważnie poprzez dużą scenę. W sumie: warto może było wystawić "Kusego" ale tylko jako ciekawostkę historyczno-literacką. Ale grać trzeba - tak jak dotychczas - nie "Kusego" lecz "Wujaszka Wanię".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji