Artykuły

Teatr? Dla nas jest niezwykłym spotkaniem z drugim człowiekiem

Dwie zielonogórzanki razem postanowiły tworzyć monodramy. Jedna -Małgorzata Paszkier-Wojcieszonek - reżyseruje. Druga - Marta Pohrebny - w nich gra. A spektakle? Podbijają polskie i zagraniczne festiwale. I wzruszają. Niezależnie od odbiorcy - pisze Natalia Dyjas w Gazecie Lubuskiej.

- Teatr jest sztuką, którą da się zrozumieć bez znajomości języka, choć nasze spektakle są w dużej mierze oparte na słowie - mówią zgodnie zielonogórzanki. Marta Pohrebny i Małgorzata Paszkier-Wojcieszonek przekonały się o tym, jeżdżąc ze spektaklami po Polsce i Ukrainie. Chersoń, Iwano-Frankiwsk, Kijów... Gdziekolwiek nie pojechały z monodramem "Słodka", tam spotykały się ze zrozumieniem odbiorców, wspólnotą przeżyć. I choć teatr to przede wszystkim spotkanie człowieka z człowiekiem, to wszystko tak naprawdę zaczyna się od literatury. Przedstawienie nie może powstać bez dobrego tekstu. Na początek jest więc szukanie: książki, która poruszy, zapadającego w pamięć opowiadania. Podobnie było ze "Słodką" (na podstawie tekstu "Słodka Darusia" Marii Matios, w tłum. Anny Korzeniowskiej-Bihun).

- Jeżeli literatura nie poruszy mnie, nie zachwyci, to odkładam ją - mówi instruktorka teatralna Małgorzata Paszkier-Wojcieszonek. - Ale jeśli wpłynie na moje emocje, wtedy chcę się nią zająć.

Jak to ze "Słodką Darusią" było? Zaczęło się od książki, która wzruszyła.

- Poznajemy historię Darusi, którą wieś uważa za głupią, ponieważ kobieta nie mówi - wyjaśnia M. Pohrebny. - Ale Darusia nie mówi, bo boi się, że jej słowa mogą spowodować krzywdę.

Okazuje się, że historia jest na tyle uniwersalna, iż nie potrzeba do niej znajomości języka, by wiedzieć, o czym opowiada. A ukraińscy widzowie w postaci Darusi często odnajdują... alegorię swojego kraju.

- Mimo że na ostatnim festiwalu w Kijowie grałyśmy spektakl o 10 rano, to sala była pełna - mówi M. Pohrebny. - W Iwano-Frankiwsku olbrzymią scenę przebudowano pod nasz monodram. Widownia była wypełniona po brzegi. Po jednym ze spektakli podeszła do mnie kobieta, nic nie powiedziała, tylko dała przypinkę z flagą Ukrainy. I przytuliła. To wystarczyło.

- Na Ukrainie publiczność wspaniale odbierała spektakle - dodaje Małgorzata. - Każde spotkanie z widzami to wielkie przeżycie. Wtedy widzimy sens tego, co robimy. I czerpiemy od publiczności dobrą energię, którą nam przekazują.

Ale Ukraina to jedno. Zarówno spektakl "Słodka", jak i drugi monodram "Rozmaryn" (tutaj autorką adaptacji jest Dorota Rachmil-Wilczyńska) stają się coraz częstszymi gośćmi polskich festiwali. W Tychach, Zgierzu, Słupsku, Gorzowie Wlkp., Szczecinie. I zostają docenione. Ale, jak mówią autorki spektakli, teatru nie robią dla nagród i pochwał, choć jest to miłe. W takim razie po co im ta przygoda ze sceną?

- W teatrze znalazłam swoje miejsce - mówi M. Pohrebny. -Najpiękniejszym momentem na scenie jest jedność z widownią. Nie wiem, na czym polega aktorstwo, granie. Nie jestem zawodową aktorką. Ale wiem, że w teatrze mogę się zapomnieć. Gramy, przeżywamy, a z nami przeżywają inni.

- Piękne w tej pracy jest to, że nią żyjemy, wciąż udoskonalamy spektakle, dojrzewamy do nich, odkrywamy coś nowego... Czasem po nocach, na wielogodzinnych próbach - dodaje M. Paszkier-Wojcieszonek. - Teatr napędza, jestem szczęśliwa, jak to robię. Wyrażam siebie poprzez niego. Ludzie, którzy dotykają teatru, inaczej odbierają świat. I wciąż chcą czegoś więcej. Kiedyś ktoś mnie zaraził teatrem i teraz ja zarażam nim innych. Od takiej osoby wiele zależy. Ona musi sztuką zaczarować. Staram się to robić najlepiej, jak potrafię. Wciąż szukam, uczę się. I dzięki teatrowi spotykam na swojej drodze niesamowitych ludzi.

Ale dobrze pracuje się i w duecie, gdzie trzeba obdarzyć drugą osobę olbrzymim zaufaniem.

- Praca przy monodramie jest bardzo intymna - zauważa M. Paszkier-Wojcieszonek. - Dotykasz z aktorem skrajnych emocji. Musisz znać spektakl od każdej ze stron. Tylko wtedy inni są w stanie uwierzyć w prawdę.

- Wtedy przyjeżdżają dwie kobiety na zagraniczny festiwal, na którym uczestnicy nawet nie wiedzą, gdzie Zielona Góra leży - mówi M. Pohrebny. - Ale ich spektakl nagle tę widownię porusza. I to jest piękne.

***

TEATR JEST DLA NICH WSZYSTKIM

Małgorzata Paszkier Wojcieszonek od ponad dwudziestu zajmuje się teatrem. Razem ze swoimi grupami przez lata zdobyła szereg nagród na miejskich i ogólnopolskich festiwalach teatralnych. Pracuje w Zielonogórskim Ośrodku Kultury.

Marta Pohrebny jest aktorką teatru PiiiP, który działa w ZOK-u. Pracuje w Młodzieżowym Centrum Kultury i Edukacji "Dom Harcerza". Monodramy, w których gra: "Słodka" i "Rozmaryn" zdobyły szereg nagród na festiwalach. Obie zielonogórzanki są laureatkami tegorocznej nagrody kulturalnej prezydenta Zielonej Góry, ale i absolwentkami reżyserii.

"Słodka Darusia"

Książka autorstwa ukraińskiej pisarki Marii Matios, nazywanej "wielką damą ukraińskiej literatury". Powieść została wydana w Polsce w 2010 roku. Nagrodzona wieloma laurami w tym Państwową Nagrodą im. Tarasa Szewczenki. Uznano ją też za m.in. najlepszą Książkę 15-lecia Niezależności Ukrainy. Tekst doczekał się dwóch adaptacji na deski teatru. Monodram "Słodka" w reżyseri M. Paszkier-Wojcieszonek jest trzecią realizacją.

***

Na zdjęciu: Marta Pohrebny

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji