Artykuły

Wmontowani

Pierwsza scena "Ślebody" - przed zbitymi z nie heblowanych desek, zamkniętymi drzwiami, zatrzymuje się młódź aktorska Teatru Montownia. Serca widzów biją w zgodnym rytmie: Oho, będzie "Zabawa"! Kto tak pomyślał, nie pomylił się wiele. Kto tak pomyślał, pomylił się sromotnie... Środki użyte przez aktorów Montowni jako żywo przypominały "Zabawę". Jednak udaną inscenizację jednoaktówki Sławomira Mrożka sprzed roku dzieli od "Ślebody" artystyczna przepaść.

Adam Krawczuk, Rafał Rutkowski i Maciej Wierzbicki pasowani zostali na aktorów "Zabawą" Mrożka, przedstawieniem dyplomowym. Spektakl stal się ozdobą festiwali teatralnych. Wykonawcy, a wraz z Agnieszką Warchulską i Piotrem Ziniewiczem współtwórcy tej inscenizacji, obsypani zostali deszczem nagród. Niezwykle sprawnych aktorów, którzy wkrótce utworzyli własny Teatr Montownia, przygarnął warszawski Powszechny.

Siłą młodzieńczego zapału - wraz z Marcinem Perchuciem, który zasili! zespół - wystawili jeszcze sami "Szelmostwa Skapena" Moliera, aczkolwiek już nie na miarę poprzedniego sukcesu. Następne przedsięwzięcie "Śpiew nocy letniej" wg tekstów wybranych ze sztuk Szekspira - reżysersko sygnowane przez Macieja Wojtyszkę - było już tylko estradową błahostką, sprawnie rozpisaną na zespól Montowni i dwie zdolne aktorki: Ewę Konstancję Bułhak i Agnieszkę Warchulską. "Śleboda" jest kolejnym przedstawieniem, w którym chłopaków z Montowni wziął w swoje ręce zawodowy reżyser. Artystycznie okazało się to znowu spadkiem o dwa, trzy szczeble w dół.

"Śleboda" w adaptacji i reżyserii Waldemara Śmigasiewicza jest sceniczną kompilacją wątków zawartych w utworach Kazimierza Tetmajera ("Na Skalnym Podhalu"). Pomysł inscenizacyjny reżysera "Ślebody" zasadzał się głównie na tym, by wykreowany w "Zabawie" sposób zachowywania się postaci przenieść bezpośrednio do adaptacji Tetmajera. Parobków ze sztuki Mrożka ubrał więc Śmigasiewicz w gunie, kierpce i cyfrowane góralskie portki. Sypnął jeszcze garścią chwytów sytuacyjnych sprawdzonych już w "Śpiewie nocy letniej" (np. sekwencja ze Zwyrtałą muzykantem w niebie) i ostentacyjnych zapożyczeń, na które zżyma się cala moja natura człowieka rozmiłowanego w teatrze. Mam tu głównie na myśli walkę sił dobra i zła o duszę Zwyrtały. Była to po prostu klisza pojedynku Trela-Stuhr z niezapomnianych "Dziadów" w reżyserii Konrada Swinarskiego.

W najnowszej premierze Powszechnego najciekawsze role tworzą - po raz pierwszy skojarzeni z Montownią - Dorota Landowska (Kaśka Pencakowska) i Adam Woronowicz (Wojtek Chroniec). Ich postacie miały w sobie świeżość i mgiełkę tajemniczości, cechy przy odsłanianiu drgnień ludzkich dusz absolutnie niezbędne. Niczego podobnego nie można - niestety! - powiedzieć o Krawczuku, Perchuciu, Rutkowskim i Wierzbickim, którzy grali cienie swoich poprzednich, znacznie ciekawszych wcieleń.

Piszę to z bólem serca, ponieważ bardzo ceniłem artystyczną wrażliwość aktorów Montowni, ich wyczucie formy, umiejętności warsztatowe i, gdy trzeba, żywiołową spontaniczność. Zdarzyło mi się nawet, jako festiwalowemu jurorowi, przyłożyć rękę do Grand Prix dla ich "Zabawy".

Chłopcy z Montowni - życzę wam więcej artystycznej czujności! Śleboda to po góralsku wolność. Paradoks sytuacji polega na tym, że każde następne po "Zabawie" widowisko z udziałem aktorów Montowni to gorset, coraz ciaśniej krępujący ich artystyczną wyobraźnię.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji