Artykuły

05. FNT. Dzień 2. Strzeżcie się fałszywych proroków

"Ku Klux Klan. Tu mieszka miłość" wg Katarzyny Surmiak-Domańskiej w reż. Macieja Podstawnego z Teatru Nowego w Zabrzu na Festiwalu Nowego Teatru w Rzeszowie. Pisze Magdalena Mach na stronie festiwalu.

Nienawiść opakowana w miłość wciąż sprzedaje się dobrze

Na scenie zwykli, całkiem sympatyczni mieszkańcy amerykańskiego miasteczka Harris mówią o tym, że trzeba czytać Biblię, kochać bliźniego, pomagać sobie i trzymać się razem. Że najważniejsza jest rodzina i przyszłość ich dzieci. Pastor stara się być zabawny, rozmawia z publicznością, zachęca, abyśmy skandowali: "Biała radość!", a potem którąś z pań na widowni prosi, by głośno powiedziała: "Jestem szczęśliwą białą kobietą", a ona robi to. Wszyscy klaszczą. i tak publiczność zbyt łatwo wchodzi w rolę członków tej wspólnoty, wpada w zastawione przez aktorów sidła, kupuje nienawiść sprzedawaną w opakowaniu miłości, radości i wiary. Bo przecież od początku wiemy o co chodzi, jesteśmy przecież na spektaklu pod tytułem "Ku Klux Klan. Tu mieszka miłość".

Znajdujemy się w samym środku tzw. Pasa Biblijnego, czyli amerykańskiego południa zamieszkałego przez białych, wielu z nich jest zrzeszonych w Ku Klux Klanie. Organizacja w Polsce kojarzy się głównie z białymi, śmiesznie wyglądającymi, szpiczastymi kapturami, ale tak naprawdę nie ma w niej nic śmiesznego. Dlatego dość przewidywalnie spektakl z zabawnego początku zmierza powoli do ponurego finału, a mili i szczęśliwi mieszkańcy miasteczka coraz bardziej odkrywając się przed nami, ujawniają całe szaleństwo wyznawanej ideologii.

Scenariusz przedstawienia wyreżyserowanego przez Macieja Podstawnego w Teatrze Nowym w Zabrzu - "Ku Klux Klan. Tu mieszka miłość", powstał na podstawie zbioru reportaży pod tym samym tytułem, autorstwa Katarzyny Surmiak-Domańskiej. a to oznacza, że każde wypowiedziane na scenie słowo jest prawdziwe i padło z ust członka Ku Klux Klanu. Jak się okazuje to nie jest wcale relikt przeszłości. Ku Klux Klan zreformował się, przystosował do współczesnych realiów, ale w swej istocie nie zmienił się wcale.

Przedstawienie jest skonstruowane na wzór reportażu filmowego. Reporterka z Polski, Kate, jest gościem Ku Klux Klanu w Harrison w stanie Arkansas. Uczestniczy w spotkaniach, ale też spotyka się z poszczególnymi rodzinami i członkami organizacji, a oni opowiadają o swoich ideałach i celach. Monologi kolejnych rozmówców przeplatają się ze scenkami z życia społeczności i songami. Kate nie dyskutuje, chce zrozumieć, pozwala więc, by ideologia płynęła nieokiełznanym strumieniem ze sceny. Jedynym kontrapunktem, na jaki pozwala jej reżyser, jest krzyk, przypominający syrenę alarmową, którym Kate czasem "komentuje" padające z ust swoich rozmówców słowa, jakby nie mogła się już dłużej powstrzymać. Czekamy na więcej, ale nic takiego się nie dzieje. Reportaż do samego końca pozostaje tylko chłodną relacją, konstrukcja cierpi na niedostatek dramaturgii i brak w niej budowania relacji pomiędzy bohaterami. To co było ciekawe i intrygujące w pierwszej części spektaklu, w drugiej staje się już przewidywalne i w końcu - nużące. Mimo to cały spektakl wywiera silne wrażenie - nie tylko dzięki mocnemu tekstowi, ale i dobrej, sugestywnej grze aktorskiej.

To wiwisekcja rasizmu. Pokazowa lekcja mechanizmu nakręcającego nacjonalizm i wszelkie ruchy oparte na budowaniu wspólnoty nienawiści pod sztandarami miłości i Boga oraz poprzez umiejętnie podsycany strach przed zagrożeniem ze strony innych, obcych. Brzmi znajomo?

Jest o tym w Biblii, w Ewangelii według św. Mateusza: Strzeżcie się pilnie fałszywych proroków, którzy do was przychodzą w odzieniu owczem, a wewnątrz są wilcy drapieżni.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji