Artykuły

Kraków. Niedokończony remont siedziby teatru Groteska

Od ponad roku zawieszony jest remont siedziby teatru Groteska. Prace, na które miasto przeznaczyło prawie 6 mln zł, najpierw się przeciągały, a następnie zostały przerwane. W spór pomiędzy dyrekcją teatru a głównym wykonawcą włączyła się już prokuratura, ale rozstrzygnięcie wciąż wydaje się odległe.

Jeszcze w lutym tego roku śledczy w asyście policji spotkali się przed Groteską z dziennikarzami, żeby poinformować, iż zabezpieczyli w teatrze dokumenty... Jakie? Dokładnie nie wyjaśniono, ale było oczywiste, że chodziło o niedokończony remont gmachu przy ul. Skarbowej. Od tamtego czasu jednak wokół sprawy zaległa cisza.

Znaczny zakres prac

Kiedy niedawno zapytaliśmy prokuratora Janusza Hnatke, na jakim etapie jest postępowanie, kiedy i czy zostaną postawione komukolwiek zarzuty oraz ile osób zostało przesłuchanych, dostaliśmy wymijającą odpowiedź. - Z uwagi na tajemnicę i dobro postępowania prokuratura nie podaje informacji co do liczby i tożsamości osób przesłuchanych, rodzaju zabezpieczonych dokumentów oraz wyników poszczególnych czynności procesowych - tłumaczy prokurator.

Wcześniej do naszej redakcji zgłosił się Piotr Czerski, właściciel firmy Eximreno, która w ubiegłym roku wygrała przetarg na remont Groteski. Miała wykonać m.in. ocieplenie budynku razem z kopułą, wymienić okna, wyremontować wentylację i system przeciwpożarowy, zabezpieczyć elewację przed przemakaniem, a także wykonać kompleksowy remont poddasza.

O znacznym zakresie prac świadczy wartość kontraktu, finansowanego z budżetu gminy - 5,7 mln zł. Robót jednak nie udało się dokończyć na czas, a w połowie grudnia 2017 r. firma zeszła z placu budowy. Czerski zaś złożył zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa. Jak do tego doszło?

Źle zrobiono inwentaryzację

- Byliśmy jedyną firmą, która stanęła do przetargu. Dyrektor, gdy go ogłaszał, musiał dysponować całością pieniędzy na remont. Zatrudniliśmy w związku z tym trzech dużych podwykonawców - wspomina prezes Czerski. Twierdzi, że prawie natychmiast (w połowie sierpnia ubiegłego roku) po wejściu do gmachu przy ul. Skarbowej 2 zaczęły się problemy.

- Okazało się, że źle zrobiono inwentaryzację budynku. Podczas przeglądu znaleźliśmy nawet figurkę Matki Boskiej w zamurowanym pomieszczeniu. Kable, rury i wentylacja miały inny przebieg niż na papierze. Inne były też warstwy posadzek. Najważniejsze jednak były błędy dotyczące bezpieczeństwa pożarowego, a przecież to był remont budynku, w którym głównie przebywają dzieci! Naszym zdaniem od samego początku wadliwy był projekt, na podstawie którego nikt nie powinien wydać pozwolenia na budowę - wyjaśnia Czerski.

Zarzuca zleceniodawcy, że mogło chodzić o to, by na końcu to na jego firmę spadły dodatkowe koszty wynikające z konieczności korygowania błędów w projekcie. - Wiele razy informowałem teatr, że jeżeli projekt nie zostanie poprawiony, to nie będę w stanie dokończyć remontu i budynek nie zostanie dopuszczony do użytkowania - dodaje. Ostatecznie Czerski zdecydował, że dla dobra sprawy sam zrobi nowy projekt systemu przeciwpożarowego - za 13 tys. zł.

Zaczęły się kłopoty finansowe

Czerski i jego ludzie mieli dwa miesiące na wykonanie prac. Regularnie pisali prośby, by termin został wydłużony ze względu na komplikacje (spowodowane, jak podkreślał, wadami projektu). Wciąż liczył, że błędy uda się szybko naprawić i remont skończyć. Umowa była aneksowana. Ostateczny termin robót teatr wyznaczył na 20 listopada 2017 r.

Z powodu utrudnień nie było szans, by firma Czerskiego skończyła prace na czas. - Miałem ciągle wrażenie, że wszyscy chcą, żebyśmy zeszli z placu budowy, by teatr mógł wprowadzić wykonawcę zastępczego, który dokończy za nas remont już bez przetargu. Prace nie były od nas odbierane, na korespondencję nie dostawaliśmy merytorycznych odpowiedzi. Ostatecznie nie udało nam się m.in. wykończyć elewacji i stropodachu. 5 grudnia 2017 r. zawiadomiliśmy powiatowy inspektorat nadzoru budowlanego o wstrzymaniu robót, zabezpieczyliśmy budowę i w połowie grudnia zeszliśmy z rusztowań. Zgodnie z protokołem PINB budynek został jednak 28 grudnia przekazany do warunkowego użytkowania - ciągnie Czerski, który właśnie w tamtym czasie zgłosił sprawę w prokuraturze.

Równocześnie zaczęły się jego kłopoty finansowe, bo zalegał ze zobowiązaniami wobec podwykonawców. Za wykonane prace z teatru dostał niewiele ponad 2,5 mln zł. Kiedy budowę opuszczali jego ludzie, na rusztowania wchodzili już pracownicy firmy, która za 550 tys. zł wykonała na zlecenie teatru "prace naprawcze i zabezpieczające budynek".

Sprawą zajmą się biegli

Dyrektor Groteski Adolf Weltschek kategorycznie zaprzecza zarzutom Czerskiego. - Nawet nie wiem, czego dotyczy postępowanie w prokuraturze, nikt mnie nie wzywał na przesłuchanie. Dopiero ostatnio pojawili się policjanci, którzy uzgodnili formę zawiadomienia o wezwaniu na przyszłe przesłuchania - mówi. - W czasie remontu nie było konfliktów z panem Czerskim. Zresztą od połowy października zeszłego roku w ogóle przestał pojawiać się na budowie - wspomina.

Kiedy dopytujemy o wady projektu, dyrektor Weltschek odpowiada: - Sprawą zajmą się biegli, którzy zbadają okoliczności i ustalą, czy projekt był wadliwy. Ale proszę zauważyć, że pan Czerski dokument ten przyjął do realizacji. Projektantka zaświadczyła zaś jego poprawność i kompletność swoją fachową wiedzą. Jeżeli zdaniem generalnego wykonawcy w trakcie robót pojawiły się nieprawidłowości, to są odpowiednie procedury, którymi należy się posługiwać, by wykazać wady. Ale drogą oficjalną żadnych pism w sprawie takich wad nigdy nie dostaliśmy. Dla mnie więc ten temat w ogóle nie istnieje. Pan Czerski zgodnie z zapisami umowy na wykonanie prac budowlanych sprawdził dokumentację projektową i nie wniósł do niej żadnych zastrzeżeń, a wszelkie rozwiązania i zmiany projektowe wprowadzał na własny koszt i ryzyko.

Rozbieżności w wersjach zdarzeń

Dyrektor uważa też, że ze względu na zwłokę w terminie wykonania remontu jako zleceniodawca miał pełne prawo, by częściowo wypowiedzieć umowę. I tak zrobił.

Dlaczego godził się wcześniej na przedłużanie terminu remontu? - Pierwszy raz dlatego, że udostępniliśmy teren budowy z opóźnieniem względem pierwotnych założeń. Drugi raz ze względu na warunki pogodowe - odpowiada Weltschek. Jak twierdzi, nie mógł wówczas przeciągać prac, bo chciał rozliczyć dotację z Unii Europejskiej, jaką również urząd marszałkowski przyznał na remont (ostatecznie teatr z niej nie skorzystał).

Rozbieżności w wersjach zdarzeń Weltschka i Czerskiego jest więcej. Dyrektor twierdzi, że remont został wykonany maksymalnie w 40 proc., budowlaniec mówi o 85 proc. Kto i kiedy to rozstrzygnie? Nie wiadomo. Do tej pory teatr działał normalnie. Na afiszu takie przedstawienia, jak "Tańcowały dwa Michały", "Calineczka" czy "Ania z Zielonego Wzgórza", bilety wyprzedane, na korytarzach kłębią się tłumy rozradowanych dzieci. Zaś dyrektor Weltschek zaręcza, że mimo niedokończonych prac remontowych budynku nie ma najmniejszego niebezpieczeństwa.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji