Artykuły

Czy Patrick i Travis kochali się naprawdę?

"Apartament prezydencki" Michaela McKeevera w reż. Tomasza Dutkiewicza w Teatrze Komedia w Warszawie. Pisze Wiesław Kowalski w Teatrze dla Wszystkich.

Kiedy w 2012 roku Agencja Dramatu i Teatru "ADiT" próbowała zainteresować polskie teatry twórczością komediową Michaela McKeevera, o autorze mówiono jako o pisarzu dostarczającym tzw. "inteligentnej rozrywki". Potwierdzeniem tego przekonania - niezależnie od tego, jak byśmy je rozumieli - jest najnowsza premiera w Teatrze Komedia, która swoim charakterem dość znacznie odbiega od tego, co najczęściej w sensie wyborów repertuarowych ma do zaproponowania dyrektor tej sceny, Tomasz Dutkiewicz. "Apartament prezydencki" to gatunkowo i stylistycznie dramat dość trudny do zakwalifikowania, bo oprócz tego, że dostarcza nam sporo zabawnych sytuacji, to przy okazji stara się dotrzeć do tych zakamarków naszej rzeczywistości, które w zaskakujących okolicznościach potrafią pokazać ich nowe, nie zawsze szlachetne oblicze.

Michael McKeever jest aktorem, zna mechanizmy show-biznesu od podszewki i to w "Apartamencie prezydenckim" czuje się od samego początku. Tym razem autor "Pocztówek z Europy" (w reż. Krystyny Jandy grane jeszcze sporadycznie w Och-Teatrze i warte obejrzenia choćby dla ról Wiesławy Mazurkiewicz i Doroty Pomykały) wziął pod lupę życie gwiazdy filmów akcji słynnej fabryki snów - Patrick Zane, zanim pojawi się na ceremonii wręczenia Złotych Globów, spędzi noc w hollywoodzkim hotelu Chateau Marmont, tyle że nie w towarzystwie swojej żony, a męskiej prostytutki. Całą sprawę i mogący nabrać rozgłosu skandal próbuje zatuszować agent aktora - Jarrod "Hilly" Hilliard (Jan Jankowski), który za wszelką cenę nie chce dopuścić do kompromitacji dotychczas nieposzlakowanej reputacji artysty.

Tomasz Dutkiewicz, reżyser spektaklu, świetnie poprowadził aktorów - zwłaszcza role Gage'a Hollanda, dyrektora hotelu, Jana Wieczorkowskiego (cieszy dobra forma aktora, który po "Czarnej komedii" w Kamienicy po raz kolejny pokazuje całą gamę swych kreacyjnych możliwości) i Jana Jankowskiego, którzy znakomicie dialogują z pełnym wyczuciem i lekkością dla tkwiącego w tekście humoru - raz czarnego, niekiedy abstrakcyjnego, a nawet absurdalnego (to zasługa bardzo dobrego tłumaczenia Jacka Kaduczaka). Obydwaj doskonale potrafią oddać emocje, jakie nimi targają, zachowując wszystko w ryzach odpowiednio dawkowanego humoru, powagi, a kiedy trzeba nawet przesady. Tej mieszance zdejmowania kolejnych masek w próbach odtworzenia tego, co tak naprawdę wydarzyło się owej nieszczęsnej nocy, od początku towarzyszy Anna Oberc jako pokojówka Estella, która tworzy najzabawniejszą rolę rodem z brazylijskiej telenoweli, za co zresztą otrzymuje słuszne brawa przy otwartej kurtynie. Tempo przedstawienia nieco spada w momencie pojawienia się na scenie Sylwii Gliwy - Morgan Wright to kobieta, dla której nie ma sytuacji niemożliwych do rozwiązania, zostaje wyrwana z rozpoczętych już uroczystości nagradzania najlepszych i wezwana do pomocy w rozwikłaniu zagadki przez agenta aktora. Gliwa postanowiła rozegrać swoją partię na jednym zimnym, chłodnym, beznamiętnym tonie, do tego wypowiadając tekst z szybkością karabinu maszynowego. To za mało, by stworzyć wiarygodny portret swoistej femme fatale, która ostatecznie nie boi się użyć broni w zatarciu wszelkich śladów tego, co mogłoby zrujnować karierę filmowego gwiazdora, mającego za chwilę stanąć na czerwonym dywanie i w blasku fleszy wygłosić podziękowanie dla tych, którzy są autorami jego popularności i sławy.

Adam Fidusiewicz, w roli niefortunnego kochanka Patricka Zane, Travisa, sporo czasu musi spędzić na dywanie świecąc gołymi pośladkami, ale kiedy nagle wstanie, ku zdziwieniu tych, którzy wciąż szukali wyjścia dla pozbycia się zwłok mogących ujawnić podwójne życie gwiazdora i jego skłonność do narkotyków, z pełną pasją wyjawi to, jak bardzo liczył na udany związek z uchodzącym dotychczas za symbol męskości aktorem.

Michael McKeever w "Apartamencie prezydenckim" uderza nie tylko w komediowo-satyryczne tony. I Tomasz Dutkiewicz potrafi pośród tego, co bez wątpienia dowcipne i zabawne, zaskakujące w serwowaniu niespodzianek i nagłych zwrotów akcji, wyartykułować to, co wybrzmiewa dużo bardziej poważnie, gorzko, a nawet zatrważająco. Jest to bowiem jeden z tych dramatów, nie jedyny zresztą w bogatej twórczości amerykańskiego pisarza z Miami, który kryje w sobie drugie, dużo bardziej okrutne, tragiczne dno. I choć przestrzeń Wojciecha Stefaniaka cieszy oko estetycznym rozmachem, a od pięknego kostiumu i figury Sylwii Gliwy nie sposób oderwać oczu, wizyta w najsłynniejszym apartamencie może i nas, choć daleko od blichtru hollywoodzkiego targowiska próżności, skłonić do refleksji na temat własnych decyzji czy postanowień, w których nie będzie miejsca choćby na hipokryzję, kłamstwo, szpan, mistyfikację czy podwójną moralność. I też na temat granic, których forsować za wszelką cenę nigdy nie wolno.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji