Artykuły

Michał Zadara: Polski teatr cierpi na niedobór humoru

- To nie jest tak, że "Zemsta nietoperza" to genialna muzyka i do tego dopisany jakiś błahy dramat. To jest bardzo dobrze napisana farsa - z iście genialną muzyką - mówi Michał Zadara przed premierą w Teatrze Narodowym, w rozmowie z Witoldem Mrozkiem w Gazecie Wyborczej.

Michał Zadara wystawia w Teatrze Narodowym "Zemstę nietoperza" - klasyczną operetkę Johanna Straussa syna. Akcję przenosi do współczesnej Warszawy.

WITOLD MROZEK: Operetka? W takim poważnym teatrze jak Narodowy?

MICHAŁ ZADARA: Polski teatr cierpi na niedobór humoru. Reżyserzy i reżyserki - jeśli chcą być szanowani - odczuwają ciśnienie, by emanować powagą. Teatr chce być ważny - i wypiera to przeczucie, że jest kompletnie nieważny. Przynosi to szkodę nie tylko dla frekwencji, ale też dla inteligencji tych teatrów. Humor i komedia są od początku historii człowieka nieodłączną częścią teatru. A więc: w teatrze zajmuję się rozrywką, a poza teatrem pracuję obecnie nad obywatelską ustawą antysmogową, bo to jest ważne. Świat zmienia się nie na scenie, tylko w Sejmie i w sądach.

Ktoś może powiedzieć: "Humor w Narodowym? Rozumiem, Mrożek". Ty jednak sięgasz po repertuar, który zwykle kojarzony jest z teatrem muzycznym.

- "Zemsta nietoperza" to pozycja z repertuaru oper. Nie z naszej Opery Narodowej, która jest zbyt poważna, by mogła się pojawić w niej jakakolwiek operetkowa propozycja, ale z wiedeńskiej Staatsoper, z monachijskiej Staatsoper, z La Scali owszem.

A co może inscenizacja w teatrze dramatycznym wnieść do świata opery?

- To nie jest tak, że "Zemsta nietoperza" to genialna muzyka i do tego dopisany jakiś błahy dramat. To jest bardzo dobrze napisana farsa - z iście genialną muzyką. Ta muzyka staje się jeszcze genialniejsza, jeśli ten dramat się dobrze wyeksplikuje. Bo zwykle w operach dramatu się nie eksplikuje. A nam w Teatrze Narodowym zależy na pokazaniu, że "Zemsta nietoperza" to wielkie dzieło sztuki w każdym wymiarze. Ludzie, którzy to pisali: Johann Strauss, Karl Haffner i Richard Genée, to byli wybitni zawodowcy. Dziś pracowaliby w Pixarze w San Francisco. Ich kunszty się spotkały i wyszło z tego coś, co zapiera dech.

Fabuła jest dość zawiła, ma liczne zwroty akcji...

- Wszystko się mieści w świecie, który jest rozpoznawalny dla widowni Teatru Narodowego. To nie jest arystokracja, to nie są królowie. To jest burżuazja, która udaje czasami arystokrację. Tak więc to u nas byliby ci ludzie, którzy mieszkają w ładnych wieżowcach w centrum miasta, chodzą na efektowne imprezy, są bardzo zestresowani, bo muszą ciężko pracować, by utrzymać pozycję w świecie. Uczestniczą w rozmaitych układach politycznych, biznesowych i mają problemy natury prawnej. To nie są historie z kolorowych pism - raczej z gazet, które lubią pisać o ośmiorniczkach, wyrokach i aferach.

Dlaczego zdecydowaliście się na nowe tłumaczenie, które przygotowaliście sami? Dlaczego nie Tuwim?

- Dotychczas istniejący przekład zrobił Julian Tuwim, genialny poeta. Tłumaczenie "Zemsty nietoperza" zamówił u Tuwima dla Teatru Polskiego jego założyciel Arnold Szyfman. Tyle że Tuwim bardzo uwspółcześniał i zmieniał fabułę. Tak jak np. Szekspir Barańczaka staje się przynależny do lat 90., tak "Zemsta nietoperza" wg Tuwima - do międzywojnia. Chcąc więc naprawdę dać widzom doświadczenie XIX-wiecznej wiedeńskiej operetki z jej XIX-wiecznym smakiem, musieliśmy tłumaczyć od nowa - zachowując prostotę tekstu, który jest bardzo dobrze napisany - tak jak tekst w dzisiejszym serialu amerykańskim. Nie ma co kombinować, trzeba wiernie przełożyć jego mechanizmy na polski.

Czy praca nad repertuarem muzycznym w teatrze muzycznym różni się jakoś od pracy na scenie dramatycznej? Niedawno pracowałeś w Teatrze Muzycznym w Gdyni, ale wcześniej w Teatrze Polskim we Wrocławiu całe partie twoich "Dziadów" były śpiewane...

- Niczym się nie różni. "Dziady" wymagają części operetkowej. Współpracowałem przy nich z tą samą dyrygentką i kierowniczką muzyczną co przy "Zemście nietoperza" - Justyną Skoczek. Mickiewicz napisał całą dużą, 20-minutową scenę z "Dziadów" jako operetkę. I z tego doświadczenia we Wrocławiu wiedziałem, że Justyna umie z aktorami dramatycznymi uzyskać muzycznie porywające efekty. Dla mnie praca nad muzyką Straussa wiąże się z poczuciem euforii, wyzwolenia. Muzyka to nie jest ciąg dźwięków - muzyka to emocje zapisane w czasie. A "Zemsta nietoperza" to ciąg emocji celebrujących życie, euforycznych. Więc część mojej roboty jest zapisana w nutach - psychologia, przebiegi scen. Jako reżyser nie mam ambicji bycia wszechpotężnym twórcą całych kosmosów. Interesuje mnie raczej rozbudzenie energii, która niewątpliwie tkwi i w "Dziadach", i w "Zemście nietoperza".

Na koniec wróćmy do ustawy antysmogowej. Kiedy będziecie zbierać pod nią podpisy?

- Dotychczasowe działania państwa są niewystarczające. Potrzebna jest ustawa, która regulowałaby wszystkie źródła zanieczyszczeń w powietrzu. Ustawę przygotowujemy z grupą naukowców, legislatorów i prawników. Jesteśmy na etapie formułowania wymarzonej polityki antysmogowej - co państwo może zrobić, by nie było smogu. W kwietniu zaczniemy zbierać podpisy. Wiemy, że żadna ustawa społeczna nie wchodzi do prawa - to się jeszcze nie zdarzyło. Oczywiście, mamy nadzieję, że z tą będzie inaczej, ale chcemy, żeby istniało gotowe rozwiązane, po które ktoś będzie mógł sięgnąć. I żeby można było wywierać na politykach presję: skoro już wiemy, jak to zrobić, to zróbcie to. Czyste powietrze jest możliwe, wymaga to tylko odrobiny odwagi politycznej.

***

"ZEMSTA NIETOPERZA"

Kompozytor: Johann Strauss, autorzy libretta: Karl Haffner, Richard Genée, autorzy polskiego przekładu libretta: Michał Zadara, Justyna Skoczek, reżyseria: Michał Zadara, kierownictwo muzyczne: Justyna Skoczek, scenografia: Robert Rumas, kostiumy: Julia Kornacka, Arek Ślesiński, choreografia: Ewelina Adamska-Porczyk, reżyseria światła, projekcje wideo: Artur Sienicki. W obsadzie m.in.: Anna Lobedan, Marta Wągrocka, Ewa Konstancja Bułhak, Mateusz Rusin, Paweł Paprocki i Oskar Hamerski.

Pierwszy spektakl 19 stycznia o godz. 19 w Teatrze Narodowym (Sala Bogusławskiego). Następne: 20 stycznia oraz 22 i 23 stycznia o godz. 19. Bilety: 65 zł-120 zł, wejściówka 40 zł.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji