Artykuły

Po szyję w standardach

"Moralność" w reż. Uli Kijak w Teatrze im. Bogusławskiego w Kaliszu. Pisze Krzysztof Pierzchlewski w Głosie Wielkopolskim.

Po latach nieobecności "Moralność pani Dulskiej" znów zaistniała w kaliskim teatrze dzięki kobiecie. Młoda pani reżyser Ula Kijak dokonała jednak w tekście sztuki istotnych zmian, usuwając całkowicie wątek lokatorek kamienicy.

Uzasadnieniem tego zabiegu była chęć unaocznienia widzom, że podwójna moralność jest kwestią kompromisu z rzeczywistością jako taką. Aby tego dokonać adaptatorka dopisała kilka postaci, usiłujących rozpaczliwie wpisać się w role, które jakby z łaski i bynajmniej nie za darmo gotowe jest przydzielić im społeczeństwo. Kwestie, które wygłaszają ci krewni i znajomi Tadrachowej są ulepione z prasowych porad, podręczników autoprezentacji, wypowiedzi internautów i innych potocznych mądrości "okresu transformacji". Są nieodparcie śmieszne i dobrze wpisują się w konwencję tragifarsy. W tej ekipie znakomicie spisał się Marek Sitarski.

Ulę Kijak drażnił tracący naftaliną naturalizm sztuki. Został on skutecznie zagłuszony dzięki znakomitej scenografii Jana Polivki, w której symbolem standaryzacji i konwenansu jest wszechobecny i nieco zdeformowany kod kreskowy oplatający (do czasu) aluminiowe elementy architektury i domowego sprzętu. Ze scenografią dobrze współgrają eklektyczne kostiumy zaprojektowane przez Ilonę Binarsch.

Innym zabiegiem jest oryginalny układ ruchu scenicznego zaproponowany przez Ankę Jankowską, od wielu lat związaną z berlińską grupą TRAVA. Wbrew obawom aktorzy nie są zmuszani do niemądrych kroków a la Monthy Pyton i potrafią - jak Małgorzata Kałędkiewicz (Hanka) i Szymon Mysłakowski (Zbyszko) - stworzyć wiarygodne psychologicznie postaci. Ruch sceniczny jest szczególnie ważny w drugiej, bardzo krótkiej części przedstawienia na którą publiczność zostaje zaproszona po przerwie.

"Moralność" Uli Kijak pozostaje jednak w dużym stopniu "Moralnością pani Dulskiej". Jest o wiele wierniejsza tekstowi oryginału niż spektakl muzyczny wyreżyserowany przez Adama Hanuszkiewicza w Zabrzu, czy łódzka propozycja Macieja Prusa, w której nastąpiło całkowite przemieszanie ról męskich i kobiecych. Czy w tej formie zyska akceptację publiczności? O tym przekonamy się po wakacjach.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji