Artykuły

Panie i panowie: Mariola Łabno-Flaumenhaft jako Marlene Dietrich!

"Marlene Dietrich. Błękitny Anioł" wg scenar. i w reż. Jana Szurmieja w Teatrze im. Siemaszkowej w Rzeszowie. Pisze Magdalena Mach w Gazecie Wyborczej - Rzeszów.

Punktowy reflektor na pustej scenie, a w kręgu światła magnetyczna

blondynka - nic podobnego w spektaklu "Marlene Dietrich. Błękitny Anioł" nie zobaczycie. Po wąskim pasie pomiędzy rzędami publiczności

aktorka przechadza się jak po wybiegu, wygina się, tańczy. Bo Mariola Łabno-Flaumenhaft jako Marlene Dietrich odrzuca wizerunek ikony kina, odzierają z legendy i skupia się na tym, żeby pokazać jakim Marlenę była człowiekiem, co miała w sercu, o czym marzyła. Na biało-czarnych fotosach uwagę zwracają cieniutkie, narysowane linie brwi, starannie ułożone blond loki, niewiarygodnie smukła sylwetka i rękawiczki za łokieć - po Marlenę w zbiorowej świadomości pozostał tylko ten wizerunek. Ale kreacja Marioli Łabno-Flaumenhaft ma z nim niewiele wspólnego, aktorka dodaje chłodnej twarzy Marleny kolorów, ożywiają emocją, sztywną postać gwiazdy w opiętej do granic rozsądku sukni, otula kobiecym ciepłem. I jest w tym idealna. Ale to przecież nie jedyna zaleta jej roli. Najistotniejszym trzonem spektaklu są piosenki Dietrich, których Mariola Łabno-Flaumenhaft nie odtwarza, nie stara się naśladować Marlenę, za to śpiewa je całą sobą, wkłada w każde wykonanie serce i duszę, emocje w ciepłym, matowym brzmieniu jej głosu brzmią za każdym razem prawdziwie. Podczas "Nie opuszczaj mnie" Jacques'a Brela w tłumaczeniu Wojciecha Młynarskiego, oczy szklą się nawet męskiej części widowni.

W spektaklu Jana Szurmieja nie znajdziecie historii życia Marlenę Dietrich, to zaledwie krótkie migawki, wyrwane z kontekstu i z różnych okresów jej życia artystycznego - od młodości aż po ostatni koncert w Sydney w 1975 roku. Te flesze to pretekst dla kolejnych piosenek. Szurmiej przywraca w nich na ponad godzinę na scenę pamięć o wielkiej światowej artystce, ale to także pretekst do przywołania znakomitych artystów polskich, takich jak: Viera Gran, Zbyszek Cybulski, Czesław Niemen, wreszcie Wojciech Młynarski, który powraca w autorskich, fenomenalnych tłumaczeniach tekstów. Ale przede wszystkim i ponad wszystko to imponujący aktorski popis Marioli Łabno-Flaumenhaft.

Aktorce towarzyszy na scenie młody aktor Mateusz Marczydło, który gra wiele postaci - jest narratorem, gra mężczyzn, którzy przewinęli się w życiu Dietrich. Jego każde pojawienie się rozładowuje gęste emocje, wprowadza nawet element humorystyczny, co pozwala na zaczerpnięcie oddechu przed kolejną dawką.

Przedstawienie Jana Szurmieja nie ma nic wspólnego ani z biografią wielkiej gwiazdy, ani z próbą odtworzenia jej recitalu. To opowieść o emocjach kobiety, która osiągnęła szczyt sławy, była kochana przez miliony, ale nie była w pełni szczęśliwa i spełniona, przez całe życie niepogodzona z własną ojczyzną - Niemcami.

->"Marlene Dietrich. Błękitny Anioł" Mała Scena im. Zdzisława Kozienia w Teatrze im. W. Siemaszkowej w Rzeszowie, scenariusz, reżyseria, choreografia: Jan Szurmiej, scenografia: Wojciech Jankowiak, kostiumy: Marta Hubka, kierownictwo muzyczne, aranżacja: Marcin Partyka, przygotowanie wokalne: Bożena Stasiowska-Chrobak, multimedia: Mikołaj Pływacz. Obsada: Mariola Łabno-Flaumenhaft, Mateusz Marczydło - śr., czw. godz. 19, pt (15 lutego) g. 20, sb (16 lutego) g. 19 i 21.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji