Artykuły

Z TEATRU

TEATR AKTORA: "Pan Brotonnau" komedja w 3 aktach G. Caillaveta i R. de Flensa. Reżyserja Stefana Jaracza.

Nie jest to właściwie komedja, choć tu i owdzie błyska w poszczególnych scenach komizm, a i same figury są naświetlone nieco ironicznie.. W sztuce tej przeważa sentyment; jest ona opromieniona uśmiechem, ale uśmiechem bolesnym. To nowe życie, które na gruzach domowego szczęścia stworzył sobie pan Brotonnau, ma przecież w sobie pewien tragizm już w samem założeniu: nie będzie mogło trwać długo. I nie dlatego tylko, że ludzie w rodzaju szefa kasjera bankowego (b. dobrze zagrany epizod) widzą coś złego w tem, że pan Brotonnau jest wreszcie szczęśliwy i że postępuje zgodnie z nakazami "wyższej moralności", która "różni się od przeciętnej moralności"... Nie... Poprostu na szczęście dla pana Brotonnau jest już może trochę zapóżno. Stoi on u kresu dojrzałości. Narazie młoda dziewczyna w typie Ludwiki może być z nim szczęśliwa. I dla niego, który nigdy nie kochał i dla niej jest to wiosna uczucia, maj miłości... Ale bzy przekwitają szybko i maj mija... I wcześniej czy później Ludwika spostrzegłaby siwiejące włosy pana Brotenncau, zobaczyłaby, że i jego obecna młodość jest trochę sztuczna, że są i inni - młodsi, przystojniejsi, bogatsi. A i syn pan Brotonnau wkońcu znużyłby się może tem i szczerem, głębokiem uczuciem młodej dziewczyny. Tout passe - i na to niema rady. Może więc lepiej, że życie bezlitosne i okrutne przerwało tę sielankę w chwili, gdy uczucia obojga kochanków były mocne i niczem niezamącone, gdy szli promienną drogę szczęścia... Kto wie. czy nie oszczędziło im to rozczarowań i zawodów, a w każdym razie napewno - pozwoli im to zachować na zawsze w sercach czar niewiędnący tych najsłodszych wspomnień. Tak czy inaczej - ta uśmiechnięta w pierwszym akcie komedja, przechodząca następnie w idyllę, kończy się zgrzytliwym, bolesnym akordem. W sposób subtelny i delikatny - właściwy tej najznakomitszej spółce komedjopisarskiej, jaką byli Caillavet i de Flers, przeprowadzili oni analizę serca ludzkiego i stwarzając nieoczekiwaną sytuację życiową dla swego bohatera, dali mu autorowie jednocześnie wielkie pole do popisu. Nie wyobrażam sobie, aby jakikolwiek aktor mógł zagrać lepiej pana Brotonneau od Jaracza. Dla mnie była to zawsze jedna z najciekawszych jego kreacji, godna stanąć obok dwóch innych w "Szczęściu Frania" i w "Głupim Jakóbie". Wielki artysta! Ani jednego zbędnego gestu, ani jednego odchylenia od zasadniczej, nieskazitelnie czystej linji gry, która wychodzi poza ramy interpretacji scenicznej i staje się samem życiem. Otoczenie Jaracza spisało się dzielnie. Najlepsza była bodaj p. Dąbrowska. Bardzo dobrze ujęła postać Teresy p. Perzanowska. Miłą i naturalną Ludwiką była p. Zarębińska. Pp. Łuszczewski, Lenczewski. Wyspiański. Zelski i in. - starali się nie bez powodzenia dostroić do ogólnego tonu gry i zwrócić uwagę na odtwarzane przez nich typy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji