Artykuły

Boleśnie spadamy na ziemię

"Rok z życia codziennego w Europie Środkowo-Wschodniej" Pawła Demirskiego w reż. Moniki Strzępki z Narodowego Starego Teatru w Krakowie na XXV Międzynarodowym Festiwalu Sztuk Przyjemnych i Nieprzyjemnych w Łodzi. Pisze Izabella Adamczewska w Gazecie Wyborczej - Łódź.

25. Międzynarodowy Festiwal Sztuk Przyjemnych i Nieprzyjemnych otworzył "Rok z życia codziennego w Europie Środkowo-Wschodniej" Strzępki/ Demirskiego. W niedzielę widzowie obejrzeli "Dawnych mistrzów" Bernharda i Toma Luza z Berlina.

O, reżyserki i dramatopisarze polscy! Wystawiają "paszkwilanckie, lewicowe sztuki", a jak dziennikarz "Wyborczej" ich pyta, czy są przedstawicielami klasy średniej, to każą mu "mówić za siebie"... "Rok z życia codziennego w Europie Środkowo-Wschodniej" Pawła Demirskiego w reż. Moniki Strzępki (Narodowy Teatr Stary w Krakowie) to złośliwa satyra na "polactwo" w jego najokropniejszych przejawach, przenikliwa i pełna czarnego humoru. "Rok z życia" nie powstał, jak "Triumf woli", ku pokrzepieniu serc, po kabaretowym pierwszym akcie boleśnie spadamy na ziemię.

Końskie truchło

Demirski zapragnął być współczesnym Kitowiczem. Odpowiednikiem galerii staropolskich obrzędów, mód i społecznych przywar spisanych w "Opisie obyczajów za panowania Augusta III" jest prezentowany przez pryzmat społecznych rytuałów obraz typowego Polaka "po 1989 roku". W postapokaliptycznej scenografii Arka Ślesińskiego (jak wrak tupolewa na scenie rozkładają się małomiasteczkowy kościółek i groteskowo wyszczerzone końskie truchło) reprezentuje go: małżeństwo z klasy średniej, profesor, którego awans społeczny jest "jak przyrodzenie kulturysty po sterydach", ksiądz, wytatuowany robotnik (tak, gombrowiczowska fascynacja siłą też tu jest) i milenialsi, mantrujący "zapisz jako".

Ktoś mówi z gwarowym zaśpiewem, ktoś inny nadużywa słowa "dedykowany" (też nie znoszę tej maniery). Szkiełkiem laboratoryjnym jest np. all inclusive w tropikach (o, wakacje polskie, "krynica inspiracji mych"!), bohatersko-cierpiętniczy 1. września (o, opresjo szkoły polskiej!

Pamiętacie linolea i zapach niedojedzonych kanapek? Komu się nie śni oblanie matury? Kto nie skończył "ze skrzydłami podciętymi brzytwą nauczania początkowego"?) oraz święto zmarłych (a najbardziej nieżywa jest sztuka polska, bo przecież to, co najlepsze, już było i się skończyło).

Kręcimy się w tym kole wszyscy (co zostało wykorzystane w scenografii). A jednak "Rok z życia" rozpoczyna monolog Anny Dymnej o plemionach. Ludzie dzielą się na takich, którzy odpowiadają na maile natychmiast i takich, którzy robią to po kilku dniach. Na tych, dla których rok zaczyna się we wrześniu i tych, dla których rozpoczyna się w styczniu. Na tych, którzy zostawiają masło na blacie i chowających je w lodówce... Ten zabieg angażuje widza, który natychmiast zaczyna przypisywać się do którejś ze wskazanych kategorii. Może skłonność do dzielenia się i odwrót od wspólnoty to cecha uniwersalna, nie tylko polska?

Dawni mistrzowie we mgle

Jeśli jest coś, co wznosi nas ponad różnice klasowe, pokoleniowe i płciowe, to jest to narzekactwo. Jak zwykle u Demirskiego, bohaterowie mówią o sobie pełnymi stereotypów cytatami z internetu ("no ale takie mam wyobrażenie, co poradzić"). Tekst jest rozwlekły, ale aktorsko sztuka świetna. Największe brawa zebrała Anna Radwan monologująca o mężczyznach polskich, którzy "są śmiertelni poważni na punkcie swojego przyrodzenia".

.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji