Artykuły

Chorobliwe paroksyzmy

Grzegorz Jarzyna, po "Doktorze Faustusie" Thomasa Manna w Teatrze Polskim we Wrocławiu, przymierzał się do wystawienia w warszawskich Rozmaitościach "Makbeta", ostatecznie jednak przygotował adaptację "Idioty" Fiodora Dostojewskiego. Premiera zakończyła się klapą. Również Jarzyna nie był zadowolony - dalej pracował nad inscenizacją, dokonując w niej zmian. W rezultacie "Książę Myszkin" po raz drugi został zagrany dla publiczności osiemnaście dni później. Widziałem właśnie to przedstawienie, nie mam więc pojęcia ani na czym polegały słabości premierowej wersji, ani jaki był charakter późniejszych rewizji. Gdy oglądałem trzygodzinne widowisko, toczące się w gorączkowym i zdyszanym rytmie, rozedrgane od emocji, z wyrazistymi postaciami, pełne sugestywnych obrazów i nasycone muzyką, trudno mi było uwierzyć, że po premierze uznano je za porażkę. Choć nadal są tutaj rozwiązania reżyserskie budzące zastrzeżenia.

Jarzyna zalicza "Zbrodnię i karę" Andrzeja Wajdy oraz "Braci Karamazow" Krystiana Lupy do najistotniejszych doświadczeń teatralnych z czasów młodości. Biorąc na warsztat Dostojewskiego jednak nie skupiał się jak Wajda na kwestiach moralnych czy zaślepieniu ideologią, ani nie starał się też jak Lupa pokazać przemiany duchowe i poszukiwania religijne bohaterów. Książę Myszkin nie przypomina inscenizacji tamtych reżyserów również dlatego, że utrzymany jest we własnej poetyce Jarzyny, kształtującej się stopniowo od "Bzika tropikalnego" i "Iwony, księżniczki Burgunda" poprzez "Niezidentyfikowane szczątki ludzkie i prawdziwą naturę miłości" po "Magnetyzm serca" i "Doktora Faustusa".

Na plan pierwszy wysuwa się tutaj oczywiście tytułowa postać. Grany przez Cezarego Kosińskiego Myszkin jest niedojrzały, nadwrażliwy, nieprzystosowany i bezbronny; swymi emocjonalnymi reakcjami prowokuje otoczenie, wyzwala nieoczekiwane zachowania innych, wywołuje szyderczy śmiech i agresję. Ukazany więc został podobnie jak Gombrowiczowska Iwona w krakowskim spektaklu. Dręczą go senne koszmary, złe przeczucia i lęki, instynktownie lgnie do osób obdarzonych wrażliwością, oczekując od nich zrozumienia, pomocy i miłości. Odtrącenie wywołuje w nim narastające poczucie osaczenia. Cierpi na epilepsję, której paroksyzmy powodują gwałtowne drgawki utratę przytomności niczym w transie. Jego atak padaczki przypomina stan, jaki osiągał Sydney Price w "Bziku" wykonując rytualny taniec poznany na indonezyjskiej wyspie. Myszkin usiłuje też praktykować chrześcijańskie i rycerskie cnoty, stać się wcieleniem Jezusa i Don Kichota wśród ludzi cynicznych, obłudnych, zdemoralizowanych i gotowych uczynić wszystko dla zdobycia pieniędzy. Postawiony jednak wobec sytuacji, która go przerasta, czując się winnym jako mimowolny sprawca cudzych cierpień i zbrodni, kapituluje i popada w prostrację.

W "Księciu Myszkinie" istotny jest również motyw - pojawiający się we wszystkich dotychczasowych przedstawieniach Jarzyny - erotycznej pasji, wywołującej w ludziach okrucieństwo, popychające ich do samozniszczenia albo morderstwa. Reżyser wydobył desperacki, ambiwalentny i destrukcyjny charakter namiętności łączących Lwa Myszkina, Nastasję Baraszkow, Parfiena Rogożyna, Agłaję Jepanczyn i Gawriłę Iwołgina. W kręgu tych pięciu postaci rozgrywa się skomplikowany dramat miłosny, na który składają się wzajemne zbliżenia, próby zawładnięcia partnerem, gwałtowne zerwania, sceny zazdrości i upokorzeń, osiągający kulminację w zabiciu Nastasji Filipowny przez Rogożyna. Opanowani przez erotyczną pasję, działają jak w malignie, stopniowo popadają w stany histerii i szaleństwa, przypominają więc Ellinor i Sydneya z Witkacego; Iwonę, Filipa i Izę z Gombrowicza, Candy, Davida lub Jerri z Frasera; Anielę, Klarę, Gustawa i Albina z Fredry czy wreszcie Adriana, Rudiego, Inez i Marie z Manna.

2

Przedstawienie Jarzyny, podobnie jak powieść, rozpoczyna się w przedziale pociągu zdążającego do Petersburga. W półmroku, w głębi sceny, na ławkach siedzą trzej mężczyźni. Na horyzoncie migają fioletowe światła jak za oknami pędzącego pociągu. Wywiązuje się zdawkowa rozmowa, w trakcie której Myszkin opowiada o pobycie w Szwajcarii, Rogożyn (Robert Więckiewicz) napomyka o kolczykach ofiarowanych Nastasji Filipownej. Po chwili widzimy Lwa Nikolajewicza wprowadzanego do domu Jepanczynów przez Gawrilę (Zbigniew Kaleta). Z akt trzymanych przez Ganię wypada zdjęcie Nastasji, Myszkin uważnie mu się przygląda. Na proscenium pojawia się stół, przy którym zasiada do śniadania Generałowa Jepanczyn (Joanna Żółkowska) z dwiema córkami: Agłają (Aleksandra Popławska) i Aleksandrą (Aleksandra Konieczna).

Te i kolejne epizody składają się na nerwowy rytm początkowej części przedstawienia, rozgrywają się niekiedy symultanicznie, ulegając w tym momencie zwolnieniu (ustalanie przez Generała i Tockiego warunków małżeństwa Gani z Nastasją odbywa się w gabinecie sąsiadującym z pokojem jadalnym, gdzie toczą się właśnie rozmowy przy śniadaniu, a Gawriła próbuje ratować swój związek z Agłają, zaprzeczając chęci poślubienia panny Baraszkow).

Druga część aktu I zaczyna się sennie - to urodzinowy wieczór u Nastasji (Magdalena Cielecka). Solenizantka siedzi na sofie, wokół niej stoi grupa mężczyzn. Towarzystwo ożywia się, gdy gospodyni proponuje napić się szampana, a Ferdyszczenko (Marek Kalita) rozpoczyna petits jeux polegające na opowiedzeniu najbardziej nikczemnego uczynku ze swego życia. Zmuszony do wynurzeń Tocki (Waldemar Obłoza) wyjawia dzieje wzięcia na wychowanie jako sieroty i uwiedzenia Nastasji (w powieści wyznanie to nie dotyczy jej). Roztrzęsiona dziewczyna nie pozwala mu dokończyć. Nieoczekiwanie prosi Myszkina, by jej doradził, czy ma wyjść za mąż za Ganię. Ku oburzeniu zebranych książę jest przeciwny temu małżeństwu. Rozlega się dzwonek, do salonu wchodzi Rogożyn w towarzystwie Lebiediewa (Mirosław Zbrojewicz). Wręcza Nastasji paczkę ze stoma tysiącami rubli, za które obiecała mu się oddać. Myszkin próbuje ją powstrzymać oświadczając, że gotów jest się z nią ożenić i pokazując list donoszący o spadku, jaki właśnie odziedziczył. Nastasja Filipowna jest poruszona postawą księcia wierzącego w jej niewinność i ofiarującego czystą miłość, ale czuje się jej niegodna i odchodzi z Rogożynem. Odtrącony i ośmieszony książę przechodzi do swego pokoiku, na dalekim planie widać Nastasję tańczącą orgiastycznie na stole w otoczeniu bandy Rogożyna. Po chwili widzimy ją już na proscenium, oddającą się na podłodze Parfienowi. Wyrywa się jednak z jego objęć, by szukać pomocy u Myszkina.

W środkowej części przedstawienia oglądamy Lwa Nikołajewicza, dochodzącego do zdrowia po przebytym ataku choroby w willi Liebiedewa na letnisku w Pawłowsku. Odwiedzają go Jepanczynowie oraz Eugeniusz Radomski (Jacek Poniedziałek). Agłaja recytuje wiersz Puszkina "Żył na świecie rycerz biedny..." i chcąc wypomnieć Myszkinowi jego związek z Nastasją, wprowadza do jednego wersu inicjały N.F.B. Podczas następnego spotkania z księciem panna Je-panczyn skarży się, że otrzymuje listy, w których Nastasja Filipowna żąda od niej, by go poślubiła. Jest bliska spełnienia tej woli, zmusza księcia do oświadczyn w obecności rodziny.

Równolegle oglądamy sceny z pożycia Nastasji z Rogożynem, ich świadkiem (ale nie w wymiarze realnym) jest Myszkin. Przez przezroczystą ścianę widać, jak otrzymują błogosławieństwo mateczki Rogożyna. Ujrzawszy na stoliku w jego pokoju otwartą Historię Rosji Sołowjowa Nastasja Fi-lipowna opowiada o pokucie, jaką musiał odbyć w Canossie cesarz, by odzyskać łaskę papieża. Chcąc upokorzyć Parfiena, idzie do teatru z innym mężczyzną. Dochodzi do spotkania Myszkina z Rogożynem, który utrzymuje, że Nastasja kocha księcia. Lew Nikołajewicz dostrzega nóż kupiony przez Rogożyna, ma przeczucie nieuchronnej katastrofy. W stanie poprzedzającym atak epilepsji, przy akompaniamencie ostrych dźwięków, w półmroku widzi Nastasję usiłującą wymknąć się z pułapki, lecz zderzającą się z Rogożynem. W głębi, na ekranie, ukazują się senne majaki, obrazy owadów i drapieżników, a w końcu prześladująca Myszkina para oczu Rogożyna-mordercy. Równie silną ekspresję ma krótkie spotkanie Nastasji Filipowny z księciem. Kobieta pada przed nim i chwyciwszy go za nogi z szaleńczym uporem i rozpaczą w głosie pyta: Jesteś szczęśliwy? Szczęśliwy? Powiedz mi jedno tylko słowo, czy jesteś teraz szczęśliwy?". Myszkin stoi nieruchomo i nie mówi ani słowa, a ciało Nastasji unosi się przez moment w powietrzu jakby lewitowało.

Końcową część przedstawienia otwiera rozmowa Agłai z Lwem Nikołajewiczem poprzedzająca wieczorne spotkanie u Jepanczynów, które ma być swoistym testem dla narzeczonego. Towarzystwo na czele z hrabiną Biełokońską (Maria Maj) zasiada przy stole. Myszkin zaczyna dowodzić, ze katolicyzm to "wiara niechrześcijańska". Wszyscy są skonsternowani i próbują oponować. Gania, tak jak służąca Fienia (Iwona Wszołek), z trudem tłumią śmiech. Coraz bardziej podekscytowany Myszkin dostaje ataku epilepsji. Biełokońska żegnając się z Generałową utwierdza ją w przekonaniu, że nie wolno dopuścić do tego małżeństwa. Ale Agłaja nie rezygnuje. Doprowadza do spotkania z Nastasją. Z prawej strony sceny stają panna Baraszkow i Rogożyn ubrani na czarno, z lewej zaś Głasza Jepanczyn i Lew Nikołajewicz - w bieli. Nastasja przegania Parfiena i domaga się od księcia, aby do niej wrócił. Upokorzona Agłaja wychodzi. Myszkin chce biec za nią, lecz zostaje, gdy widzi mdlejącą Nastasję. Siada na podłodze z ciałem nieprzytomnej kobiety na kolanach. Scenę powoli ogarnia mrok i słychać wokalizę wykonywaną przez niski, lekko wibrujący męski głos.

Następuje długa rozmowa Myszkina z Radomskim, który zarzuca księciu naiwność i egzaltację, niezdolność do miłości, a przede wszystkim poniżenie Agłai. Dręczony poczuciem winy Lew Nikołajewicz pragnie spotkać się z dziewczyną, lecz jest to niemożliwe. Zza drzwi wysuwa się panna Jepanczyn w rosyjskim stroju ludowym, w sukni długiej do ziemi i ozdobnym nakryciu głowy. Krąży po scenie, układa dłonie i porusza głową w rytmie wschodniej muzyki. Przypomina trochę tancerkę z Bali. Nie mówi ani słowa i znika za drzwiami.

Zaczyna się ślub Nastasji i Myszkina. Rozbrzmiewa śpiew w stylu prawosławnych pieśni. W głębi płoną świece. W cerkwi gromadzi się tłum. Pojawia się Książę ubrany na biało. Z lewej strony nadciąga panna młoda w białej sukni, okryta sięgającym aż do ziemi welonem, w złotej koronie, lecz "blada jak trup". Oboje zbliżają się do brzegu sceny. Oblicze Lwa Nikołajewicza jaśnieje ze szczęścia, ukryta za welonem twarz Nastasji Filipownej jest bez wyrazu. Śpiew staje się coraz głośniejszy. Stanowczym krokiem nadchodzi Rogożyn. Chwyta Nastasję w pół i unosi sztywną, jakby martwą, w głąb sceny. (W powieści porywa ją sprzed cerkwi, gdy niedoszła żona Myszkina błaga go: "Ratuj mnie! Zabierz mnie stąd! Dokąd chcesz, natychmiast"; tu ta scena toczy się bez słów.) Myszkin, jakby niczego nieświadomy, stoi przez dłuższą chwilę sam na proscenium.

Ostatnia scena powieści jest w przedstawieniu zaledwie zamarkowana. Książę dobija się do domu Rogożyna. W ciemności rozlega się wysoki głos Parfiena podszywającego się pod służącą: "Parfiena Siemionowicza nie ma w domu". Myszkin rozpoznaje Rogożyna, dostaje się do środka. W centrum sceny leży martwa, naga Nastasja przykryta prześcieradłem. Obaj mężczyźni układają się do snu z dwóch stron ciała zamordowanej. Gdy nadchodzi świt, budzą się. Myszkin mówi od rzeczy: "Przecież... chciałem te karty! Podobno grywałeś z nią w karty? Gdzie... są te karty?". Rogożyn podaje mu talię, w kółko powtarzając dyszkantem: "Parfiena Siemionowicza nie ma w domu". Z offu dobiega patetyczna pieśń rosyjska, w której pojawiają się słowa: "Rossija, rodina maja".

3

Dokonując adaptacji powieści Dostojewskiego, Jarzyna starał się ukazać dramatyczny miłosny pięciokąt, pominął więc poboczne wątki i wiele drugoplanowych postaci. Zrezygnował też z dyskusji, w których roztrząsane są zagadnienia moralne, polityczne, religijne czy estetyczne. Przy-wołuje je zaledwie Książę, wygłaszając uwagi o skazanym na śmierć i katolicyzmie oraz uparcie powtarzając, że "piękno zbawi świat". Nawet w obrębie zachowanych scen reżyser wprowadzał istotne zmiany. Skreślił chociażby postać trzeciej córki Jepanczynów, Adelajdy, a ściślej, połączył z Aleksandrą i ją uczynił malarką. Nastasja nie wrzuca pieniędzy przyniesionych przez Rogożyna do kominka i nie żąda od Iwołgina, by je stamtąd wyciągnął, ale po prostu wciska je Gani. Myszkin nie rozbija chińskiej wazy podczas wieczoru u Jepanczynów, choć znajduje się ona na scenie (zapewne również z powodów technicznych). W sekwencji ślubu Jarzyna ewokuje późniejsze wypadki, być może dlatego końcowa scena powieści, którą Wajda uczynił niegdyś podstawą Nastazji Filipownej, jest tylko zarysowana i pozbawiona wyrazu. Na dodatek towarzysząca jej pieśń, mająca zapewne stanowić ironiczny komentarz, wprowadza ostry dysonans i powoduje dezorientację widzów. Po-dobną rolę w spektaklu pełni zawieszony wysoko nad sceną obraz, bynajmniej nie wspomniany w powieści Chrystus w grobie Holbeina czy prawosławna ikona, lecz typowy religijny kicz: Jezus odpoczywający nad jeziorem przy blasku księżyca.

Niewątpliwie "Książę Myszkin", podobnie jak wcześniejsze przedstawienia Jarzyny, przeniknięty jest estetycznym synkretyzmem. Dekoracja, będąca wspólnym dziełem Jarzyny i Magdaleny Maciejewskiej, podporządkowana jest przede wszystkim szybkim zmianom planów gry, ale dwie ściany z szeregiem drzwi umieszczone po bokach sceny utrzymane są w całkowicie odmiennych stylach. Po lewej znajduje się ściana pomalowana na czerwono, z masywnymi drewnianymi drzwiami, natomiast po lewej ażurowa konstrukcja, całkowicie nowoczesna, ze szkła i metalu, z błękitnym zwieńczeniem. Meble, rekwizyty i kostiumy są na ogół XIX-wieczne, albo przynajmniej usiłują łączyć modę ówczesną z dzisiejszą (dotyczy to zwłaszcza wspaniałych sukni Nastasji). Z kolei muzyka, zawierająca wiele motywów dalekowschodnich, podkreśla azjatycki charakter kultury rosyjskiej, a ściślej tych elementów obyczajów, religijności czy rytuałów, które mają archaiczny rodowód.

W spektaklu są dwie wielkie role. Pierwsza to Myszkin, podchodzący do ludzi z dziecięcą ufnością. Kosiński ma szeroko otwarte oczy, nieskoordynowane ruchy i rozbrajający uśmiech, lekko zacina się i z trudem dobiera słowa. To bohater chwilami zagubiony i niepojmujący, co się wokół niego dzieje, stopniowo opanowywany przez lęk przed stanami, w jakie wprawia go choroba i zło, do którego są zdolni ludzie. Z kolei Nastasja Cieleckiej początkowo dominuje nad otoczeniem, demonstruje dumę, stanowczość, z upodobaniem dręczy i upokarza ludzi, szybko jednak okazuje się słaba i rozdygotana, płacze i histeryzuje; jej prowokacyjne i desperackie zachowania podszyte są dążeniem do autodestrukcji; bojąc się śmierci jednocześnie uparcie do niej zmierza. Znakomita jest także Agłaja Popławskiej, pozornie łagodna i rozbawiona, w istocie przenikliwa i zdolna do okru-cieństwa; oraz Gania Kalety, nerwowo chichoczący, pokornie znoszący poniżenia, z trudem tłumiący agresję. Niedosyt pozostawia tylko rola Więckiewicza. Rogożyn ma mocną sylwetkę, niepokojącą twarz i zdecydowane ruchy, ale trudno uwierzyć we władającą nim niszczącą namiętność. Zwłaszcza że scen z jego udziałem jest tutaj niewiele, a końcowe podszywanie się pod służącą wydaje się mało przekonujące.

Wyraziste są w spektaklu postaci drugoplanowe, a w szczególności ograniczona i pretensjonalna Generałowa, groteskowy Ferdyszczenko, pozostająca w cieniu siostry trochę speszona Aleksandra, powściągliwy i rzeczowy Radomski, czy wreszcie dystyngowana lecz nieco demoniczna Biełokońska.

Intryguje mnie, jak przyjmie "Księcia Myszkina" warszawska publiczność, tłumnie uczęszczająca na "Bzika tropikalnego" i "Magnetyzm serca". Na przedstawieniu, które oglądałem, była grupa widzów wyraźnie zawiedziona niewielką liczbą scen komicznych. Z kolei w trakcie antraktu podsłuchałem opinię: "Dobre, tylko jak na Jarzynę mało odlotowe".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji