Artykuły

Liczymy głosy

Mariusz Kwiecień i Piotr Beczała mogą już czuć oddech następców na plecach. Nadchodzi młode pokolenie. Skąd taki urodzaj w polskiej operze? - pisze Dorota Szwarcman w Polityce.

Ci starsi wciąż są na szczycie. Niektórzy dobili do czołówki nieco później: Artur Ruciński, gdy otrzymywał Paszport Polityki za 2008 r., dopiero szykował się do światowej kariery, a teraz śpiewa na deskach nowojorskiej Metropolitan Opera (zadebiutował tam w 2016 r.), gościł też w berlińskiej Staatsoper, Teatro Liceu w Barcelonie, Operze Paryskiej czy mediolańskiej La Scali. Tomasz Konieczny po zeszłorocznym debiucie w Bayreuth podbija właśnie Met w wagnerowskiej Tetralogii. Rafał Siwek na otwarcie sezonu 2018/19 zagrał w moskiewskim Teatrze Bolszoj samego tytułowego cara w "Borysie Godunowie" Modesta Musorgskiego - dla basa spoza Rosji to szczególny zaszczyt.

Ta rola jest wciąż marzeniem młodszego o ponad dekadę Krzysztofa Bączyka, nominowanego do Paszportu Polityki za 2016 r. za inną rolę w tej samej operze - mnicha Pimena, którą zaprezentował w Teatrze Wielkim w Poznaniu (Siwek również tam wykonywał rolę tytułową). Wcześniej był na tej samej scenie Popem w "Lady Makbet mceńskiego powiatu" Dymitra Szostakowicza. Kocha muzykę rosyjską, jak na basa przystało, i właśnie rolę Popa śpiewa teraz w Operze Paryskiej w reżyserii Krzysztofa Warlikowskiego. Ostatnio związał się bliżej z tym teatrem, po kilku rolach w zuryskiej operze, z którą od dawna współpracował (i wciąż się czasem tu pojawia) Piotr Beczała. W Paryżu Bączyk zaczął w zeszłym roku od skromnej roli mnicha w "Don Carlosie" Verdiego, a w tym roku, zaraz po spektaklach Szostakowicza, będzie ukrywającym się Angelottim w "Tosce" Pucciniego. W następnym sezonie wróci tam w trzech produkcjach, a po drodze pojawi się jeszcze na słynnym festiwalu w Arena di Verona oraz w Lyric Opera w Chicago. A ma dopiero 29 lat.

Bardziej jednak spektakularnie zapowiada się kariera młodszego o cztery lata Andrzeja Filończyka. W Paryżu spotkają się z Bączykiem za rok w dwóch spektaklach: "Cyruliku sewilskim" Rossiniego (on jako Figaro, Bączyk jako Basilio) oraz "Cyganerii" Pucciniego (Schaunard i Colline). Ale dla niego Paryż to tylko przystanek. Również wcześniej przeszedł przez studio przy operze w Zurychu, ale ostatnio w moskiewskim Bolszoj wykonał rolę Figara w "Cyruliku sewilskim", jeszcze w tym roku pojawi się w Monachium w Bayerischer Staatsoper, a dokładnie za rok odbędzie się jego debiut w nowojorskiej Metropolitan Opera, gdzie w "Marii Stuardzie" Donizettiego zaśpiewa partię Lorda Cecila. Jeszcze żaden polski śpiewak nie wystąpił tam w wieku zaledwie 26 lat.

Baryton z Wrocławia pobije tym samym rekord Mariusza Kwietnia, który choć szkolił się na miejscu w Lindemann Young Artist Development Program, to wziął po raz pierwszy udział w przedstawieniu Met, mając o rok więcej.

A jeśli już jesteśmy przy Met - coraz częściej Polacy pojawiają się i odnoszą sukcesy na organizowanym przy tym teatrze konkursie Metropolitan Opera National Council Auditions. W 2016 r. jednym ze zwycięzców był kontratenor Jakub Józef Orliński, nominowany do Paszportu Polityki za 2018 r. Do finału dostał się też inny Polak, baryton Daniel Mirosław. Obaj studiowali wcześniej w sąsiedztwie teatru, czyli w Juilliard School of Music, podobnie jak tegoroczni uczestnicy konkursu: baryton Hubert Zapiór (dotarł do półfinału) i tenor Piotr Buszewski (finalista). W Juilliard studiował także Szymon Komasa - po londyńskiej Guildhall School of Music.

Świat bardziej otwarty

Praktykę sceniczną w operach młodzi śpiewacy zwykle rozpoczynają dokształcaniem w działających przy nich studiach operowych - kiedyś wyłącznie zagranicznych; tak było z Beczała w Linzu, Kwietniem w Nowym Jorku czy Aleksandrą Kurzak w Hamburgu. Od dekady jest łatwiej: przy warszawskiej Operze Narodowej powstała Akademia Operowa - Program Kształcenia Młodych Talentów. Od początku jej główną opiekunką artystyczną jest sopranistka Izabella Kłosińska, dawna primadonna teatru, która pełni dziś tam funkcję specjalistki do spraw obsad. W 2010 r. warszawska Akademia przystąpiła do międzynarodowej organizacji ENOA (European Network of Opera Academies), co okazało się szczególnie cenne: poszerzyły się kontakty, przyjeżdżają artyści ze świata, by prowadzić kursy - nie tylko wokalne zresztą. W efekcie pedagodzy polecają młodych podopiecznych do atrakcyjnych miejsc, posyłają do bratnich akademii operowych lub uczelni. Dzięki Eytanowi Pessenowi, pianiście i korepetytorowi operowemu, który pracował w różnych teatrach i bywał również szefem do spraw obsad, Jakub Józef Orliński trafił do Juilliard School. Pessen był też opiekunem Filończyka w warszawskiej Akademii. Krzysztof Bączyk został stamtąd wysłany do Aix-en-Provence, a do paryskiego Atelier Lyrique przy tamtejszej operze trafiła z Warszawy mezzosopranistka Agata Schmidt.

Innym sposobem na wyjście w świat jest udział w międzynarodowych konkursach wokalnych. Tak się składa, że w tym roku w Polsce zorganizowano ich aż pięć z rzędu. W końcu lutego niewielki Konkurs im. Jana, Edwarda i Józefiny Reszków w Częstochowie (przystąpiło doń tylko 17 osób), na początku marca nieco większy - im. Antoniny Campi w Lublinie, a potem trzy giganty: im. Adama Didura w Bytomiu (73 osoby), im. Ady Sari w Nowym Sączu (81 uczestników) i wreszcie na początku maja serię ukoronuje jubileuszowy 10. Konkurs Moniuszkowski w Warszawie (88 śpiewaków). Gdy porównać listy uczestników, widać istną turystykę konkursową. Sopranistka Joanna Kędzior zgłosiła się do czterech z tych pięciu. Także baryton Paweł Trojak znalazł się na prawie wszystkich listach uczestników; w Konkursie im. Ady Sari już startować nie mógł, ponieważ dwa lata temu, w poprzedniej edycji, zdobył tam II miejsce i cztery nagrody specjalne. Również II nagrodę otrzymał w Częstochowie, a w Lublinie wygrał. Kondycja godna pozazdroszczenia. - Korzystam z możliwości i jeżdżę na konkursy, kiedy tylko mogę, bo to znakomita okazja, żeby się pokazać - mówi Agata Ubysz, która współtworzy impresariat Studio Kultura głównie dla śpiewaków (nie tylko polskich, przede wszystkim młodych, ale wśród jej podopiecznych jest też Małgorzata Walewska), tłumaczy: - Akademie i uniwersytety muzyczne wypuszczają co roku dużą liczbę śpiewaków, którzy mogą studiować również na płatnych studiach. A teatrów jest tyle samo co kiedyś, więc automatycznie konkurencja jest coraz większa. Do tego dochodzą rzesze napływających do Europy śpiewaków z Azji, dla których w ich krajach nie ma aż tyle pracy.

Dlatego też powstają cały czas nowe konkursy wokalne, bo jest na nie zapotrzebowanie. Są rodzajem przesłuchania przed ludźmi, którzy mogą młodych zatrudnić albo przyjąć do studia operowego, idealnego do zdobycia pierwszych doświadczeń na scenie i wejścia w branżę.

Jej zdaniem, mimo tej obfitości konkursowej, coraz trudniej dziś młodemu śpiewakowi podbijać świat. Inaczej to widzi Marcin Kopeć, działający w Londynie w impresariacie TACT International Artist Management: - Dzisiejsze czasy sprzyjają rozwojowi kariery młodych artystów w dużo szybszym tempie, niż miało to miejsce 20 czy nawet 10 lat temu. Dostęp do informacji o przesłuchaniach, konkursach, studiach operowych czy też agencjach artystycznych jest dużo łatwiejszy ze względu na internet i media społecznościowe. Jeśli tylko artysta prezentuje odpowiedni poziom talentu, techniki i umiejętności scenicznych, bez większych problemów powinien być w stanie zaistnieć na rynku.

Panowie bardziej pożądani

Na lubelskim konkursie Marcin Kopeć był jurorem, ale przyznał też jedną z nagród specjalnych w imieniu TACT. Komu? Zwycięzcy Pawłowi Trojakowi, który otrzymał również zaproszenie z Opery Budapeszteńskiej i od Festiwalu Operowego w Paryżu. Na konkursie były bardzo różne głosy, niektóre naprawdę ładne i ciekawe - w większości żeńskie, ale jednak wszystkie wyróżnienia przypadły właśnie jemu. W ogóle da się zauważyć - także po karierach naszych śpiewaków - że rynek operowy potrzebuje w większym stopniu głosów męskich.

Impresario potwierdza: - Mężczyźni są zawsze w cenie - jest ich mniej, a ról na głosy męskie dużo więcej niż na głosy kobiece. Spójrzmy na "Traviatę": trzy głosy żeńskie (Violetta, Flora i Annina) i sześć męskich (Alfredo, Germont, Dottore, Barone, Marchese, Gastone). A w "Cyganerii"? Panie tylko dwie: Mimi i Musette. A panów siedmiu. Każdy etatowy teatr będzie miał Paminę czy Cherubina w zespole, ale niewiele teatrów ma dobrego Rudolfa, nie wspominając już o Radamesie lub Zygfrydzie. Dlatego TACT współpracuje z 17 sopranami i 37 tenorami.

Na konkursy zgłasza się jednak dużo więcej kobiet - głównie sopranów, np. na listach uczestników Konkursu im. Adama Didura i Konkursu im. Ady Sari jest ich aż połowa. Trochę mniej jest mezzosopranów, a z głosów męskich głównie barytony, o wiele rzadziej basy i tenory. Od kilku lat również sporadycznie pojawiają się kontratenory.

Spektakularnych karier w młodszych pokoleniach polskich śpiewaczek jest więc niewiele, Aleksandra Kurzak nie ma na razie konkurencji. Sopranistka Adriana Ferfecka, która z warszawskiej Akademii Operowej trafiła do Projektu dla Młodych Śpiewaków przy festiwalu w Salzburgu, a po drodze wygrała kilka konkursów, przez parę lat była stypendystką berlińskiej Deutsche Oper, współpracuje też z włoskimi teatrami (Rzym, Wenecja). Ewa Tracz, zeszłoroczna zwyciężczyni Konkursu im. Karola Szymanowskiego w Katowicach, zawadziła już o La Scalę, choć wciąż częściej śpiewa w Polsce. Wspomniana Agata Schmidt związana była do zeszłego roku z Operą Paryską i śpiewała tam raz większe, raz mniejsze role; w tym roku pokaże się w operze w Lyonie. Inna mezzosopranistka Kinga Borowska była związana z Brukselą, gdzie studiowała w konserwatorium w ramach programu Erasmus.

Mezzosopranom ogólnie wiedzie się lepiej niż sopranom. Marta Wryk, która po studiach w Warszawie dzięki stypendium od Jolanty i Leszka Czarneckich trafiła do Manhattan School of Music, później związana była z operą w Kolonii, w tym czasie znalazła się też w finale prestiżowego konkursu Belvedere. Marta Świderska zakotwiczyła się w operze w Hamburgu - tam, gdzie Kurzak stawiała pierwsze zagraniczne kroki. Z Theater an der Wien związana jest Natalia Kawałek-Plewniak, która wcześniej studiowała w Warszawie (jej kolegą był Jakub Józef Orliński, z którym zdarza się jej występować) i w Rzymie w ramach Erasmusa. To śpiewaczka wszechstronna, która ma swoją pozycję również w świecie muzyki baroku. Nieźle też zapowiada się kariera innej Natalii: Rubiś-Krzeszowiak (sopranistki), choć wciąż przyćmiewa ją mąż, tenor, występujący pod pseudonimem Krystian Adam. Ale on zaczął wcześniej.

Polacy bardziej światowi

- Młodzi Polacy są w tej chwili w czołówce najbardziej pożądanych na świecie artystów, ze swoimi pięknymi słowiańskimi głosami i dużo lepszą niż kilkanaście lat temu znajomością języków - chwali Marcin Kopeć, choć widzi też mankamenty:

- Niestety muszą jeszcze intensywnie pracować nad stylowością i śpiewaniem w językach obcych.

A jakie cechy liczą się szczególnie? Agata Ubysz: - Piękny głos nie wystarcza. Niezmiernie ważna jest osobowość i muzykalność. Marcin Kopeć potwierdza i dodaje:

- Bardzo istotna w późniejszej pracy jest też komunikacja, umiejętność dobrego organizowania się (tym bardziej że życie solisty to ciągłe podróże), kultura pracy. Kiedy rozpoczynamy współpracę z danym solistą, tworzymy razem plan pięcioletni - te pierwsze lata są najtrudniejsze. W pewnym momencie teatry same zaczną pytać o śpiewaka, co świadczy o tym, że nasza praca była wykonana rzetelnie.

Inaczej niż kiedyś młodzi polscy śpiewacy, nawet gdy zaczynają już światową karierę, to jednak czasem dają się usłyszeć również w krajowych spektaklach operowych. I tu również swoją dobrą rolę ma warszawska Akademia Operowa: Izabella Kłosińska, znając dobrze dawnych podopiecznych, stara się ich co jakiś czas ściągać do Opery Narodowej (co czasem owocuje dziwnymi sytuacjami, gdy w spektaklach przygotowanych w koprodukcji z zagranicznym teatrem wykonawcy ról pobocznych są lepsi od tych głównych, przysyłanych w ramach kontraktu). W innych polskich operach również młodzi się pojawiają. To cieszy - także dlatego, że dowodzi, iż stajemy się częścią światowego rynku.

---

Na zdjęciu od lewej: Andrzej Filończyk i Krzysztof Bączyk

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji