Artykuły

Muzyka poważna nie musi być taka poważna

- Mimo tego, że wolę i cieszę się, że mam możliwość dyrygować muzyką stricte symfoniczną, która jest dla mnie wspaniała, to chciałabym zrobić kiedyś coś takiego, co trafi do... Nie chodzi mi tutaj o szerokość w sensie dużej publiczności, żeby się podobało. Chodzi o to, żeby coś zostało - mówi wałbrzyszanka, dyrygentka Ewa Gądek-Rosiak.

- Jak Pani, kobieta i do tego drobna przecież osoba, zdecydowała się na dyrygenturę?

- To była bardzo tradycyjna droga. Miałam 7 lat, poszłam do szkoły muzycznej, bardzo chciałam grać na skrzypcach. Trafiłam do orkiestry szkolnej do Małgorzaty Sapiechy-Muzioł. Podpatrywałam, jak to wszystko działa i nie mogłam się nadziwić jak to funkcjonuje. Wtedy taka myśl po raz pierwszy się pojawiła "ja też bym tak dodała, chciałabym być dyrygentem, super jest prowadzić próbę - nie trzeba grać". Nawet taka myśl przeszła, dziecinna, że to jest jakieś prostsze. A to po prostu, według mnie, jest bardziej satysfakcjonujące, ma się wpływ na tak duży zespół. Zauroczyłam się totalnie postacią Pani Małgosi i taką drogą chciałam iść dalej. Zastanawiałam się, czy iść do liceum muzycznego, już nie chciałam grać solowo. Zauważyłam, że się bardzo denerwuję, że te popisy są dla mnie wręcz traumą i są dla mnie bardzo trudne. Stwierdziłam -muzykiem solowym nie będę, ale też bardzo chciałam tę szkołę ukończyć Mocno byłam zżyta z moją klasą i bardzo ze szkołą. Tam jest naprawdę bardzo dobra kadra, ludzie, którzy praktycznie tworzą taką szkołę, nazwijmy to "prywatną", choć to państwowa placówka muzyczna. To taka bardzo specyficzna społeczność nie chce się z niej wychodzić. Jak się już tam jest w środku to faktycznie czuje się taką przynależność

- Ale jeśli się nie chce być solistą, to czy nie jest się w kontrze do tego, co szkoła proponuje?

- Szkoła dawała nam jasne sygnały, że są też inne kierunki w Akademii Muzycznej, nie tylko instrument.

- Ale te gorsze?

- Nie, nie. Właśnie, że są przeróżne. Jest kompozycja, która jest szalenie trudna, dyrygentura, która jest też wyzwaniem ogromnym - co teraz widzę po tych latach, jest teoria muzyki. Wiele osób, które bardzo dobrze słyszą, a nie chcieli grać na instrumencie i świetnie sobie radzili z tymi teoretycznymi przedmiotami,które też są bardzo wymagające, idą na teorię muzyki i potem dalej uczą lub odkrywają jakieś przeróżne muzyczne sprawy. Jest wydział instrumentalny, jest też wydział wokalny. Ponadto wydział edukacji muzycznej, który jeszcze wtedy, kiedy ja zaczynałam studia, miał specjalność prowadzenie zespołów wokalnych i wokalno-instrumentalnych. Pani Małgosia poradziła mi, żeby ten wydział był przygotowaniem do dyrygentury. Podstaw dyrygowania mogłam się tam nauczyć nauczyć się też pracy z chórem. Jak obejść się z mniejszą ilością materiału. Cztery głosy w chórze, a cała orkiestra to jest zupełnie inna bateria. Trzy lata studiowałam na tym kierunku. Później wreszcie, zachwycona, dostałam się na dyrygenturę. To były studia, o których marzyłam od samego początku. Bardzo trudna droga.

I jeszcze, ja - drobna osoba, a orkiestry to widzą, w ogóle podświadomie, podprogowo ludzie to oceniają - stoi drobna dziewczyna, młoda, więc pewnie będzie tak i tak. Nie mówię, że myślą, że źle. Ale często już mają pewne wyobrażenie tego, co się za chwilę może wydarzyć. No i mam nadzieję, że czasami można się zaskoczyć Chociaż ja jestem osobą raczej uprzejmą, miłą i myślę, że taką drogą trzeba pracować innej nie widzę.

- Szkołę skończyła Pani na skrzypcach.

- Zrobiłam dyplom u Iwony Wesolińskiej. I tutaj bardzo ogromne podziękowania chcę przekazać, ponieważ ja byłam bardzo opornym uczniem. Nie chciałam już grać, a dyplom musiałam zrobić. Miała ze mną przeprawę naprawdę mocną. Ale spisała się w stu procentach, nie naciskała. Mówiła: "ok, jeśli chcesz iść dalej muzycznie, w kierunku dyrygentury, zróbmy program mniej wyśrubowany, ale zagrajmy go dobrze, zróbmy ten dyplom porządnie". Dała mi ogromne serce. Grałam koncert G-dur Mozarta skrzypcowy, z taką trudną kadencją, pamiętam tę kadencję do dziś, Bacha Partitę d-moll i taniec rosyjski. Wybrała mi bardzo fajny program, taki do ugrania, wszystko to przyczyniło się, że mogłam wyjść i zagrać dyplom z fortepianem.

Ogromnie ważną postacią jest dla mnie Małgorzata Sapiecha-Muzioł. Kiedy szłam na trzeci rok studiów, zaproponowała mi, żebym była jej asystentką w Chórze Akademickim Politechniki Wrocławskiej. Teraz, w marcu po sześciu latach zakończyłyśmy współpracę. To była przeprawa. Pani Małgosia wiedziała, że sobie poradzę, chociaż ja wchodząc w strukturę chóru byłam jak dziecko we mgle, to był skok na głęboką wodę. Do tego momentu grałam w orkiestrze, nie miałam doświadczeń w pracy z chórem. Przez 6 lat mogłam przygotowywać zespół, zastępować Panią Małgosię, organizować koncerty i przez ten czas nauczyłam się od niej i od zespołu strasznie dużo.

- Jak przez ten tydzień przed koncertem dyplomowym wyglądała współpraca z orkiestrą?

- W Akademii Muzycznej mamy praktyki orkiestrowe i dobrze, że coś takiego istnieje. Ale to jest bardzo krótkie, to są nasze wystąpienia po 20-30 minut przed orkiestrą. Oczywiście bardzo wiele się wtedy uczymy, ale to się ma nijak, jak teraz patrzę, do tego tygodnia. W poniedziałek - pierwsza moja próba, ja mam tyle czasu, mam całą orkiestrę - mogę pracować mogę proponować!

Dla mnie najważniejsza jest atmosfera, która jest w trakcie prób. Przez to, że nie jestem jeszcze doświadczonym dyrygentem, często coś zmieniam, kombinuję, próbuję przeróżne rzeczy w trakcie próby, na ile oczywiście jestem w stanie to robić na bieżąco więc orkiestra mogłaby reagować dziwnie: a dlaczego Pani tu tak pokazuje, a było inaczej przed chwilą. Ale są fantastyczni, są dobrze nastawieni i wiedzą, że to jest pierwszy taki mój koncert, ale nie dają tego odczuć Oni naprawdę dają się prowadzić dyrygować Mam wrażenie, że jest dobrze. Z mojego punktu widzenia współpraca jest fantastyczna.

- Pani koncert dyplomowy zawiera bardzo urozmaicony program. Jak Pani o tym myśli?

- Utwory są bardzo różnorodne, co uważam za bardzo duży plus. Ktoś przychodzi do. filharmonii, chodzi rzadko lub przychodzi często i dostaje wachlarz - wszystko, co się da. Z jednej strony Moniuszko, wiadomo - mamy rok Moniuszkowski, gramy jego uwerturę do "Parii" i mamy ukazanie jego muzyki symfonicznej, ale także dwie arie "Zuzi" z "Verbum nobile" i "Zosi" z "Flisa" . Z drugiej strony mamy arie typowo popisowe dla solistek, Gounoda i Straussa. No i mamy Dvoraka VIII Symfonię.

- Stosunkowo często gramy muzykę tego czeskiego kompozytora, także w Filharmonii Sudeckiej. Dlaczego warto grać Dvoraka?

- W Polsce jest dobrze grać Dvoraka, jest nam bliski, bo słychać w jego muzyce słowiański temperament. Bardzo się cieszę z tej symfonii. Jest w niej werwa, duch i energia. Chciałabym, żeby ta symfonia była energetyczna. Żeby pokazać jego warsztat kompozytorski, który przenosi nas w muzykę ludową, czeską, ale daje nam też powiew świata. Dvorak dla mnie nie jest jednowymiarowy. Muzyka ludowa, gdzieś w małej czeskiej wsi, a za chwilę jesteśmy prawie w Stanach, gdzieś w ogromnym świecie Ameryki, która zupełnie inaczej brzmi. To jest mój główny cel, ukazanie Dvoraka w taki wielobarwny, bardzo wielowymiarowy sposób.

- Jaki jest program Pani wymarzonego koncertu? Czy Pani już słyszała taki koncert?

- To muzyka Hansa Zimmera z bajek i filmów. Dobrze by było zrobić ją suitowo, zagrać ją bardziej koncertowo, poematowo, symfonicznie. Muzyka filmowa funkcjonuje bardzo często jako tło i koncertowo nie wszystko się da wykonać bez wizji. Niektóre fragmenty, uważam, nie mają pokrycia bez obrazu. Inaczej w muzyce symfonicznej, gdzie wszystko ma swój sens. Każdy instrument ma coś do powiedzenia, nie ma momentów miałkich, martwych, tu wszystko ma znaczenie. A tam są momenty, które po prostu wypełniają jakąś przestrzeń. To faktycznie trzeba byłoby zmienić zaaranżować tak, żeby koncertowo było bardzo atrakcyjne lub wprost połączyć z obrazem. Co oczywiście jest już robione, także w Polsce. Często muzycy odnoszą się do muzyki filmowej, że ona jest jakaś tam bardziej banalna. Może formalnie tak, ale dla mnie - co jest ważne - ma dużą moc przekazu. Trafia do bardzo dużej, szerokiej publiczności. Do młodych ludzi. Super, jeśli muzyka jest atrakcyjna dla młodych, jeżeli orkiestra jest pokazana młodym, wręcz dzieciakom, że to są fajni normalni ludzie, którzy grają fantastyczne rzeczy. To, że ktoś pójdzie się uczyć grać na instrumencie, żeby nie kojarzyło się z czymś nudnym. Z tym, że przyjdę - o rany, muszę teraz coś tam ćwiczyć i będę grać etiudy do końca życia - nie właśnie! Mogę potem usiąść w orkiestrze i robić tak wspaniałe rzeczy! Myślę, że to jest ważne, to trzeba pokazać Mimo tego, że wolę i cieszę się, że mam możliwość dyrygować muzyką stricte symfoniczną, która jest dla mnie wspaniała, to chciałabym zrobić kiedyś coś takiego, co trafi do..., nie chodzi mi tutaj o szerokość w sensie dużej publiczności, żeby się podobało, chodzi o to, żeby coś zostało. Żeby wzbudziło refleksję, że ta muzyka poważna nie jest taka poważna.

***

Ewa Gadek- Rosiak - urodzona w Wałbrzychu. Studentka II roku studiów magisterskich Akademii Muzycznej im. Karola Lipińskiego we Wrocławiu na wydziale Kompozycji, Dyrygentury, Teorii Muzyki i Muzykoterapii ze specjalnością dyrygentura symfoniczna w klasie prof. dra hab. Alana Urbanka. Była asystentką dyrygenta Małgorzaty Sapiechy-Muzioł w Akademickim Chórze Politechniki Wrocławskiej. Jest dyrygentem i kierownikiem artystycznym chóru "Ballada" w Centrum Kultury Zamek. Współpracuje z Teatrem Dramatycznym im. Jerzego Szaniawskiego w Wałbrzychu, Teatrem Nowym w Zabrzu oraz Teatrem Dramatycznym w Sosnowcu, przygotowując aktorów od strony wokalnej, jak i komponując muzykę do spektakli. Pracowała w Akademii Sztuk Teatralnych na wydziale Teatru Tańca w Bytomiu, przygotowując muzykę spektaklu dyplomowego. Jest wykładowcą w Podyplomowej Wałbrzyskiej Wyższej Szkole Zarządzania i Przedsiębiorczości na wydziale: Muzyka.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji