Artykuły

Dokąd iść i z kim

"Śmieszne miłości" Milana Kundery w reż. Adama Sajnuka w Teatrze WARSawy. Pisze Wiesław Kowalski w Teatrze dla Wszystkich.

Proza Milana Kundery pojawia się w teatrze bardzo rzadko. Najczęściej reżyserzy sięgają po "Kubusia i jego pana", który jest wariacją na temat dzieła Diderota, słynnego encyklopedysty. Adam Sajnuk w ramach Społecznej Sceny Młodych wykorzystał trzy opowiadania autora "Nieznośnej lekkości bytu" i dał możliwość stworzenia młodym aktorom ciekawych ról i postaci. Bartosz Bednarski, Julia Borkowska, Malwina Laska, Ignacy Liss, Weronika Łukaszewska, Michał Pawlik (większość z nich to wciąż jeszcze studenci uczelni artystycznych) dostali szansę na zmierzenie się z ciekawym tekstem, dotykającym tych sfer życia uczuciowego (ale nie tylko), z którymi jeszcze niedawno sami mogli się borykać. Tym bardziej, że Sajnuk w swojej adaptacji zaledwie inspiruje się twórczością Kundery, w dość luźny sposób czerpie z niego wątki, które poddaje sporemu liftingowi, na szczęście nie gubiąc gorzkiej ironii autora i jego zabawnych tonów oraz odcieni.

"Śmieszne miłości", bo taki jest tytuł spektaklu oparty na opowiadaniach Kundery ("Nikt nie będzie się śmiał", "Fałszywy autostop", "Edward i Bóg" - w takiej kolejności są prezentowane na scenie), choć - może się tak na pierwszy rzut oka wydawać - nie mają motywu przewodniego, który by spinał całość w jednorodną opowieść, to jednak prezentują rozterki bohaterów w sytuacjach dość do siebie podobnych, przede wszystkim mocno skomplikowanych i zagmatwanych w sensie psychicznych, duchowych czy czysto fizycznych uwarunkowań. Ważna jest też aktualność zaczerpniętych motywów i wątków, która podbijana jest przez doświadczenia samych aktorów i ich osobistych poszukiwań miłości, wiary czy nadziei. Każda historia ma tutaj swojego narratora - i tak przez pierwszą prowadzi nas Michał Pawlik jako młody artysta i wykładowca, stojący przed trudnymi wyborami nie tylko w sensie sztuki, jaką uprawia, ale i tym, w jaki sposób organizuje sobie kontakty z kobietami; druga należy do Bartosza Bednarskiego, który wchodzi w erotyczną grę z przypadkową autostopowiczką, zaś w trzeciej prowadzącym jest Ignacy Liss, wpadający za sprawą swojej wierzącej w Boga dziewczyny w sidła samotnej nauczycielki, która będzie się starała wyzwolić go z okowów społeczno-polityczno-obyczajowych uzależnień, stereotypów czy konwenansów. W tej ostatnie opowieści Agnieszka Przepiórska (w spektaklu towarzyszą młodym aktorom, siedzący na widowni i tylko wychodzący do swojej sceny, na zasadzie jakby gościnnego występu, aktorzy z już długoletnim stażem - Rafał Mohr, Katarzyna Kwiatkowska, Mariusz Drężek, Adam Krawczuk) pokaże całe spektrum swoich komediowych możliwości, choć tak naprawdę cała sytuacja jej spotkania z uczniem wcale do zabawnych nie należy. Ale taka jest już specyfika prozy Kundery, który potrafi w dynamicznych dialogach i narracyjnych zawieszeniach łączyć ze sobą mocno zróżnicowane nastroje i stawia człowieka wobec wyborów tyleż śmiesznych, co przerażających i okrutnych. Ciekawe jest dodatkowo to, jak aktorzy, będąc częścią swoich historii, stają się jednocześnie ich ironicznym komentarzem.

Adam Sajnuk poszedł w scenograficzną umowność i inscenizacyjną spójność, najważniejszym elementem na scenie jest ustawiona na środku kanapa i to ona na swój sposób będzie różnicowała miejsca akcji. Aktorzy pozostają cały czas na scenie, jedni zajmują barowy stołek stojący z tyłu, inni staną za konsoletą lub usiądą na krzesłach z boku obok widzów. Widać tutaj ogromna pracę reżysera z młodymi aktorami, którzy w swoich rolach umiejętnie omijają pokusy bycia śmiesznym za wszelką cenę - starają się unikać chwytów czysto farsowych, przesady, ilustracyjności czy przejaskrawionej mimiki. W ten sposób, bez specjalnego mnożenia efektów komicznych czy zabawnych pomysłów inscenizacyjnych, przedstawienie nie traci wdzięku i lekkości przynależnej finezyjnej frazie Kundery.

"Śmieszne miłości", pełne gier mistyfikacji z demistyfikacją, kurtuazji ze śmiechem czy mroku z jasnością - pokazanych za pomocą najprostszych znaków i czystych scenicznych metafor, to spektakl bardzo sprawnie i smakowicie przyrządzony, skupiony na logicznym konstruowaniu myśli wyzwalających emocje, który obok sporej dozy humoru dostarcza również nieodzowne ilości goryczy, melancholii, względności i wzruszenia. Goryczy, która wciąż tli się na dnie Kunderowej narracji.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji