Artykuły

TEATRY WARSZAWSKIE

Teatr Letni: " Zmartwienia pana Hammelbeina", komedja Stefana Krzywoszewskiego

Adam Hammelbein należy stanowczo do gatunku ludzi przedwojennych, dla których giełda i "cmentarz" finansowy są niczem wobec "zmartwień" natury erotyczno-sentymentalnej. Pani Ewa, żona bogatego finansisty, bawi się na prawo i na lewo, zmienia kochanków, jak rękawiczki, utrzymuje z nimi ożywioną korespondencję-sama nie pisze zresztą ani jednego słowa-a przyłapana niemal na gorącym uczynku, wymyśla naprędce, przy pomocy nowego kochanka taką sytuację, z której wynika, że p. Hammelbein został wystawiony tylko na próbę zazdrości i miłości.

"Zmartwienie" p. Hammelbeina kończy się zawarciem paktu wieczystej przyjaźni z nowym kochankiem swojej żony. Komedja p. Krzywoszewskiego jest lekką, bezpretensjonalną sztuką na tle wielkomiejskiego życia Warszawy. Lekki ton satyryczno-obyczajowy przechodzi chwilami, zwłaszcza w akcie drugim, w tempo farsowe, aby w akcie ostatnim, w pomysłowej scenie czytania listu miłosnego i jego odpisu, podnieść się na poziom dobrej komedji. Perypetje zdradzonego męża, który kochankowi swojej żony zwierza się ze swoich podejrzeń, aby następnie równolegle ze zmianą kochanka zmienić i przyjaciela,- są nie pozbawione oryginalności pomysłu. Hammelbein, pomimo swego komizmu, nie traci sympatji widzów i otoczenia, ponieważ ma swoje, bardzo swojskie poczucie honoru i rycerskości, nie pozwalające mu przemilczać występków własnej żony. Nie jego w tern wina, że źle się w tem orjentuje, że zawsze trafia obok; to zdarza się przeważnie ludziom ograniczonym, a zawsze zakochanym mężom.

Ludzie Krzywoszewskiego mają dobre manjery, dobre chęci i jak gdyby dobre grzechy. Zdrady i flirty odbywają się w atmosferze wzajemnego porozumienia i zrozumienia. Panna Materas znajduje swoje go Lafirdeckiego, p. Ewa swego Leńskiego, a nawet stary prezes - czcigodna postać mecenasa baletu - na wszystko się godzi, byle i on uczestniczył w powszechnej zabawie.

Nic też dziwnego, że na premjerze w Teatrze Letnim bawiono się tak dobrze i wesoło! Aktorzy grali z widoczną sympatją dla autora, który jest człowiekiem teatru par excellence. Czyż można w sztuce takiego autora grać inaczej, jak grali pp. Fertner, Ćwiklińska, Junosza-Stępowski, Brydzińska, Chaveau i inni?

P. Fertner, który już swojem pojawieniem się na scenie wywoła! burzę oklasków, utrzymał się do końca gry na poziomie swoich najlepszych kreacji komedjowo-komicznych. Jego ruchliwość, rzutkość, gestykulacja, rzekoma powaga, rozbrajające zmartwienia i t. p. nadawały ton i tempo całej sztuce. Pani Ćwiklińska, świetna, błyskotliwa, ponętna, prowadziła intrygę salonu i półświatka sposobami, w których nie dorówna jej żadna z polskich artystek.

P. Junosza-Stępowski uwodził piękną Ewę wprawdzie mniej demonicznie, niż zwykle, ale z wdziękiem czarującym wszystko i wszyst kich. Pani Brydzińska w roli Materasówny, zwłaszcza w epizodzie kabaretowym, przypominała świetną Parisys z teatru Michel.

A obok tych gwiazd komedjowych, świetna p. Chaveau,-bardzo ładnie wyglądająca i dyskretnie grająca p. Gella, - poważny p. Knapczyński, trochę kabaretowy p. Skonieczny i para młodych amantów, pp. Hnydziński i Roland - wszyscy przyczynili się do sukcesu gry i reżyserji.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji