Artykuły

Jadwiga Smosarska z wizytą u szwagierki

Przybycie do Białegostoku gwiazdy traktowane było jako prawdziwe wydarzenie. A jeśli na dodatek z przyjazdem gwiazdy związany był jakiś nieznany szczegół, to już był hit.

Tak układa się od wielu lat, że właśnie od maja mamy duży wysyp różnorodnych imprez kulturalnych. To zrozumiałe. Nareszcie jest ciepło, no i dni rozsądnie długie, tak więc z przyjemnością można spacerować i korzystać z rozmaitych propozycji. Dziś jest to komfortowe, bo w dobie internetu wszystko jest w zasięgu kciuka. Tak chyba zmieni się dawne powiedzenie, że wszystko jest w zasięgu ręki. Dzięki kciukowi zobaczyć gwiazdę - proszę bardzo - klik, klik. Dowiedzieć się o niej kilku smakowitych ploteczek - jakiż kłopot. Kiedyś to trzeba było ruszyć nie tylko kciukiem, ale i trochę się wysilić. Stąd też przybycie do Białegostoku gwiazdy traktowane było jako prawdziwe wydarzenie. A jeśli na dodatek z przyjazdem gwiazdy związany był jakiś nieznany szczegół, to już był hit.

Tak było w lipcu 1958 roku kiedy to Gazeta Białostocka obwieściła: "Jadwiga Smosarska bawiła w Białymstoku". Nie była to jej pierwsza wizyta. W 1933 roku ogłoszono, że 17 maja w teatrze Palące wystąpi pod szyldem Teatru Objazdowego zespół Teatrów Miejskich w Wilnie. Jego występy patronatem objął wojewoda wileński Władysław Jaszczołt. Ale najważniejsze w tym anonsie było to, że zapowiadano gościnne występy Jadwigi Smosarskiej, którą określano mianem "królowej ekranu polskiego". Aktorzy wileńscy w Białymstoku wystawili komedię w trzech aktach A. Camasiego i Nino Oxillia "Żegnaj młodości". Smosarskiej towarzyszył na scenie, też gościnnie dołączony do zespołu, popularny aktor warszawskiego Teatru Polskiego Stanisław Daczyński, który w białostockim teatrze, już w zupełnie innej rzeczywistości, bo w 1948 roku, reżyserował fredrowskie "Śluby panieńskie". Jadwiga Smosarska będąc u szczytu sławy w 1935 roku poślubiła inżyniera Zygmunta Protassewicza. To też niezwykła historia gdy poznawał on swoją przyszłą żonę dzięki Janowi Kiepurze, któremu wybudował pensjonat Patria w Krynicy - Zdroju.

Po raz drugi Jadwiga Smosarska do Białegostoku przyjechała w dramatycznych okolicznościach września 1939 roku, aby dalej jechać do Wilna. Stamtąd wraz z mężem via Łotwa, Szwecja, Norwegia dotarła do Stanów Zjednoczonych. Protassewicz założył tam ponoć świetnie prosperującą fabrykę narzędzi precyzyjnych. Po wojnie oboje kilkakrotnie odwiedzali Polskę, aby w 1970 roku powrócić z emigracji na stałe. Tak więc przyjazd Jadwigi Smosarskiej do Białegostoku w 1958 roku nie był artystycznym wojażem. Aktorka przyjeżdżając do Polski ze Stanów Zjednoczonych postanowiła odwiedzić w Białymstoku... rodzinę.

Gazeta Białostocka informowała, że "dowiedzieliśmy się, że popularna Jadzia jest szwagierką p. Protasiewiczowej [Protassewiczowej], pracującej w Aptece Nr 5 przy ul. Warszawskiej". Smosarska w Białymstoku przebywała kilka dni. Siłą rzeczy fakt ten utrzymywany był przez rodzinę w pewnej dyskrecji. Mimo, że było już po październikowej odwilży 1956 roku, to lepiej było nie chwalić się rodziną ze Stanów, a tym bardziej jeśli była to gwiazda przedwojennego, a więc "sanacyjnego" kina i teatru. Gazeta mimo to wyrażała pewien niedosyt, komunikując, że "przykro, że nie udało nam się zrobić zdjęcia p. Smosarskiej". Tak więc po tej wizycie pozostała tylko taka krótka wzmianka. Nie istnieje już budynek przy ulicy Warszawskiej 54, w którym znajdowała się Apteka Nr 5. Nic nie wiem o pani Protassewiczowej vel Protasiewiczowej. Czyżby była siostrą męża Jadwigi Smosarskiej? Czy mieszka w Białymstoku jeszcze ktoś z tej rodziny? Czasem zdarza się, że Czytelnicy informują mnie o dalszej historii, którą ja w tym momencie muszę zamknąć. Wierzę, że jednak się ona otworzy. Co do pobytu w Białymstoku innych gwiazd, to w całkowicie innym charakterze fetowano jeden z przyjazdów Hanki Bielickiej. Ona jednak nie miała za sobą "sanacyjnej" kariery, bo debiutowała już w 1939 roku tuż przed wybuchem wojny. Gdy przyjechała do Białegostoku w 1959 roku to czuła się tu jak u siebie i tak też jako swoją traktowano ją w mieście. Nie przeszkadzał w niczym jej łomżyński rodowód i nieskrywana nigdy sympatia do wszystkiego co łomżyńskie. Białostoczanie mieli przecież "swoją" Bielicką od 1944 roku, kiedy to wraz z aktorami wileńskiego teatru Lutnia przyjechała do Białegostoku. My pamiętamy Hankę Bielicką jako, no powiedzmy, stateczną matronę, ale gdy przyjechała do Białegostoku miała zaledwie 29 lat. Wraz z mężem Jerzym Duszyńskim zamieszkała w drewnianym, parterowym domu przy ulicy Słonimskiej. Wybitny polski aktor Igor Śmiałowski, który do Białegostoku przyjechał też z Wilna wspominał swój ślub, który "odbył się z wielką pompą, w mieszkaniu Bielickich, bo oni już mieli mieszkanie, ponieważ było to już małżeństwo "stare" na nasze wtedy wyobrażenia. Hanka Bielicka i Jerzy Duszyński w swoim mieszkaniu ze składek kolegów zrobili takie przyjęcie weselne, na którym pamiętam jak dziś, były przemówienia ogromne, od miasta dostaliśmy życzenia". Ale przede wszystkim był teatr. I o nim Hanka Bielicka mówiła w krótkim wywiadzie jakiego udzieliła Gazecie Białostockiej w 1959 roku. "Wspomnienia z tego okresu [1944 - 45] są jak najmilsze. Muszę powiedzieć, że był to specjalny okres. Mogliśmy znowu grać w odrodzonej Polsce. W Białymstoku były to nasze pierwsze, powojenne występy. Byliśmy u Was przez pół roku z bardzo miłą grupą aktorów, z nieżyjącym już dzisiaj znakomitym aktorem Michałem Meliną. Mimo trudnych warunków bo pamiętacie, że graliśmy wtedy w kinie [Ton], staraliśmy się stworzyć przyzwoity Teatr. Nie zapomnę białostockiej publiczności, odbioru sztuki i serdeczności jaką nas otaczano".

Bielicka, która po wyjeździe z Białegostoku kilkakrotnie tu przyjeżdżała z występami, nie mogła się nadziwić zmianom. Mówiła: "Pamiętam Białystok pełen ruin i gruzów. Teraz jestem nim oczarowana. Nowe dzielnice, ratusz, miasto przyjemnie rozplanowane. No i Teatr, gdzie tak mile mnie przyjmujecie". Podobne białostockie wspomnienia miał inny wybitny polski aktor - Jan Świderski, który w Białymstoku pojawił się też w 1944 roku. W 1970 roku przy okazji pobytu w Białymstoku na Festiwalu Muzyki i Poezji Jan Świderski udzielił wywiadu Gazecie Białostockiej. Poprzedzał go redakcyjny wstęp -"Lato 1944 miało się ku końcowi, gdy pewnego dnia w Białymstoku wylądował wojskowy samolot [z Lublina], z którego wysiadła grupa wileńskich aktorów, a wśród nich Jan Świderski". Aktor wspominał białostocki entuzjazm przy tworzeniu teatru. O codziennym życiu w Białymstoku mówił, że "wiedliśmy niemal cygańskie życie, zamieszkując zbiorowo jedno z ocalałych mieszkań w "okrąglaku" przy Kilińskiego. Początkowo nie było tam żadnego sprzętu, oprócz żelaznego piecyka z rurą wypuszczoną przez zabite dyktą okno. Spaliśmy na słomie. Największym problemem było zdobycie żywności, ubrania i butów". Opowiadał też o próbach inaugurującej białostocką scenę sztuki Stefana Żeromskiego "Uciekła mi przepióreczka", które prowadzone były "na ławkach w parku". O samym teatrze czyli kinie Ton przypominał sobie, że "wnętrze sali było puste, zniszczone, a dopiero przed premierą improwizowaliśmy urządzenie jakiej takiej widowni - sceny, kurtyny, ławek itd.". Opowiadał, że w trakcie spektakli regularnie gasło światło, "więc zapalaliśmy świece". Pomimo tych trudności zapamiętał Białystok dobrze. Mówił, że "Niestety, częściej w minionych latach mogłem wracać tu tylko wspomnieniami, myślami i były to zawsze bardzo serdeczne wspomnienia. To był przecież początek mojej kariery aktorskiej po wojnie, pierwsze kroki w tak niezwykłych warunkach - takich rzeczy się nie zapomina".

Smosarska, Bielicka, Świderski pamiętali swoje białostockie pobyty. Nam trzeba je przypominać, bo inaczej gdzieś ulecą w niepamięć. Szkoda, że w przestrzeni miejskiej nie ma żadnego śladu po tamtych wybitnych artystach. Ot, choćby tablicy na "okrąglaku".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji