"Sztukmistrz" w Lublinie
Lubelski Teatr im. Juliusza Osterwy, znów zaprasza na premierę.
Niezależnie od personalnych ataków, rozgrywek czy wreszcie - jak niektórzy chcą - nagonki, Rozhin pracuje i w najbliższą sobotę - kurtyna w górę.
Ale, przypomnijmy. Która to już premiera? Była "Iwona księżniczka Burgunda", był kabaret "Plajta", później "Czyż nie dobija się koni" i "Farsa
O śmierci". Jeszcze przecież "Strych", który robi furorę. Różnorodność gatunków, nastroju, osobowości.
Oczywiście, odbiór tych wszystkich przedstawień, to sprawa zupełnie inna. Trudno dyskutować o gustach widzów
o tym, która realizacja zasługiwała na większe oklaski. To wybór indywidualny. Trzeba jednak podkreślić, że takich premier i w takiej ilości, nie powstydziłby się żaden wielki ośrodek. Szczególnie teraz trzeba mieć tę świadomość, gdy sytuacja w kulturze jest fatalna, gdy źródła finansowe wyschły do dna. Więc, jeśli ktoś robi wszystko, by mimo
wszystko, tego dna nie sięgnąć, no to chapeau bas...
Tytuły, o których wyżej, są aktualne. To plon sezonu, który jak widać był niezwykle pracowity.
W sobotę 4 kwietnia następna premiera. Tym razem, dzieło znakomite, przyjmowane entuzjastycznie na wielu scenach. No, oczywiście też kwestia gustu, czy wszyscy tę literaturę i takie realizacje lubią. Ale, zapowiada się wieczór konesera. W teatrze "Sztukmistrz z Lublina". Tym razem reżyserował gościnnie Jan Szurmiej. Muzyka - Zygmunt Konieczny, songi z tekstami Agnieszki Osieckiej. W roli Jaszy - Marek Milczarczyk, a w samym spektaklu bierze udział niemal cały zespół.
Na premierę biletów już nie ma. No, może "po znajomości" ktoś się dostanie na dostawkę, jaskółkę, schody...
W liście, który na ręce Andrzeja Rozhina przesłał Jorge Lavelli, dyrektor Theatre National de la Colline w Paryżu, z okazji Międzynarodowego Dnia Teatru, czytamy że teatr: "Winien być bardziej niż kiedykolwiek obecny w społeczeństwach uwikłanych w rasizm i nacjonalizm, winien zachęcać do refleksji i solidarności a więc mieć udział we wszystkim, co nadaje istocie ludzkiej jej godność, winien pobudzać naszą świadomość i sumienie".
To mądre słowa. Ale pamiętajmy, teatr, to w końcu ludzie z jednej i drugiej strony kurtyny; trzymajmy się razem!