Artykuły

Jeżeli kultura, to tylko fizyczna

Sport i kultura są jak końce kija. A raczej dwóch, takich, które w rękach decydentów biją się o kasę. Wbrew pozorom klub sportowy Stomil Olsztyn oraz Olsztyński Teatr Lalek mają ze sobą więcej wspólnego niż może się wydawać. Z tym że tylko w tym pierwszym były problemy z przejrzystością przy wydawaniu pieniędzy - pisze Iwona Görke w Gazecie Wyborczej - Olsztyn.

To jednak nie przeszkodziło miastu przeznaczać co chwilę milionów na "Dumę Warmii". Teraz doszły kolejne, bagatela 8 mln zł, mimo że klub przejął prywatny inwestor. Choć akurat przejęcie to zmiana na dobre.

Kilka dni temu informowaliśmy, że Polski Związek Piłki Nożnej ocenił stan i bezpieczeństwo na stadionie Stomilu. W zestawieniu znalazła się również informacja o liczbie widzów na meczach olsztyńskiego klubu. W sezonie 2018/2019 obejrzało je niecałe 34 tys. osób. Zestawiliśmy tę liczbę z frekwencją na przedstawieniach Olsztyńskiego Teatru Lalek. Akurat z nim, bo kilka dni wcześniej pracownicy tej instytucji przyznali, że z zazdrością patrzą na kolejne miliony wrzucane do studni bez dna, jaką jest Stomil, gdy oni klepią - dosłownie - biedę i o takich pieniądzach od miasta mogą tylko pomarzyć.

Internet się podzielił. "Dać na kulturę" i "Pieniądze dla Lalak" apelowali jedni. Wśród głosów przeciwnych znalazły się i takie jak "Jebać Lalki, kocham Stomil".

Olsztyński Teatr Lalek w ubiegłym sezonie odwiedziło 40 tys. widzów. Aktorzy zagrali 359 spektakli, w tym 23 wyjazdowe. Statystycznie, teatr prawie codziennie grał więc jedno przedstawienie. Cieszył i bawił dzieci oraz młodzież, a nawet dorosłych. Przyjezdnych i miejscowych. Cieszył, mimo że samym lalkarzom coraz trudniej się uśmiechać, bo wiedzą, że kondycja ich teatru jest dramatyczna. Dlatego - o czym już informowaliśmy tydzień temu - napisali list otwarty do prezydenta Olsztyna.

Teatr, jak i Stomil, ratowane były przez miasto zastrzykami gotówki. Jeśli jednak Lalki dostawały pieniądze, to po to, by zapłacić rachunek za prąd czy wyrównać pensje pracowników do najniższej krajowej. Roczny budżet teatru to blisko 2,8 mln zł. Dlatego 8 mln zł, które ostatnio radni obiecali przekazać Stomilowi, to marzenie artystów.

Lalkarze znają tłumaczenie, dlaczego tak się dzieje. Zawsze dlatego, że brakuje pieniędzy. Ale gdy brakuje pieniędzy, u nich wszystko się sypie. Nawet premierowych przedstawień jest coraz mniej. Ale kogo to obchodzi? Toć, to tylko "kultura". A gdy nagle jakieś pieniądze się znajdą, to nie dla lalkarzy. Jedna z aktorek olsztyńskich Lalek powiedziała mi ostatnio, że jako pracownicy miejskiego teatru, sroce spod ogona nie wypadli. Śledząc świat instytucji kultury w Olsztynie, można jednak odnieść wrażenie, że wielu z nich blisko do kukułczego jaja. Nikt się nim nie interesuje, dopóki nic się z niego nie wykluwa i nie zacznie się czegoś domagać. Ale i to wcale nie oznacza happy endu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji