Artykuły

Włoski sukces olsztyńskiej śpiewaczki

27 lipca w miasteczku Fivizzano w północnych Włoszech, olsztyńska śpiewaczka i lekarz Hanna Zajączkiewicz odebrała Nagrodę Główną i Nagrodę Specjalną Lunigiana International Music Festival oraz wykonała koncert z orkiestrą. Rozmowa z artystką.

Fivizzano to piękne, historyczne miasteczko, w którym od kilku lat jest organizowany festiwal muzyczny. Aby wziąć w nim udział, śpiewacy z całego świata wysyłają swoje nagrania i na tej podstawie są dopuszczani do przesłuchań przez komisję konkursową.

Łukasz Czarnecki-Pacyński: Czy trudno było przejść przez to pierwsze sito?

- Na pewno nie jest to konkurs rangi Operalia, czyli corocznego, międzynarodowego konkursu dla młodych śpiewaków operowych ustanowionego przez Placido Domingo w 1993 roku, którego kolejne odsłony odbywają się każdego roku w innym europejskim mieście. Jest to jednak pełnowymiarowy festiwal, na którym pojawiają się osoby związane z różnymi obszarami muzyki klasycznej. W mojej kategorii "śpiewu" startowali m.in. koledzy z Japonii, Erytrei, Libanu, Chin oraz oczywiście z USA.

Czym zachwyciłaś jury?

- Jeszcze przed eliminacjami konkursowymi odbyły się dwa koncerty. "Melodie świata" w miasteczku Lucca. Każdy wykonał tu ulubiony utwór ze swojego kraju. Ja zaśpiewałam pieśń Karola Szymanowskiego "Uwoz mamo roz". Potem odbyła się gala operowa w miasteczku Vernazza, podczas której każdy z nas zaśpiewał arię z wybranej sceny operowej. Wykonałam wtedy arię operową "Senza Mamma" z opery G. Puccinego "Suor Angelica".

A sam festiwal to tylko konkurs, czy także okazja do szlifowania swoich umiejętności?

- Jak najbardziej jedno i drugie. Możemy tu korzystać z tzw. Master Class i uczyć się od najlepszych. Ja bardzo skorzystałam z lekcji u włoskiego pianisty i coacha Roberta Barraliego, Christine Moore Vassallo, amerykańskiej śpiewaczki oraz światowej sławy śpiewaczki Sahoko Sato Timpone, która śpiewa m.in. w Metropolitan Opera. To naprawdę cudowna okazja popracowania nad wybranymi przez siebie utworami.

I co wybrałaś tym razem?

- G. Donizetti - Roberto Devereux - "E Sara... Vivi, ingrato" (aria Elisabetty), G.Verdi - "Tacea la notte placida" (II trovatore) oraz W. A. Mozart - recytatyw i aria Contessy "Dove Sono" ("Wesele Figara"). Mogłam popracować nad arią w języku włoskim, nad interpretacją muzyczną.

Zatem możliwość lekcji z największymi ekspertami muzyki operowej to wielki bonus dla uczestników konkursu.

- Z pewnością tak. Jestem także pedagogiem śpiewu i wiele skorzystałam, obserwując, jak inni pedagodzy, już rangi światowej, prowadzą proces edukacji muzycznej.

Chociaż konkurs jest bez wątpienia najważniejszy. Oprócz nagrody głównej przyznano mi także nagrodę specjalną, którą jest recital w Grosseto w ramach festiwalu "Giovani in Musica" w 2020 roku.

Jakie znaczenie ma ten konkurs w świecie śpiewaków operowych, do którego należysz już od lat?

- To bardzo trudne pytanie. Każdy konkurs jest pewną możliwością sprawdzenia się i ja wychodzę z tego założenia. Najbardziej prestiżowe konkursy są organizowane dla śpiewaków do 35. roku życia. Ale dla niektórych ról operowych wiek wykonawcy nie ma znaczenia. A konkurs zawsze daje okazję do sprawdzenia się w konfrontacji z innymi wykonawcami - w tym przypadku z całego świata.

Czy ten obecny i związane z nim nagrody, to znaczący krok w twojej karierze śpiewaczki operowej?

- Myślę, że tak. Zawsze jest to okazja do zaprezentowania swojego potencjału i otrzymania w związku z tym nowych, interesujących propozycji. Takie docenienie naszej pracy podczas znaczącego festiwalu międzynarodowego, to potwierdzenie słuszności dokonanego przed laty wyboru ścieżki kariery zawodowej. Jestem bardzo szczęśliwa i spełniona, że moja praca na polu muzyki, którą staram się godzić z medycyną, przynosi efekty. I, pomimo wielu obowiązków, można jednak z powodzeniem "służyć dwóm panom".

Jesteś lekarzem i śpiewaczką.

- Kultywuję obie te pasje od samego początku mojej kariery zawodowej. Studia muzyczne rozpoczęłam na szóstym roku medycyny, zatem od początku uczyłam się, jak pogodzić ze sobą obie te dyscypliny.

Czy jadąc do Włoch spodziewałaś się, że zostaniesz aż tak wyróżniona?

- Czy aż tak, to nie wiem. Ale na pewno mogłam liczyć na zauważenie przez jury. Mimo że jest to już 15 międzynarodowy konkurs w mojej karierze, zawsze jedzie się z niepewnością. Trzeba również przezwyciężyć duży stres.

We Włoszech są dodatkowe "okoliczności przyrody", prawda?

- Na pewno tak. Temperatura tutaj, w górskim miasteczku Fivizzano, sięga latem 40 stopni i nie ma nigdzie klimatyzacji. Włosi rzadko instalują ją w tych zabytkowych murach.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji