Artykuły

Warsztat Teatralny. Pokaz drugi Wydziału St. Reż. P. I. S. T.

Tym razem poszła na warsztat sztuka Augusta Strindberga "Panna Julia", trudna i zawiła łamigłówka psychologiczna. Już wybór podobnie "twardego orzecha do zgryzienia" zda ie się świadczyć o odważnych ambicjach młodego kandydata do stanu reżyserskiego - p. Erwina Axera, który bardzo dobrze dał sobie radę z przeflancowaniem dawnych ludzi wraz z ich dziwnymi burzami wewnętrznymi na grunt współczesnej wiedzy o człowieku.

Zanim p. Cwojdziński wystąpi ze swą nową sztuką, obrabiającą na użytek widza teatralnego teorią naukową - tym razem, jak głoszą wieści - psychologię indywidualną Adlera, pozwolimy sobie na zastosowanie jej do rebusu psychologicznego Strindberga.

W dwóch krótkich wplecionych niby mimochodem w akcie spowiedziach bohaterów sztuki - hrabianki Julii i Jeana - lokaja - zawarty jest dostateczny materiał, by zdał sobie sprawę z zaznanych w dzieciństwie zahamowań, urazów, wpływających następnie na ukształtowanie się jaźni, która domaga się z nakładką odwetu za wyłomy, dokonane niegdyś wadliwą ręką wychowawcy lub losu.

Materiału tego, jak powiadamy, bardzo dużo wyciągnąć można z owych maleńkich rąbków przeszłości, uchylonych przez parę tragicznych kochanków jakgdyby na użytek reżysera; właściwie materiału tego jest nawet za wiele.

I tutaj dopiero zdać sobie możemy sprawę z trudności, jakie wypłynęły przy realizowaniu strindbergowskiej "tragedii naturalistycznej": z takich danych jak np. okoliczności, że pannę Julię wychowano jak chłopca, że matka jej miała kochanka i wielu innych, wysunąć można różne wnioski psychologiczne, których nie dyktuje już akcja sztuki, a które należy wyłącznie do zdolności komentatorskich reżysera...

Julia oddaje się Jeanowi - lokajowi, ale jej stosunek do samej "zbrodni" i osoby kochanka jest czymś nieuchwytnym, jeśli posługiwać się będziemy tekstem sztuki. Modelowanie obrazu psychologicznego należy już wyłącznie do reżysera.

Za uporanie się z zawiłością psychologiczna przyklasnąć właśnie można p. Axerowi, który rozwiązał łamigłówkę w sposób najszczęśliwszy: jego p. Julia jest stworzeniem, które naskutek urazów psychicznych przeszłości przybiera pozorną maskę brutalności, nieokiełznanie, w istocie rzeczy zaś jest kobietą szukającą oparcia i opieki w mocnym mężczyźnie.

Podobnie "trafną" odpowiedź zdołał odnaleźć reżyser i dla Jeana, z którym zresztą miał zadanie łatwiejsze: sługa, człowiek inteligentny, dążący do niezależności pragnie odwetu za ciągłe podporządkowanie się cudzej roli. Przemiany Jeana są wyraźne i łatwiej dające się uzasadnić.

Nie znam zwyczajów warsztatu teatralnego, ale sadzę, że prawo stosowania się do koncepcji reżyserskiej tam właśnie - w szkole Sztuki Reżyserii jest jeszcze twardsze niż w teatrze w ogóle i żadne komentarze ze strony aktorów nie są poddawane demonstrującemu po raz pierwszy swą samodzielność reżyserowi.

Zdarzało mi się widzieć na próbach teatralnych, jak reżyser dyktuje niemal każdy gest aktorowi, jak "ulepia" grających w myśl swej koncepcji przewodniej lub jak podstęp pedagogiczny wmawia w nich, że tak - a nie inaczej właśnie rozumie ją swe role.

Wyobrażam sobie jak ze specjalną satysfakcja usztywniają się, przystępują do roli niczym białe niezapisane rutyna ani temperamentem karty artyści w Warsztacie Teatralnym, gdzie nierzadko może się zdarzyć, iż młody reżyser "układa" własnych nauczycieli.

Tym ciekawszy jest wynik, gdy młody, próbujący swych sił "ujeżdżacz" otrzymuje w przydziale tak rasowe, mocne "rumaki" jak ostatnio na pokazie warsztatu w Teatrze Narodowym, gdzie wspaniałe trio aktorskie stanowili Eichlerówna, Hnydziński i Małyniczówna.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji