Artykuły

Niech Rzym utonie w tybrze

Ekspozycja Antoniusza i Kleopatry należy do najwspanialszych nawet wśród ekspozycji szekspirowskich. Jest błyskawiczna i jest w niej od razu wszystko. Temat, postacie, świat, w którym żyją, i wymiar tragedii. Jeszcze wielcy kochankowie nie weszli. Na scenie stoją tylko przyjaciele Antoniusza. Rozmawiają:

"Ujrzysz trzeci filar

Świata, zmieniony w błazna nierządnicy. Patrz i podziwiaj!"

Wchodzi Antoniusz i Kleopatra. I zaczyna się ten wściekły dialog. Bez jednego pustego miejsca.

KLEOPATRA

Jeżeli mnie kochasz,

Powiedz, jak wielkie jest twoje uczucie.

ANTONIUSZ

Nędzna jest miłość, którą można

zmierzyć.

KLEOPATRA

Ja ci zakreślę granice miłości.

ANTONIUSZ

Stwórz dla niej nowe niebiosa i ziemię.

I już, od razu, w tej samej chwili, bez zwolnienia choćby na sekundę napięcia, wchodzi goniec. Mówi jedno zdanie. Tylko trzy słowa: "Są wieści z Rzymu". Jeszcze parę gwałtownych kwestii, jeszcze kilkanaście wierszy i Antoniusz wybucha. Rzuca wyzwanie światu:

"Niech Rzym utonie w Tybrze!...

Królestwa są prochem!

A nasza ziemia nawieziona gnojem Jednako żywi zwierzęta i ludzi!

Tylko w uścisku znajdziesz godność

życia!"

Tak mogłaby zaczynać się tragedia Racine'a. Tyle tylko, że retoryka jest zmasakrowana. Nie pozwala ani na chwilę odetchnąć. Ale temat i klimat tragedii jest jak u Racine'a. Królewscy kochankowie, ziemia i niebo. Ziemia, na której nie mogą się zmieścić, i niebo, którego nie mogą zmienić. Świat jest wrogi. Ziemia i niebo muszą się zapaść, żeby zwyciężyła miłość. Ale ziemia i niebo są silniejsze od Antoniusza i Kleopatry. Królewscy kochankowie muszą się poddać albo wybrać śmierć.

Ta jedna sytuacja wystarczyłaby Racine'owi na całą tragedię. I wystarczyłaby mu jedna sala w pałacu Kleopatry. Tam rozegrałaby się akcja od pierwszej do ostatniej sceny. Wystarczyłby Racine'owi goniec z Rzymu i para powierników dla Antoniusza i dla Kleopatry. Świat by ich dopadł w tej jednej komnacie. Nad nią byłoby tylko okrutne niebo, puste, niezmienne i milczące. W ciągu pięciu aktów wyczerpane byłyby i przedyskutowane wszystkie możliwości ucieczki i buntu. Goniec kilkakrotnie wracałby z Rzymu. Za każdym razem żądałby powrotu Antoniusza. Świat byłby tak samo bezwzględny jak niebo i równie jak niebo bezlitosny. Tragedia mogłaby rozegrać się w ciągu dwunastu godzin, albo w ciągu sześciu, albo w jednej godzinie. W istocie rozegrałaby się poza czasem. Hic et nunc. Całą historię, wszystkie antecedencje, wszystko, co jest zewnętrzne dla samej tragedii, opowiedzieliby powiernicy. Dla Racine'a ważny byłby tylko Antoniusz i Kleopatra, a może nawet sama Kleopatra. Cała tragedia byłaby zgęszczona do tej a jednej ostatniej godziny wyboru, do tej jednej godziny, w której Antoniusz i Kleopatra decydują się na śmierć.

Czas, przestrzeń i historia są dla Racine'a tylko pojęciom, tylko abstrakcyjnym znakiem. Jak u Kanta: "Niebo gwiaździste nade mną, prawo moralne we mnie". Tyle tylko, że bohaterowie Racine'a buntują się przeciwko prawu i że to prawo ich zabija. Szekspirowska tragedia o Antoniuszu i Kleopatrze obejmuje dziesięć lat i miejscem akcji jest cały historyczny świat. Czas jest w niej rzeczywisty i ciąży. Przestrzeń- jeszcze bardziej materialna niż w innych dramatach Szekspira. Szekspirowska scena jest zawsze światem. Ale tutaj świat nie jest metaforą, jest konkretny i zróżnicowany, jest historyczny i geograficzny. Miejscem akcji jest kolejno Aleksandria, Rzym, Sycylia, Syria, pole bitwy pod Akcium, potem Ateny, znowu Rzym i Egipt. Nie są to tylko nazwy. Ten świat jest gęsty od ludzi, przedmiotów i zdarzeń i jak na ogromnych płótnach Rubensa nie ma w nim pustego miejsca. W środku wielcy kochankowie, w gniewie, w miłości, w rozpaczy, miotający na siebie obelgi lub spalający się w uścisku. Ale tuż obok, tuż przy nich wodzowie, namiestnicy, żołnierze, posłowie, rzezańcy, dworki, pochody niewolników i parady wojskowe, stoły uginające sic od mięsiwa i wina, okręty i galary, uczty i marsze, narady i wielkie bitwy, morza, piaski, ulice Rzymu, pejzaże i architektura, wrzaski i muzyka.

Ten świat jest historyczny, ale nie tylko dlatego, że Szekspir w grubych liniach pozostaje wierny faktom i datom. Historia w Antoniuszu i Kleopatrze obecna jest nie tylko na prawach anegdoty. Fakty, daty i anegdoty, imiona wodzów i nazwy geograficzne są u Plutarcha. Ale świat Plutarcha w porównaniu z szekspirowskim jest płaski. Są u niego bohaterowie i historia. Obok siebie. U Szekspira sama historia jest dramatem. Cezar zniszczył Pompejusza, Brutus zabił Cezara, Antoniusz złamał Brutusa. Trzech ludzi podzieliło między siebie świat: Antoniusz, Oktawiusz, który przybrał imię Cezara, i Lepidus. Przeciwko nim powstał Sekstus Pompejusz, syn wielkiego Pompejusza. Antoniusz przez swoich legatów kazał zamordować Pompejusza. Cezar Młodszy uwięził i kazał zamordować Lepidusa. Zostało tylko dwóch:

"Więc teraz święcie masz tylko dwie

I szczęki.

Całą swą strawę pomiędzy nie ciśnij,

A one wtedy wzajem się pogryzą."

To jest właśnie Szekspir. Świat jest różnorodny i wieloraki, ale świat jest mały. Za mały na trzech władców. Za mały nawet na dwóch. Muszą zginąć: Antoniusz albo Cezar. Antoniusz i Kleopatra są tragedią o małości świata. Tego nie było w Plutarchu. Świat Plutarcha nie jest tragiczny. Wodzowie i władcy są źli albo dobrzy, głupi albo mądrzy, szaleni albo rozważni. Antoniusz był szalony i przegrał. Cezar Młodszy był odważny i zwyciężył. Historia bywa okrutna, bo okrutni bywają tyranowie. Ale świat urządzony jest rozumnie, w końcu zwycięża cnota i rozsądek. Świat jest wielki.

W "Antoniuszu i Kleopatrze" świat jest mały. Wydaje się dużo mniejszy niż u Plutarcha. Jest ciasny i wszystko jest bliżej. Mówi goniec:

"Rozkazy twoje są już wykonane,

I co godzinę, dostojny Cezarze,

Otrzymasz raport, co się dzieje w świecie."

Tego zdania także nie ma u Plutarcha. Szekspir czytał Żywoty sławnych mężów nie tylko we współczesnym przekładzie Northa. Patrzał na świat poprzez doświadczenia późnego Renesansu. Jeszcze w Antoniuszu i Kleopatrze dokoła ziemi krąży słońce, ale ziemia jest już tylko maleńką kulką zagubioną i nic nie znaczącą we wszechświecie.

"...Jak niebo była jego twarz!

A miała w sobie i słońce, i księżyc,

które krążyły po swoich orbitach

I oświecały to maleńkie kółko Ziemię!"

Świat jest mały, bo nie można od niego uciec. Świat jest mały, bo można go zdobyć. Świat jest mały, bo wystarczy przypadek, usłużna ręka, zręczny cios, żeby zostać numerem pierwszym. Jest ich trzech, którzy podzielili między siebie świat. Czwarty, który chciał się im oprzeć, już się ukorzył. Wydaje ucztę, zaprasza trzech triumwirów na własną galerę. Piją. Pierwszy spił się Lepidus. Zwalił się na pokład. Pachołek zarzuca go sobie na ramiona i wynosi filar świata. Oficerowie patrzą na swoich wodzów:

ENOBARBUS

Przecież on dźwiga teraz na swych

barkach

Trzecią część świata...

MENAS

Z tego wynika, że trzecia część świata

Jest dziś pijana.

To pierwsza z konfrontacji. Ale na tej samej galerze następuje druga konfrontacja, jeszcze okrutniejsza i bardziej gwałtowna. Kiedy triumwirowie są już pijani, Pompejusza odwołuje z uczty jego zausznik. Proponuje podnieść żagle na galerze i poderżnąć gardła trzem władcom świata. Jest to jedna z największych scen w "Antoniuszu i Kleopatrze". Znowu scena nie wyczytana w Plutarchu, ale wzięta wprost z renesansowych doświadczeń. Bijąca swą współczesnością. Pompejusz odmawia. Ale jak odmawia? Z wyrzutem, że Menas sam tego nie uczynił, że pyta go o zgodę przed, a nie po czynie:

"To sam winieneś uczynić, a nie

Mnie o tym mówić. Gdybym ja to

zdziałał,

Byłbym łajdakiem, ale ty to czyniąc

Dałbyś dowody, żeś jest wiernym sługą."

Bohaterowie Racine'a mają pełną wolność wyboru; niebo zawsze milczy, świat dla nich nie istnieje. Są sami. Pożera ich namiętność, ale są przezroczyści dla samych siebie. Czyn jest za nimi albo przed nimi, należy do antecedencji tragedii albo dokonany zostanie w jej ostatniej scenie. Trawią go w sobie przez pięć aktów. Przygotowują się do niego jak do skoku w przepaść. Nicują go na wszystkie strony w płynnym aleksandrynie. I ten aleksandryn nigdy nie zostanie złamany. Bohaterowie są godni i przezroczyści jak aleksandryn.

Postacie szekspirowskie, może poza jednym tylko Hamletem, są zagadką i niespodzianką dla samych siebie. Są rozdarci przez namiętności, ale rozdarcie to jest inne niż u Racine'a. Świat jest obecny, przypiera ich do muru, ciągle, bez przerwy, od pierwszej do ostatniej sceny. Dokonywują także wyboru, ale wyboru przez działanie. Są cali unurzani w konkrecie. Temat "Antoniusza i Kleopatry" jest rasynowski, godność i miłość nie da się pogodzić z walką o władzę, która jest materią historii. Ale ani świat, ani walka o władzę nie są tutaj abstrakcją. Bohaterowie miotają się jak wielkie zwierzęta w klatce. Klatka jest coraz ciaśniejsza i miotają się coraz gwałtowniej.

Antoniusz wyrywa się Kleopatrze, wraca do Rzymu, zawiera małżeństwo z rozsądku; walczy, ale nie z sobą; walczy o panowanie nad światem. Potem znowu wraca do Egiptu, ponosi klęskę rzeczywistą, zostaje pobity. Kleopatra chce zatrzymać Antoniusza i zatrzymać dla siebie Egipt. Oblicza wszystkie szanse, wy-próbowuje, jest odważna i tchórzliwa, jest wierna i gotowa jest zdradzić, kiedy musi, kiedy może sprzedać siebie nowemu Cezarowi i ocalić królestwo. W szekspirowskim święcie nawet władcy nie mąją wolności wyboru; historia nie jest abstrakcyjnym pojęciem, ale praktyką, ale mechanizmem. Kleopatra przegrywa, przegrywa tak jak Antoniusz; przegrywa nie z własną namiętnością, przegrywa jako królowa. Może zostać tylko branką nowego Cezara i uczestniczyć jako główna atrakcja w jego triumfie.

Kleopatra może pozostać z Antoniuszem. Ale Kleopatra kocha Antoniusza, który jest jednym z filarów świata, który jest niezwyciężonym wodzem. Antoniusz, który przegrał, który poniósł klęskę, nie jest Antoniuszem. Antoniusz może zostać z Kleopatrą. Ale Antoniusz, kocha Kleopatrę, która jest bóstwem Nilu. Kleopatra, która zostanie branką Cezara, którą będą pokazywali palcami na ulicach Rzymu, nie jest już Kleopatrą.

Antoniusz i Kleopatra dokonują ostatecznego wyboru dopiero po klęsce. Tego właśnie wyboru, który u Racine'a byłby sam dla siebie tematem pięciu aktów tragedii. U Szekspira wybór ten jest przymusowy. Ale przymusowy wybór nie odbiera bohaterom wielkości. Antoniusz i Kleopatra stają się wielkimi kochankami dopiero w akcie czwartym i piątym. I nie tylko wielkimi kochankami. Osądzają świat. W zakończeniu powraca temat ekspozycji. Ziemia i niebo są za małe dla miłości. Słowa Antoniusza powtórzy w ostatniej scenie Kleopatra:

"Cezar to marność! ...

... Bowiem prawdziwą wielkością

Jest czyn wykonać, który będzie końcem

Wszystkich uczynków, wyłączy przypadek

Uniemożliwi zmiany, da nam sen

I nigdy więcej nie będzie nas karmić

Gnojem żywota, tą strawą nędzarza I ... Cezara."

W "Ryszardzie III" cale królestwo okazało się mniej warte od konia. Rączy koń pozwala ujść z życiem. Antoniusz i Kleopatra nie chcą i nie mają dokąd uciekać. "Królestwa są prochem". W obu wielkich dramatach władza i władcy zostali osądzeni. Do końca! Kiedy u Racine'a zabija się bohater, kończy się tragedia i jednocześnie przestaje istnieć świat i historia. W istocie świat i historia nie istniały od początku. Kiedy zabijają się Antoniusz i Kleopatra, tragedia jest skończona, ale historia i świat trwają dalej. Mowę żałobną nad trupami Antoniusza i Kleopatry wygłasza zwycięzca śmiertelnego triumwiratu - Oktawiusz, przyszły August Cezar. Bardzo podobną mowę nad zwłokami Hamleta wygłosił Fortynbras. Jeszcze mówi, ale scena już jest pusta. Wszyscy wielcy odeszli. I świat stał się płaski.

"Antoniusz i Kleopatra" jest tragedią i scenariuszem. Można wybierać tragedię albo scenariusz. Dziewiętnastowieczny teatr wybierał scenariusz z żywymi obrazami. Kleopatra wachlowana przez niewolnice płynęła w łodzi w ramionach Antoniusza. My dzisiaj wybieramy tragedię. Wybór ten oznacza pustą albo prawie pustą scenę. Ale scenę tę muszą wtedy wypełnić aktorzy, muszą Wokół Antoniusza i Kleopatry stworzyć rzeczywisty świat. Plan pierwszy, drugi i trzeci. Inaczej "Antoniusz i Kleopatra" nie będzie szekspirowskim dramatem. Świat nie jest tutaj dekoracją. Świat jest areną. I nie ma "Antoniusza i Kleopatry" bez namiętności, bez wielkich pasji. To obok "Króla Leara" najgwałtowniejsza ze sztuk Szekspira.

Kleopatra w czasie pierwszego rozstania z Antoniuszem jest w ciąży. Bohaterki Racine'a nigdy nie są w ciąży. Woła służebną, żeby jej przecięła sznurówkę. Anachronizmy Szekspira mają swój urok. Kleopatrę grano wtedy w kostiumie elżbietańskim. Na scenie Teatru Śląskiego w Katowicach służebna nie rozpina Kleopatrze sznurówki. Kleopatra jej oczywiście nie nosi. Ale za to w symbolicznej sznurówce grają wszyscy: od pary wielkich kochanków po ostatniego z żołnierzy. Są skrępowani, wychłodzeni, pomniejszeni. Jakby wszyscy bali się gwałtownego gestu i krzyku. Jest to "Antoniusz i Kleopatra" bez górnego cis i bez brutalności, obcięty jak gdyby z góry i z dołu. Zrównoważony. Nie ma zrównoważonego Szekspira.

To obcięcie jest nie tylko w grze, jest w całej koncepcji przedstawienia i w wyborze tekstu. "Antoniusz i Kleopatra" należy do najdłuższych dramatów Szekspira. Wiem, że nie można go grać w całości. Przedstawienie musiałoby trwać pięć godzin. Ale nie mogę zgodzić się na typ i kierunek skrótu, jakiego dokonał reżyser. "Antoniusz i Kleopatra" ma pozornie dwa tematy: miłość i politykę. Jerzego Krasowskiego interesowała przede wszystkim psychologia tytułowych postaci. I ich dramat. Ale dramat ten jest tak ściśle zrośnięty z walką o władzę, że kurczy się i dziecinnieje bez obrazu okrutnego świata. Reżyser zrezygnował z całego wątku Pompejusza i wielkiej sceny na galerze. Ale bez tej sceny nie mają sensu słowa Kleopatry: "Cezar - to marność". W konsekwencji wykreślił Krasowski i te słowa. Wyciął z dramatu mięso i wielką lirykę. Wyciął najpiękniejszy monolog Antoniusza z IV aktu "Nieraz widzimy chmurę w kształcie smoka", który porównać można tylko z monologiem Prospera o znikomości świata. Za tę cenę spektakl jest czysty, precyzyjny i konsekwentny. Ale jest trochę jak "Dziady" bez Improwizacji i Salonu warszawskiego.

Ogromna spękana blacha jest jedyną dekoracją sceny w pierwszych trzech aktach. Kiedy zjeżdża w dół, mamy Rzym. Kiedy zawisa do połowy podniesiona - jest Egipt. Niepotrzebne mi są na scenie forum, Nil i piramidy. Niepotrzebna mi jest żadna opisowość. Ale ta blacha mi nie wystarcza. W tragedii Antoniusza i Kleopatry jest konflikt wschodu i zachodu, północy i południa. "Na wschodzie leży kraj mojej rozkoszy" - mówi Antoniusz. Ten kontrast między Rzymem i Egiptem muszą stworzyć aktorzy, albo światło, albo drugi plan. W katowickim spektaklu nie ma tego kontrastu.

Kleopatrę grała Jolanta Hanisz. W polskich teatrach dojrzałe aktorki grają często role młodych dziewcząt. Tym razem szekspirowską Kleopatrę grała młoda kobieta. Kleopatra ma 29 lat, kiedy zaczyna się tragedia i 39 lat - kiedy się kończy. Antoniusz ma 43 lata w pierwszej scenie i 53 - w ostatniej. Nie jest to tylko obojętna historyczna chronologia. "Romeo i Julia" jest tragedią pierwszej miłości. Całej w zapamiętaniu. Dla tej pary młodocianych kochanków nie istnieje świat. Może dlatego tak łatwo wybierają śmierć. Antoniusz i Kleopatra jest historią miłości dorosłych ludzi. Nawet ich uścisk jest gorzki. Wiedzą, że jest wyzwaniem, że za niego się płaci. W tej miłości królewskich kochanków od początku do końca tkwi ziarno nienawiści. Ani Antoniusz, ani Kleopatra nie chcą zrezygnować z wewnętrznej wolności, przyjmują miłość jak przymus. Chcą górować nad partnerem.

Jolanta Hanisz miała wdzięk Kleopatry, był w niej płomień wymykający się z rąk. Spalał ją. Była bezbłędna w partiach lirycznych. Dorosła do tragizmu zakończenia. Ale była za dziecinna, za uboga wewnętrznie, za mało doświadczona na wielką Kleopatrę. Antoniusza grał Jerzy Kaliszewski.. Jest to aktor bardzo zimny. Ostatni raz widziałem go w roli Irydiona. Irydion może być zimny, nawet musi być zimny. Jego dramat jest cerebralny i zduszony. Ale Antoniusz musi być wspaniały. Wspaniałości i pasji nie miał Kaliszewski. Grał na tłumiku, ani razu nie wybuchnął. Najlepszy był w partiach tragicznych, najsłabszy - w partii miłosnej. Między tą parą wielkich kochanków nie było nic ze zmysłowego zaczadzenia.

Oktawiusza, drugiego tryumwira i przyszłego Augusta, grał Józef Zbiróg. W koncepcji, w postawieniu postaci podobała mi się ta rola bardzo. Był to Oktawiusz rozważny, panujący nad sobą i spokojny. Ten, który umie czekać. Brakło mi w tej roli przyczajonego okrucieństwa. I siły. W spotkania trzech triumwirów W drugim akcie powinna być wielkość i groza. To przecież spotkanie na szczycie. W spektaklu było to spotkanie trzech przewodniczących rady miejskiej.

Jedyną postacią krwistą był Enobarbus w wykonaniu Włodzimierza Kwaskowskiego. Był wodzem, błaznem i powiernikiem władców. Był w całym przedstawieniu najbardziej szekspirowski. I najlepszy.

"Antoniusza i Kleopatrę" grano po raz ostatni w Polsce, w Warszawie i we Lwowie, przed osiemdziesięciu laty. I chociaż by tylko z tego powodu katowicka premiera jest teatralnym wydarzeniem. Teatr Śląski im. Wyspiańskiego wystąpił z nią na swoje piętnastolecie. Nie mógł wybrać lepiej. Zwłaszcza,, że, przekład "Antoniusza" należy do najlepszych współczesnych przekładów Szekspira.

Wielkich dramatów Szekspira od dawna nie grają w Polsce te teatry, które mają najlepsze zespoły, albo powinny mieć najlepsze zespoły, albo przynajmniej uważają, że mają , najlepsze zespoły. Wielkiego Szekspira nie gra ani Teatr Polski w Warszawie, ani Teatr Narodowy, ani Teatr Współczesny, ani Teatr Dramatyczny, ani Teatr im. Słowackiego w Krakowie. Nie zmierzyło się dotąd z Szekspirem wielu najciekawszych reżyserów średniego i młodego pokolenia. Axer ma na sumieniu, i to dosłownie, jedną komedię Szekspira. Nie reżyserowali nigdy dramatów szekspirowskich Korzeniewski, ani Rene, ani Dejmek, ani Swinarski.

Moi koledzy, którzy podróżują za granicę, piszą że nasze teatry nie ustępują francuskim, rosyjskim, angielskim i niemieckim. A przecież w Związku Radzieckim, w Anglii, we Francji, w Niemczech grają Szekspira. W okresie międzywojennym w Teatrze Polskim, za dyrekcji Szyfmana, wystawiano wielkie dramy szekspirowskie. Co się zmieniło?

Moi przyjaciele wśród reżyserów tłumaczą mi, że nie wystawiają Szekspira, bo nie mają aktorów. Nie wystarczy dwóch, trzech, czterech. W tragediach szekspirowskich drugi i trzeci plan musi być równie gęsty, musi być zagrany. Na wystawianie Szekspira z dziurami mogą sobie pozwolić według nich tylko teatry pozawarszawskie, albo przynajmniej prawobrzeżne.

Nie są to argumenty, które można łatwo odrzucić. Ale nie można także z nimi do końca się zgodzić. Nie gramy Szekspira, bo podobno żaden z czołowych zespołów nie potrafi go zagrać. Ale jeżeli nie będziemy grać Szekspira poza trzema powtarzanymi komediami, zespół taki nigdy nie powstanie. I nigdy nie zagrają w Szekspirze nawet ci z naszych aktorów, którzy mogą i powinni grać wielkie szekspirowskie role.

Myślę, że jeżeli film porywa aktorów na wiele tygodni, jeżeli istnieją gościnne występy, można sobie chyba wyobrazić teatr, który raz jeden wypożyczy aktorów z różnych zespołów dla odegrania jednej z wielkich szekspirowskich tragedii. Nie jest to chyba pomysł obłąkany. A dla kultury teatralnej i to nie tylko teatralnej, eksperyment taki miałby ogromne znaczenie. Byłby na pewno tańszy od sfilmowania "Krzyżaków" w naturalnych kolorach. A do millennium należy nie tylko Grunwald ale i trzysta lat obecności Szekspira w Polsce.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji