Artykuły

Gdańsk. Nie żyje Alicja Boniuszko

Alicja Boniuszko była uczennicą Janiny Jarzynówny-Sobczaki i primabaleriną baletu Państwowej Opery Bałtyckiej. Od 1977 roku artystka poświęciła się pracy choreograficznej, prowadziła też zajęcia w gdańskiej szkole baletowej. Zmarła w poniedziałek, 23 grudnia 2019 roku. Artystkę wspomina Barbara Kanold, dziennikarka, pisarka i recenzentka kulturalna.

Alicja Boniuszko - jedna z najznamienitszych polskich primabalerin dla wielu miłośników tańca była przede wszystkim uosobieniem Odetty-Odylii z "Jeziora Łabędziego". Ale trwałe miejsce w historii baletu zapewniła jej rola Dziewczyny w "Cudownym Mandarynie" Beli Bartoka. Całe artystyczne, zawodowe życie związana z Operą Bałtycką i teatrem tańca stworzonym właśnie przez Jarzynównę.

O "Jeziorze Łabędzim" marzyła jak każda uczennica szkoły baletowej, tancerka z zespołu i solistka, bo balet ten jest kwintesencją techniki klasycznej i nobilitacją dla wykonawczyni. Starała się bardzo, aby stworzyć w tym spektaklu wrażenie prawdziwego łabędzia. Ruch rąk, głowy, szyi, wreszcie nóg podporządkowywała temu zadaniu. Natomiast rola w "Mandarynie" była dla niej całkiem nowym wyzwaniem. Także aktorskim.

Był rok 1960, młodziutka Boniuszko przewidziana dopiero w czwartej obsadzie, po bardziej utytułowanych koleżankach, pierwsze próby przesiedziała na sali baletowej, pod fortepianem. Chyba przerażona i onieśmielona. Ale szczęśliwie właśnie w tym okresie udało się jej w Wiedniu obejrzeć wspaniałą tancerkę zespołu Rolanda Petita - Renee Jeanmaire w spektaklu "Cyrano de Bergerac". Zobaczyła taniec klasyczny w zupełnie innej formie. I zatańczyła z ogromnym sukcesem premierowe przedstawienie.

Poprzedziły je tygodnie prób, które dla Alicji były zawsze najciekawsze. Dojrzewanie roli, przygotowywanie jej, czas spędzony na wymianie myśli z choreografem, na szukaniu najtrafniejszej formy tańca, wzbogaconej plastyką i ekspresją ciała, wspominała jako najpiękniejsze godziny. Wszystko to, co działo się właśnie na sali. Bo kiedy kurtyna idzie w górę i zaczyna się spektakl, proces twórczy był w pewnym sensie skończony.

Primabalerina zatańczyła wszystkie czołowe role w baletach stworzonych przez Jarzynównę. Wystarczy przypomnieć "Tytanię i osła" Turskiego, "Morze" Debussego, "Odwieczne pieśni" Karłowicza, "Cztery eseje" Bairda, "Niobe" Łuciuka i wiele, wiele innych. Były to współczesne choreografie, wymagające znakomitego przygotowania technicznego. Szukające nowych rozwiązań, ale oparte na tańcu klasycznym. Partnerowali jej znakomici tancerze - Zygmunt Jasman, Andrzej Bujak, Janusz Wojciechowski Tadeusz Zlamal.

Jarzynówna dopuszczała ją do współtworzenia nowoczesnych układów. Pracowała z nią i pod jej okiem przy "Zamku Sinobrodego" i "Szeherezadzie".

Przez całe życie na scenie i wiele lat później zawsze spotykała się z dowodami sympatii wiernej publiczności. Pamiętam, kiedy kilka lat temu, podczas koncertu jubileuszowego Szkoły Baletowej cała sala właśnie jej odśpiewała spontanicznie sto lat.

A teraz odeszła... przez kilka ostatnich lat zmagając się z okrutną chorobą, w naszej pamięci pozostanie na zawsze jako wybitna artystka, wierny przyjaciel, dobry człowiek.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji