Artykuły

Teatr Muzyczny w Gdyni: pięć produkcji na Dużej Scenie do 2023 roku

- Zależy nam na tym, aby teksty światowej i polskiej literatury były adaptowane na scenę. Kiedyś było to bardzo trudne. Teraz droga ta jest dużo bardziej otwarta i do wielu tytułów można nabyć licencję, z czego chętnie korzystamy - mówi Igor Michalski, dyrektor Teatru Muzycznego w Gdyni w rozmowie o planach artystycznych na najbliższe lata.

Łukasz Rudziński: Wydarzeniem pierwszej części roku jest "Księga Dżungli", realizowana przez was na Nowej Scenie.

Igor Michalski [na zdjęciu]: "Księga Dżungli" to zamówienie dla młodego widza. Ten tytuł cieszy się wielkim powodzeniem i popularnością, co widać po sprzedaży biletów na to przedstawienie. Jeśli się już za coś zabieramy, to dokładamy starań, żeby zrobić to w pełni profesjonalnie. Spektakl reżyseruje absolwent naszego Studium, Jakub Szydłowski, obecnie dyrektor artystyczny Teatru Muzycznego w Łodzi, który pracuje tutaj z grupą swoich współpracowników. Bardzo mnie to cieszy, bo zapotrzebowanie na repertuar dziecięcy jest bardzo duże. Dlatego dbamy o dzieci i utrzymujemy w repertuarze propozycje, które zarażają teatrem młodych ludzi.

Potem czeka nas nowy musical - 5 września wystawiacie "Mistrza i Małgorzatę" Michaiła Bułhakowa. Dlaczego właśnie ten tytuł?

- Mamy jedną z największych scen i widowni teatralnych w Polsce. Taka przestrzeń wymaga widowiska, które technologicznie i artystycznie będzie przygotowane na najwyższym poziomie. Cieszę się, że tak trudny temat - w końcu to jeden z największych tekstów prozatorskich świata - zabrali się ludzie, którzy "zjedli zęby" na musicalu. Janusz Józefowicz i Janusz Stokłosa są przecież twórcami musicalu "Metro", który od 29 lat grany jest z powodzeniem na polskich i zagranicznych scenach. Panowie dobrali fantastycznych współpracowników. Rosyjskie libretto Jurija Riaszencewa przetłumaczyła Olga Stokłosa. Piosenki do spektaklu pisze Andrzej Poniedzielski. Scenografię przygotowuje Andrzej Woron.

Twórcy spektaklu chcą, żeby niektóre sceny utrzymane były w technologii 3D, podobnie jak familijny "Piotruś Pan" zrealizowany przez Janusza Józefowicza i Janusza Stokłosę właśnie w tej technice. Wierzymy, że będzie to bardzo dobre przedstawienie, chociaż zawsze przed premierą towarzyszy nam pewien niepokój związany z tym, że robimy coś na nowo. Zależy nam na tym, aby teksty światowej i polskiej literatury były adaptowane na scenę. Kiedyś było to bardzo trudne. Teraz droga ta jest dużo bardziej otwarta i do wielu tytułów można nabyć licencję, z czego chętnie korzystamy.

Pozostając przy nowościach Dużej Sceny, 2021 rok zapowiada się jeszcze bardziej pracowicie, bo zaplanowaliście na niej dwie premiery.

- Faktycznie, w przyszłym roku czekają nas dwie premiery na głównej scenie. W kwietniu zaprezentujemy publiczności polską prapremierę "Something Rotten!" w reżyserii Tomasza Dutkiewicza, dyrektora Teatru Komedia w Warszawie, z którym ponownie wejdziemy w koprodukcję. Mamy już komplet nut i skład orkiestry do tego tytułu. Gotowe jest także tłumaczenie. Jest to komedia poświęcona temu, jak powstaje musical. Rzecz się dzieje w czasach Williama Szekspira, a bohaterowie starają się walczyć o swoje, konkurując z popularnością mistrza ze Stratfordu.

Drugą premierą, wrześniową, będzie "Quo Vadis" Henryka Sienkiewicza w reżyserii Wojciecha Kościelniaka, który przygotowuje także adaptację i teksty piosenek. Sami bardzo jesteśmy ciekawi, jak on to sobie wyobraża i jak uruchomi wyobraźnię widzów, aby tekst był w jakimś senie dialogiem ze współczesnością. Dotąd udawało się to Wojtkowi wyśmienicie, więc mamy nadzieję, że tym razem również tak będzie.

Wykrystalizowane są już plany na kolejne lata?

- Niedawno wróciłem z Moskwy oczarowany przedstawieniem, które powstało w tamtejszym Teatrze Operetty pod tytułem "Anna Karenina". Spektakl dostał pierwszą nagrodę Festiwalu Teatrów Musicalowych w Korei Południowej. Mamy zamiar powtórzyć ten spektakl u nas w teatrze. Jesteśmy na etapie dogrywania szczegółów. Zamierzamy się umówić na najbliższy możliwy termin, czyli 2022 rok. Cały czas jesteśmy też w kontakcie z Michałem Zadarą, który będzie u nas realizował "Nędzników" według prozy Wiktora Hugo - to z kolei byłaby nasza propozycja na rok 2023. Tak pokrótce wyglądają nasze plany, które będziemy uzupełniać propozycjami dla młodszej widowni. Tylko w ten sposób możemy wykorzystać potencjał scen, które posiadamy. Rano możemy grać dla dzieci na Scenie Kameralnej lub na Nowej Scenie, a wieczorem duże produkcje na Dużej Scenie.

Między tymi wszystkimi megaprodukcjami robimy wiele okolicznościowych koncertów. W tym roku będzie m.in. 50-lecie Grudnia 1970, z tej okazji Bernard Szyc będzie odświeżał "Kolendę nockę" na zamówienie miasta Gdyni. Poza tym na przełomie roku mamy Koncerty Sylwestrowe, które skutecznie absorbują nas w grudniu i styczniu, dając nam i widzom wiele radości.

W listopadzie żegnacie "Ghost", wiosną pojawi się komedia "Something Rotten!". Planujecie więcej komediowego oddechu wobec literatury poważnej - "Mistrza i Małgorzaty", "Quo Vadis", "Anny Kareniny", "Nędzników"?

- Trzeba wziąć pod uwagę, że mamy w repertuarze "Hairspray", które w ciągu dwóch lat musimy zagrać 40 razy. Podobnie wyglądają obostrzenia licencyjne "Something Rotten!". Musimy uwzględnić też koszty rozebrania i ustawienia scenografii, przeprowadzenia prób i prób wznowieniowych pozawala nam na zagranie tylu przedstawień na Dużej Scenie, na ile to jest technicznie możliwe. Mamy w repertuarze około 10 tytułów, część z nich to nasze wizytówki, jak "Lalka" czy "Chłopi". Obawiam się, że największych produkcji wciąż mamy w repertuarze za dużo. Nasza przestrzeń jest wykorzystywana do granic możliwości.

Z niektórymi tytułami musimy się żegnać również z przyczyn technicznych, bo wynajmujemy magazyny, w której mamy ograniczoną ilość miejsca. Tak jak musical "Zły", tak i "Cud albo Krakowiaki i Górale" spadł z afisza, by zrobić miejsce innym. Pamiętajmy, że za każdym razem musimy na nowo budować akustykę i ustawiać światła. To wszystko wymaga czasu i zaangażowania wielu osób. Wznowienie przedstawienia to konieczność przeprowadzenia prób sytuacyjnych, prób wokalnych, prób orkiestry. Potrzebujemy minimum cztery dni, by wznowić tytuł. Stąd nie możemy pozwolić sobie na obecność większej liczby spektakli, które gramy na Dużej Scenie i coraz chętniej gramy jeden tytuł przez dwa tygodnie.

Jak wyglądają wasze plany artystyczne na mniejsze sceny?

- Myślimy o spektaklu dla najmłodszych dzieci na Scenie Kameralnej. Prawdopodobnie będą to "Bajki samograjki" Jana Brzechwy dla dzieci w wieku około pięciu lat. Na tej scenie z przyjemnością prezentujemy również młodzież ze Studium Wokalno-Aktorskiego im. Danuty Baduszkowej w Gdyni, które traktujemy jak kuźnię talentów. Część absolwentów trafia do naszego zespołu, a inni zasilają teatry w całej Polsce. Pojawią się również inne propozycje, ale priorytet mają produkcje na Dużej Scenie i spektakle dla dzieci.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji