Artykuły

"Machiavelli" Nowy polski musical

Na początku sezonu teatralnego można z przyjemnością odnotować znakomitą premierę nowego polskiego musicalu Miała ona miejsce w słynnej już wylęgarni repertuaru dla naszych teatrów muzycznych - w gdyńskim Teatrze Baduszkowej.

Ten nowy musical - "Machiavelli" - wydaje mi się bezkonkurencyjny wśród wszystkich dotychczas znanych polskich musicali. Jego autorzy: Jerzy Wasowski (muzyka) oraz Ryszard Marek Groński i Antoni Marianowicz (libretto) nim osiągnęli wielki sukces w tym utworze, nie raz próbowali (choć nigdy dotychczas razem) swych sił w trudnym gatunku scenicznym, jakim jest musical. Wreszcie, zgodnie z maksymą bohatera, cel uświęcił środki. Także - twórcze cytowanie sentencji autora "Księcia" jak i wykorzystanie jego komedii "Mandragora" A nawet napisanie sztuki tylko dla dorosłych! Komedia Machiavelliego z początków XVI wieku nie tylko zjadliwie wykpiwa hipokryzję i ciemnotę ludzi wczesnego Odrodzenia Sama Mandragora to korzeń życia, który - jak wierzono w średniowieczu - miał wielkie właściwości biologiczne.

"Machiavelli" - jest musicalem takim, jak trzeba Z gatunku tzw. "dobrze skrojonych". Z dowcipną, wartką akcją której spiritus movens jest sam Machiavelli. Myślę, że szczerze by się uśmiał patrząc na siebie z widowni. I chyba by się nie zdziwił, że nie zdeaktualizowało się (po 400 latach!) wiele z tego, co głosił, znał bowiem dobrze produkt biologii zwany człowiekiem. Śmiałby się z pewnością wraz z rozbawioną publicznością. A przecież w naszych teatrach muzycznych takie okazje nie zdarzają się zbyt często, choć nieraz na afiszu pod tytułem sztuki widnieje słowo "komedia".

"Machiavelli" jest prawdziwą komedią - sytuacji i dowcipu w przednim gatunku, o niemałych akcentach satyrycznych, brzmiących bardzo aktualnie, z kilku urzekająco pięknymi piosenkami lirycznymi. Jednak większość piosenek, tak jak musi być w musicalu, służy rozwojowi akcji. W "Machiavellim" jest bardzo dużo - bardzo dobrej muzyki. Nie mnie wystawianie laurek. Jerzemu Wasowskiemu, mogę tylko wyrazić zachwyt i wdzięczność melomana za wartości warsztatowe, piękno, smak i dowcip tej muzyki.

Wyjątkowo tym razem nie dziwię się, że teatr zdecydował się na nagranie muzyki na taśmie, aby nie ryzykować co wieczór kiksów w orkiestronie. Tę partyturę mogą wykonywać tylko bardzo wytrawni muzycy! Na przedstawieniu gdyńskim brzmi ona jeśli nie jest przesterowana) świetnie wydaje się nawet, że takie jej wykonanie ułatwia śpiew aktorom, zapewnia im stałe tempo.

Nowy musical wystawiony został z wielkim powodzeniem przez wyspecjalizowany w tej twórczości zespół gdyński, ale mała scena i trudne warunki techniczne ograniczyły nieco możliwości inscenizacyjne. Tym bardziej należy się duże uznanie reżyserowi i inscenizatorowi Zbigniewowi Bogdańskiemu, który również w sympatyczny sposób odtwarza gościnnie rolę tytułową. Reżyserowi dużą pomoc okazali: choreograf Waldemar Fogiel (teatralnie "postawił" solistom piosenki i ruch sceniczny) oraz scenografka Alina Afanasjew, która tylko niepotrzebnie kilku rekwizytami i meblami podkreśliła aktualność utworu.

Duże brawa dla całego zespołu aktorskiego. przede wszystkim wykonawców głównych ról: Grażyny Szymaszkiewicz, Urszuli Polanowskiej, Józefa Korzeniowskiego i Zenona Bestera.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji