Za co kochamy Bartosza Bielenię?
Takiego młodego i niegwiazdorskiego aktora było nam trzeba. Jeżeli po "Bożym Ciele" i kolejnych filmach z jego udziałem Bartosz Bielenia zostanie wzorem do naśladowania, to możemy optymistycznie patrzeć w przyszłość.
Telewizyjna premiera "Bożego Ciała" odbyła się w Niedzielę Wielkanocną o g. 22 w Canal+.
"Boże Ciało"
film obyczajowy, Polska 2019 reż. Jan Komasa,
wyk. Bartosz Bielenia, Eliza Rycembel, Aleksandra Konieczna,
12.04, niedziela, 22.00 Canal+
dostępny także w Player.pl
Bartosz Bielenia ma 28 lat, pochodzi z Białegostoku i tu debiutował w Teatrze Dramatycznym. Od 2013 roku występował w teatrach krakowskich - Bagateli i Starym. Od dwóch lat jest aktorem Teatru Nowego w Warszawie. Na swoim koncie ma też niewielkie role filmowe, m.in. w "Discopolo", "Na granicy", "Klerze" oraz w serialu "Odwróceni. Ojcowie i córki". Ale to dzięki "Bożemu Ciału" w ubiegłym roku stał się znany.
Za co go lubimy?
Za talent.
Bielenia dostał za rolę Daniela w "Bożym Ciele" pięć wyróżnień, m.in. Nagrodę Specjalną na festiwalu filmowym w Gdyni i Orła za najlepszą główną rolę męską. Zdobył też Paszport "Polityki", Nagrodę im. Zbyszka Cybulskiego (dla młodych aktorów) oraz Wdechę w kategorii człowiek roku. Doceniono go również za granicą, otrzymał tytuł European Shooting Star 2020, a nagrodę wręczono mu w lutym podczas Berlinale.
Za oczy.
Jedni piszą, że są anielsko niebieskie, inni, że Bielenia ma zdolność do tzw. psychopatycznego spojrzenia. Bartosz charakteryzuje się zresztą hipnotyzującą, sprzeczną dwoistością. Ma w urodzie pierwiastek męski i żeński, w sytuacjach pozaaktorskich sprawia wrażenie delikatnego, ale na scenie czy ekranie to aktor charyzmatyczny, który potrafi przerażać. Miejmy nadzieję, że wykorzysta ten potencjał.
Za wdzięk i poczucie humoru.
Bartosz dziękował za wspomniane oczy rodzicom, odbierając kolejne nagrody. Na gali Orły 2020 machał mamie i tacie, "którzy kupili sobie torcik i pewnie teraz go jedzą". Podobną bezpretensjonalność zaprezentował w Hollywood. Tuż przed oscarową galą zapisał się w historii jako pierwszy człowiek, który pozował do zdjęcia na czerwonym dywanie w smokingu i dresiarskim, polskim przykucu [przysiadzie].
Za zaangażowanie w sprawy ekologiczne.
Kiedy Bartosz Bielenia gra w spektaklu, przyprowadza do teatru swojego psa, który wygląda ponoć jak czworonożna bohaterka "Pewnego razu... w Hollywood" Quentina Tarantino. Aktor mówił Dorocie Wodeckiej w wywiadzie dla "Wysokich Obcasów", że "jest za miksowaniem świata zwierząt z człowieczą codziennością". Promuje poznańską fundację Głosem Zwierząt.
Angażuje się w ochronę środowiska i ruch Extinction Rebellion, czyli w pokojowy bunt przeciwko brakowi reakcji władz na zmiany klimatyczne i wymieranie gatunków na Ziemi. Nie kupuje nowych ubrań i prezentuje zdecydowanie antykonsumpcyjną postawę.
Za inteligencję.
Czytanie wywiadów z Bielenią to przyjemność i inspiracja. Aktor sprawia wrażenie osoby o szerokich horyzontach, obdarzonej żywym umysłem, oczytanej. Często cytuje w wywiadach fragmenty ulubionych książek albo odnosi się do swoich artystycznych idoli (m.in. Brunona Schulza czy Jerzego Grotowskiego), i nie brzmi to ani trochę pretensjonalnie. Waży słowa. Potrafi patrzeć z dystansem na szum wokół swojej osoby i na świat show-biznesu. Raczej nie przewróci mu się w głowie.