Artykuły

Ból rodzenia

"Droga żywiecka" Cieszyńskiego Studia Teatralnego na 14. MFT Malta. Recenzja Jolanty Brózdy w Gazecie Wyborczej-Poznań.

Droga żywiecka Cieszyńskiego Studia Teatralnego jest jak ból rodzenia: zapomnianych wspomnień, utraconego dzieciństwa, autentyczności.

W sali Teatru Ósmego Dnia na drewnianej konstrukcji (szkielet stodoły? dzwonnicy?) rozkręca się, rozwirowuje szaleńcze tempo spektaklu. Tekst jest wywrzaskiwany, ruchy konwulsyjne, ciała aktorów napięte. Gra smutna wiolonczela, głuchy bęben wyznacza kolejne cykle konwulsji, a akordeon gra do zapamiętałego tańca. Aktorzy z CST (laureaci Offeusza w 2003 r.) zgodnie ze swoim credo czerpią energię i wyzwalają ją z bycia razem, z emocji bez wygładzeń i kompromisów, z ruchu i przejmującego śpiewu. Rzecz jest o zderzeniu dwóch rzeczywistości: dzisiejszej - oswojonej, ale i ciasnej, i wytęsknionej - tej, w której można żyć prawdziwie. Ona została w dzieciństwie, w realnym miejscu w Karpatach, gdzie niegdyś mieszkali Łemkowie, Żydzi i Polacy (stąd ukraińskie pieśni, żydowski taniec). Ona została w genach - symbol dawnego świata to fotografia dziadków. Szalone tempo spektaklu czytam jako ekspresję wściekłej bezsilności: że trzeba być tu i zachowywać się tak, jak wypada, że się zapomniało, że się nie było na pogrzebie, a groby są nieme. To bolesne obijanie się o pręty klatki niepamięci. Szalone tempo czytam też jako wysiłek przypominania, tęsknoty za czystością życia. Bo dawny świat jednak wraca do pamięci. Ale czy powrót coś zmienia? Czy Arkadia istnieje? Droga żywiecka jest jak ból rodzenia: ale co się rodzi?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji