Artykuły

Urok Offu

Z pracownikami Ośrodka Teatralnego Kana, Paulą Rudź (organizacja i realizacja), Ewą Szostak (promocja i informacja) i Dariuszem Mikułą (dyrektorem) rozmawia Hubert Michalak w cyklu ROZMOWY CZASU KWARANTANNY.

DARIUSZ MIKUŁA Pamiętam, że twoim rozmowom przyświeca idea kontaktu z innymi niż dyrektorzy pracownikami teatrów. Kana to jednak nie tyle teatr, co ośrodek teatralny, platforma i baza dla innych teatrów offowych, głównie zachodniopomorskich. Lubię odwoływać się do określenia Ewy Wójciak, która mawia, że jesteśmy po prostu "robotnikami sceny". Sam nie jestem aktorem, a tylko nim bywam, nie jestem dyrektorem, a raczej pełnię tę funkcję. Od śmierci naszego lidera, Zygmunta Duczyńskiego, pracujemy wspólnie i w rozmowie z tobą chcemy to kolektywne myślenie oddać. HUBERT MICHALAK Kolektywność to faktycznie cecha działań offowych, więc cieszę się, że mogliśmy spotkać się właśnie w takim składzie. Zanim jednak przejdziemy do ogólnych refleksji, przypomnijcie, jakie procesy wam przerwało zamknięcie teatrów.

PAULA RUDŹ Pracuję w Teatrze Kana dopiero od lipca minionego roku. Maj i czerwiec miały być dla mnie miesiącami sprawdzenia umiejętności przy naszych największych działaniach. W planach były: OFF Kontrapunkt zaplanowany w terminie 8-16 maja, za produkcję którego jesteśmy odpowiedzialni, oraz Spoiwa Kultury - nasz festiwal, który miał się odbyć pod koniec czerwca. Program OFF Kontrapunktu był zamknięty, szczegóły dogadane, ridery techniczne przesłane, zarezerwowaliśmy sale i hotele - po czym z dnia na dzień okazało się, że cały festiwal, w tym nurt off, nie odbędzie się. Z kolei Spoiwa Kultury miały przemyślany program, wybrane ścieżki kontekstowe i tematyczne, prowadziliśmy zaawansowane rozmowy z większością artystów - no i wiadomo. Przez pierwsze dni od zamknięcia, pracując zdalnie, prowadziłam jeszcze rozmowy, prosiłam o dosyłanie dokumentów, omawialiśmy poszczególne zaproszone przedstawienia itd. Wydawało nam się wtedy, że ostatnie dni czerwca to możliwy termin dla festiwalu. Jednak pod koniec marca zorientowaliśmy się, że musimy zmodyfikować ustalenia. Dla mnie osobiście to duże zmiany i spore zaskoczenie, bo najmocniej sprawdzające mnie wydarzenia nie odbyły się. Na swoje pierwsze Spoiwa będę musiała poczekać kilka miesięcy, a na pierwszy OFF Kontrapunkt - pewnie ponad rok.

HM Zamknięcie wpłynęło też pewnie na waszą regularną pracę?

PR Oczywiście. Odwołaliśmy pokazy naszej najświeższej premiery, Sit-down Tragedy, ale i inne zaplanowane grania: Gęstość zaludnienia, Projekt: Matka oraz rzadziej pokazywany Projekt: Ojciec.

DM Premiera Sit-down odbyła się tuż przed Bożym Narodzeniem, wróciliśmy do tego tytułu po nowym roku, a że mamy tylko jedną salę oraz obsady przedstawień się pokrywają, to czas musimy dzielić pomiędzy różne tytuły. Zespół Kany, jak to w offie bywa, zarabia na życie gdzie indziej, teatr jest sposobem na życie, nie zaś głównym źródłem utrzymania. Środki produkcyjne zdobywamy na zewnątrz, nie są one wielkie, dlatego gdy już powstanie przedstawienie, chcemy je intensywnie grać również dlatego, że aktorzy dostają honoraria za spektakle, za próby nie. Pandemia przerwała nam radość grania świeżego przedstawienia.

PR Przerwaliśmy zaawansowane prace nad obudowanym kontekstami pokazem spektaklu Weroniki Fibich, reżyserki w zespole Kany. Weronika przygotowała we współpracy ze Sceną Roboczą w Poznaniu przedstawienie Popytka z udziałem uchodźczyń z Czeczenii: Madiny, Milany i Hedy. Miała do nas przyjechać Marina Hulia, dobry anioł spektaklu, pisarka. Chcieliśmy zorganizować z nią spotkanie autorskie w związku z książką Dzieci z dworca Brześć, miała mieć też spotkania w szkołach. Rozmiar przedsięwzięcia był spory, było ono dla nas też istotne od strony społecznej. Oprócz grania przedstawień, staramy się angażować publiczność w dialog o najbardziej palących problemach, jakie nas otaczają. To miał być jeden z tych dialogów. Całość odbyć się miała pod koniec marca.

DM Pandemia przerwała nam dokończenie naszego jubileuszu czterdziestolecia. Chcieliśmy pokazać wszystko, co robimy, poświęcić jubileusz bieżącej pracy zespołu. Ponadto opowiadaliśmy o spektaklach, które powstały i były tworzone przez ludzi Ośrodka po odejściu Zygmunta. Np. przybliżaliśmy linię pracy Janka Turkowskiego. Popytka natomiast miała być częścią prezentacji myślenia o teatrze, jakie praktykuje Weronika. Zarówno ten pomysł, jak i cały projekt Wokół tradycji Rafała Foremskiego czekają na swój czas.

HM Odwołaliście wydarzenia definitywnie, czy przesunęliście je w czasie?

PR Na razie termin całego Kontrapunktu (a co za tym idzie - także OFF Kontrapunktu) został odroczony w czasie przez organizatorów. Ustaliliśmy jednak nową datę Spoiw Kultury i intensywnie pracujemy nad przeniesieniem festiwalu.

DM Odnosząc się do nowej sytuacji - chcemy, żeby izolacja i dystans stały się formułą festiwalowych wydarzeń. Nie chcemy uciekać od innych propozycji, ale szukamy przede wszystkim takich, które mają dystans wpisany w kształt artystyczny.

PR Prowadzimy też stałe projekty długoterminowe. W tym roku realizujemy projekt Okno - Zbliżenia, który opiera się na warsztatach wokół zagadnienia tańca, ciała i cielesności. Staramy się znaleźć sposób na przeprowadzenie projektu w zmienionej formie w związku z zakazem zgromadzeń oraz tym, że niektórzy z naszych prowadzących pochodzą spoza Polski, a granice są zamknięte. Do tego tematy takie jak kontakt improwizacja, cielesność czy obecność są trudne do przeniesienia na platformy internetowe - to kolejna rzecz, nad którą się głowimy. Innym długofalowym projektem jest Wokół tradycji. Odpowiedzialny za niego jest Rafał Foremski, dzięki któremu spotykamy się ze śpiewakami, w gronie warsztatowym dyskutujemy o starych pieśniach dziadowskich, próbujemy odkopać tradycję i odnajdywać to, co w niej żywe. Zarówno weekendowe spotkania warsztatowe, jak i wyjazdy terenowe Rafała w poszukiwaniu pieśni są obecnie niemożliwe. Czekamy na rozwój sytuacji, by zaktualizować plany. Wydaje mi się natomiast, że regularnego grania w tym sezonie już się nie podejmiemy. Przynajmniej tego z publicznością.

EWA SZOSTAK Ale faktyczne granieprzed nami. Przygotowujemy live streaming przedstawienia Projekt: Matka - z okazji Dnia Matki. Spektakl będzie grany na żywo do kamery, trwają próby do realizacji. Podczas spektaklu publiczność będzie z nami - każdy przed swoim ekranem, więc w różnych miejscach, jednak przynajmniej czas będzie wspólny [od autora: przedstawienie dokamerowe się odbyło, wzięło w nim udział prawie tysiąc osób].

DM Jesteśmy ciekawi efektów tego przedsięwzięcia. Nie jest to rewolucja, oczywiście, jednak dla nas to pierwszy raz. Wierzę, że pokonamy bolączki techniczne. Wiemy już też, że trzeba przeorganizować środki i doinwestować technikę. Może uda się, by streaming funkcjonował także i po ustaniu pandemii.

ES Odbędzie się też rozmowa pospektaklowa na platformie Zoom, nasza pierwsza próba rozmowy z widzami po przedstawieniu. Szukamy kontaktu możliwie najbardziej bezpośredniego.

PR Poniekąd dzięki pandemii właśnie uruchamiamy nareszcie dyskusje po spektaklach. Chcemy utworzyć stałą grupę roboczą, która będzie otrzymywała materiały wprowadzające w kontekst spektaklu i trochę specjalistycznych, teatrologicznych tekstów. Uzbrojeni w lektury będziemy oglądać spektakl, a po nim - rozmawiać. Zaczynamy od dyskusji wokół pokazu archiwalnego przedstawienia Geist.

DM Pandemia przyspieszyła też myślenie o nowym spektaklu. W normalnych warunkach rozmowy o nowej premierze zaczęlibyśmy po wakacjach, gdy wcześniejszy spektakl by się rozegrał. Ale ponieważ sytuacja jest inna, rozmowy już się toczą - rozważamy powrót do współpracy z Krzysztofem Popiołkiem, twórcą Gęstości zaludnienia.

HM Na ile w nowym reżimie sanitarnym i ogłoszonych dziś wytycznych dla instytucji artystycznych widzicie miejsce na rozwinięcie bądź dokończenie rozpoczętych projektów?

DM Wczoraj odbyliśmy spotkanie, w trakcie którego dyskutowaliśmy długo o odpowiedzialności za widzów, o strachu związanym z zaproszeniem do zamkniętej przestrzeni, do swego rodzaju kontaktu z drugim człowiekiem, często obcym.

PR To ogromne dylematy - zarówno przy realizacji festiwalu, jak i przy regularnej pracy. Nieustannie o nich rozmawiamy. Mamy małą przestrzeń, zamiast foyer - niewielki korytarz, sąsiadujemy z knajpą. Wydaje mi się, że aby wypełnić warunki reżimu sanitarnego, moglibyśmy zapraszać jedynie kilka osób. Jednak czy zaproszenie nawet tak małej liczby widzów jest bezpieczne? Czy jako organizatorzy podejmiemy odpowiedzialność tego rodzaju? Ludzie za nami tęsknią, my tęsknimy za nimi, bo spotkania człowieka z człowiekiem zawsze stawialiśmy na pierwszym miejscu. Ale towarzyszy nam poczucie ryzyka i przeczucie, że musimy nauczyć się nowego świata, z wirusem obecnym między nami: za pięć czy dziesięć miesięcy COVID-19 przecież nie zniknie.

HM Tymczasem zaś intensyfikujecie działania w sieci. Czy za linią repertuarową cyfrowej odsłony Ośrodka stoi konkretny zamysł, czy to raczej rodzaj przedłużenia regularnej działalności? Kto się tą gałęzią pracy zajmuje?

ES Tak jak powiedzieliśmy na początku - nie ma jednej osoby, która na wszystkim "trzyma łapę". W tym tkwi urok offu. Ja formalnie zajmuję się promocją, informacją i komunikacją zewnętrzną, również tą z widzami. De facto jednak jestem wykonawcą wspólnej woli. Jak wspomniałeś, skupiamy się na odkopywaniu archiwaliów, na co w codziennym biegu nie było czasu. Wspominamy i pomagamy wspominać. W taki sposób staramy się odpowiedzieć na tęsknoty i potrzeby osób, które przy nas są, gdy normalnie pracujemy i towarzyszą nam w zatrzymaniu się i poczuciu pustki. Nawet spoglądając na zimne dane, na liczbę odbiorców, widać, że to jest potrzebne. Ludzie przytulają się do wspomnień, uczestniczą w nich i dzielą się z nami swoją pamięcią. To nasz sposób na podtrzymanie kontaktu i bycie z ludźmi. Równolegle zdecydowaliśmy się na ścieżkę, którą poszły niemal wszystkie teatry - prezentujemy nasze spektakle. Dzięki temu dzieje się to, na co przed epidemią nie byłoby szans: docieramy do większej liczby odbiorców, do ludzi spoza naszego środowiska. Z Gęstością mogliśmy dotrzeć do Warszawy czy Krakowa, niegraną już Lailonię mogliśmy pokazać zarówno ludziom, którzy widzieli ją kilkanaście razy, jak i tym, którzy nie mieli tej okazji. Poszerzamy grono odbiorców i przytulamy się do kolejnych, którzy niejako przytulają się do nas oraz - mamy nadzieję - poznają nas lepiej poprzez spektakle.

DM W pierwszej kolejności pojawiały się rzeczywiście archiwalne materiały dokumentalne. Pierwszą premierą pandemiczną był film W pieśni Rafała Foremskiego. W normalnych warunkach miałby swoją premierę w teatrze. Sytuacja kontaktu z widzem poprzez sieć pozwoliła nam na pokazanie nie tylko naszych teatralnych działań, ale pewnego spektrum pracy. W ramach Ośrodka pojawiają się np. szczególny język i teatr uprawiany przez Weronikę, całkowicie inny - Rafała, jeszcze inny - Jaśka Turkowskiego, sam zespół teatralny kroczy w jeszcze inną stronę. Mocno obecna jest edukacja, na którą stawiamy oraz działalność w zachodniopomorskim offie. Wachlarz jest szeroki.

HM Mam też wrażenie, że udostępniane materiały rysują bogactwo kontekstów pracy Ośrodka. Jego pole znaczeniowe poszerza się poprzez udostępnianie nagrań akcji ulicznych sprzed lat czy działań plenerowych - nawet za cenę gorszej jakości zapisu.

ES Od kiedy pracuję w Kanie, podczas każdego chyba spotkania pojawia się temat tożsamości. Sami siebie pytamy o to, jak ująć w słowa to, kim jesteśmy - oraz jak opowiedzieć to na zewnątrz. Rozmawiamy nieustannie, choć nie uzyskujemy definicji. Czasem udaje się odnaleźć nowe określenia czy kierunki, rozrysowujemy je, rozmawiamy o nich, niekiedy o nich milczymy. Być może czas zatrzymania to okres głębszego poszukiwania odpowiedzi, w którym przez powrót do archiwaliów i dokumentów przypominamy sobie ścieżki, którymi szliśmy. I nawet nie odpowiadając na konkretne pytanie, nie starając się ukuć definicji, możemy przedstawić tę wiedzę samym sobie i pokazać ją na zewnątrz, jednocześnie poszukać tej tożsamości i odnaleźć w niej siebie. Nie wiem, czy był to akt do końca świadomy, ale nie da się ukryć, że podjęliśmy refleksję nad odpowiedzią na pytanie "kim jesteśmy?". To zawsze znajdowało się na drugim planie, a jest przecież niesłychanie potrzebne. I mam wrażenie, że pomagają nam w tym procesie widzowie, odbierając nas w momencie, w którym budujemy szerszy kontekst siebie i naszej działalności. Pojawia się dużo odpowiedzi i reakcji, które po zebraniu w całość i podsumowaniu mogą nam pomóc mówić o sobie.

HM Co to za odpowiedzi i reakcje? Część można wyczytać z komentarzy w mediach społecznościowych, ale zapewne jest ich więcej.

ES Materiały dokumentalne zadziałały bardzo mocno. Dowiaduję się różnymi drogami, że ludzie kierują pytania czy wspomnienia nie tyle do nas, co do autorów poszczególnych projektów. Jest tego tak wiele, że nie sposób sprostać w odpowiedziach. W trakcie projekcji spektakli i po ich zakończeniu ja jestem odpowiedzialna za kontakt i komunikację z ludźmi. Gdy pokazywaliśmy Gęstość, nie udało mi się obejrzeć nagrania, bo cały czas byłam "na łączach". Odzywali się widzowie, którzy mieli potrzebę podzielenia się emocjami. Kilka minut po rozpoczęciu transmisji odebrałam telefon od nieznanego mi widza, który podziękował za możliwość zatrzymania się i dodał, że teraz "wie, że jest nadzieja". W epidemicznym zamknięciu, z ograniczoną możliwością funkcjonowania, ten mężczyzna postanowił do nas zadzwonić i powiedzieć, że dzięki przedstawieniu coś go ruszyło, że on sam ruszył z miejsca. Gęstość to nasz chyba najsilniej działający na emocje spektakl. Bywają to emocje skrajne. Przy okazji tej projekcji otrzymaliśmy rzeczywiście duży feedback, kilkadziesiąt różnych reakcji; pełne emocji komunikaty dostawałam jeszcze tydzień po udostępnieniu spektaklu. Nigdy nie doświadczyłam czegoś takiego w swoim życiu teatralnym. Może tyle czasu potrzebowali ludzie, by ochłonąć? Trudno o taki kontakt emocjonalny na co dzień, gdy z racji swojego stanowiska jestem raczej zdystansowanym nadawcą informacji.

PR Mamy nie tyle widzki czy widzów, jak w teatrach instytucjonalnych, ale raczej osoby uczestniczące w naszych działaniach, związane nie tylko z teatrem, ale i z nami, ludźmi, którzy go tworzą. Oczywiście nie wszyscy, ale wielu jest takich, z którymi nawiązaliśmy ten szczególny rodzaj więzi. Nie wartościuję tego, myślę jednak, że warto tę różnicę zaznaczyć.

HM Wspólnota widzów chwyta więc, można powiedzieć, ducha offu, który w naturalny sposób skupia wokół siebie ludzi. Czy jesteście w kontakcie z innymi zespołami offowymi?

PR Mocno nas widać w Zachodniopomorskiej Offensywie Teatralnej, zrzeszeniu teatrów z Pomorza Zachodniego. Istnieją też i inne ofensywy - wrocławska, krakowska czy ogólnopolska. Zdarza się, że jesteśmy pytani o to, jak to się dzieje, że w naszym regionie off działa tak prężnie. Może przede wszystkim dlatego, że wszyscy się przyjaźnimy, chyba każdy zna każdego. Zresztą stawiamy na współpracę i integrację przez cały rok, nie tylko przy okazji większych wydarzeń. Rozmawiamy między sobą na stopie prywatnej - o tym, co się dzieje, jak się czujemy, czego potrzebujemy. Kana znajduje się chyba w najbardziej komfortowej sytuacji, jeśli chodzi o zachodniopomorski off: jesteśmy w stanie przetrwać ekonomicznie i instytucjonalnie. Gorzej mają ośrodki czy grupy bez zaplecza instytucjonalnego. Jako ZOT wsparliśmy finansowo ludzi offu będących w największej potrzebie. Mamy pewną pulę pieniędzy, z której przez cały rok finansujemy działania. Błyskawicznie je przekierowaliśmy, odpowiadając na sytuację, w której znalazła się większość offowych twórców, naszych przyjaciół - nagłej utraty pracy. Solidaryzujemy się z ludźmi, którzy utrzymują się z grania, prowadzenia warsztatów czy projektów: jeśli ktoś potrzebował wsparcia, to - w ograniczonym stopniu, ale jednak - byliśmy w stanie go udzielić.

HM To dobrze, że jesteśmy w stanie wskazać pozytywy tak trudnej sytuacji.

DM Szukając plusów związanych z pandemią, uznaliśmy, że trzeba czerpać z tego doświadczenia.

PR Myślę, że ministerialny projekt "Kultura w sieci" niektórym zespołom pozwoli postawić pierwsze kroki na "rynku cyfrowym". W dużych instytucjach na rejestrację zawsze znajdą się pieniądze. W offie rejestracja nie jest oczywistością: często robi się ją jak najniższym kosztem, byle tylko dysponować nagraniem, które można będzie wysłać na festiwal. Bywają to nagrania przeciętnej jakości. Mam nadzieję, że ministerialne pieniądze pomogą podnieść poziom w tym obszarze działalności. Polskiemu offowi jest to potrzebne.

DM Spośród zapisów, którymi dysponujemy, nagranie Gęstości jest naprawdę dobrze zrobione, można je było bez wstydu zaprezentować. Mało mamy takich. I Paula słusznie podkreśliła lekcję płynącą z pandemii: nagle off zrozumiał, że dbałość o archiwa i archiwizacja materiałów bieżących jest istotna, że w nagraniach archiwizacyjnych nie chodzi wyłącznie o to, żeby robić realizacje według wymogów festiwali, czyli stosować zapis z jednej kamery, że należy przyłożyć do tego więcej uwagi. My z kolei, Ośrodek, dotarliśmy do refleksji, że nigdy nie byliśmy tak mocno obecni w Internecie jak dziś. Trzeba to wykorzystać, nie zapominać o rzeczywistości wirtualnej. Kontakt z widzem powinien być, jak nam się obecnie wydaje, mieszany. Brakuje mi tego, by wleźć na scenę i widzieć widza przed sobą, wiem jednak, że dzięki Internetowi pomknęliśmy w innego rodzaju kontakt. Doświadczenie, które obecnie stało się naszym udziałem, musimy umiejętnie wykorzystać w przyszłości. Niech Internet będzie atrakcyjną formą kontaktu. To intuicyjne i niepoukładane myśli, ale domagają się uwagi. Niepewność i lęk, które nam towarzyszą, nie zmieniają faktu, że staramy się podejmować wyzwania czasu i odpowiadać na nie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji