Poznań. W Nowym opowieść o Wojciechu Bąku, zaszczutym poecie
W ten sam weekend, w który odbędą się wybory prezydenckie, Teatr Nowy zaprasza na spektakl "Krzycz. Byle ciszej" Marcina Kąckiego w reżyserii Anety Groszyńskiej. To rzecz o strachu. I o granicach wolności.
Muzycznym spektaklem "Stan podgorączkowy", granym przy pustej widowni, do kilku kamer i transmitowanym przez internet, Teatr Nowy wszedł w czas wielotygodniowego zamknięcia z powodu pandemii. Teraz jako pierwszy teatr w Poznaniu zaprasza widzów na premierę zagraną na żywo.
By zasiąść na widowni, trzeba będzie rzecz jasna spełnić szereg warunków, m.in. przyjść do teatru w maseczce lub przyłbicy, dezynfekować ręce. A także złożyć oświadczenie, że nie jest się zakażonym koronawirusem. Kto ma zwyczaj wpadać do teatru tuż przed ostatnim gongiem, może się rozczarować i po prostu na spektakl nie wejść - procedura wpuszczania widzów rozpocznie się godzinę przed spektaklem.
Kolejne pokazy - 26-28 czerwca o godz. 19 na Dużej Scenie.
Był prezesem, zamknięto go w szpitalu psychiatrycznym
"Krzycz. Byle ciszej" to opowieść o Wojciechu Bąku. Poznańskim poecie, zniszczonym przez nieludzki system.
Pochodził z Ostrowa Wielkopolskiego, studiował filologię polską i filozofię na Uniwersytecie Poznańskim. Do wybuchu wojny był nauczycielem w poznańskich liceach, m.in. w "Marynce". W czasie okupacji został wywieziony na roboty przymusowe do Niemiec. Od 1945 do 1947 r. pełnił funkcję prezesa oddziału poznańskiego Związku Literatów Polskich. Otrzymał nagrodę literacką miasta Poznania i nagrodę Episkopatu Polski. Gdy w 1949 r. obowiązującym kierunkiem literackim stał się socrealizm, publikacja religijnej poezji Bąka stała się niemożliwa.
W 1950 r. na warszawskim zjeździe Związku Literatów Polskich poeta zapowiedział, że popełni samobójstwo. Wyprowadzono go z sali i zamknięto w szpitalu psychiatrycznym. Był bity, zastraszany, publicznie piętnowany. Zmarł w 1961. Przemoc stosowana wobec niego nie skończyła się po jego śmierci - choć pod koniec życia przeszedł na protestantyzm, został pochowany na cmentarzu katolickim.
O Poznaniu jeszcze raz
Podobno miał zwyczaj przystawać na placu Wolności, by wykrzyczeć ludziom potrzebę wolności, szacunku i demokracji. - W czasach stalinizmu - podkreślają twórcy spektaklu. - Płacił za to upokorzeniami, zniewoleniem, zdrowiem. Ale jego największym dramatem było posiadanie służbowego mieszkania, na które polowali koledzy po piórze, poznańscy literaci - przypominają.
W spektaklu wracają z przeszłości jak cienie: humaniści, poeci, pisarze. Związkowcy i redaktorzy. - Oczywiście jako twórcy rozumiemy potrzebę wolności, ale wiemy też, do czego taka twórczość, niczym nie skrępowana, prowadzi - mówi jedna z postaci w trailerze przedstawienia. - Zagrożona jest nie tylko spójność myśli, dyscyplina naszej organizacji, ale też wizerunek Poznania - przekonuje inna.
Wśród bohaterów opowieści Marcina Kąckiego (reportera, autora m.in. książki "Maestro. Historia milczenia" o pedofilskim skandalu w chórze Polskie Słowiki) i Anety Groszyńskiej (reżyserki m.in. zrealizowanego wraz z Marcinem Kąckim spektaklu "Wróg się rodzi" o fenomenie Tadeusza Rydzyka i Radia Maryja) są m.in. poeta i tłumacz Stanisław Barańczak i jego ojciec - Jan.
W roli Wojciecha Bąka - Dariusz Pieróg.
Więcej - teatrnowy.pl.