Artykuły

Odgłosy kroków i kroczków

Zanim Miron Białoszewski napisał "Pamiętnik z powstania warszawskiego" przez dwadzieścia lat o powstaniu "gadał": "Tylu ludziom. Różnym. Po ileś razy". Chciał by jego pamiętnik był zapisem słowa mówionego, zwyczajnego, bez żadnych sztuczności Opisał powstanie nie to bohaterskie, lecz to widziane przez ludność cywilny, ukrywającą się w piwnicach, kanałach. Gdy wybuchła wojna, miał siedemnaście lat, podczas powstania - dwadzieścia dwa lata. Nie walczył - co zarzucali mu krytycy "Pamiętnika". Sceny z powstania, które widział, rozmowy, które słyszał - odtworzył w swych zapiskach z dokumentalną wiernością Nie ukrywał nawet tych emocji, które mogły być źle widziane, np. młodzieńczej fascynacji wybuchem powstania, tak jakby było one przygodą, odkrywaniem czegoś nowego: "Powstanie ( Dziwne. Bo tego słowa nie używało się przedtem w życiu. Tylko z historii, książek. Już nudziło. A tu raptem jest i to takie z "Hurra" i tłumem na łubudu".

Spektakl Wiesława Górskiego, oparty na prozie Białoszewskiego, rozpisany jest na siedmiu aktorów Sześciu z nich gra jeszcze kilka innych postaci Scena zbudowana jest pośrodku sali, widzowie siedzą z dwóch stron Cała scenografia to okrągły stół, dwa obrusy i siedem krzeseł. Przedmioty te w kolejnych, szybko zmieniających się scenach, stają się ulicami, kamienicami, kanałami, wnętrzem katedry - całym miastem.

Narratorem, "reżyserem" wszystkich sytuacji jest Miron (Marek Jędrzejczyk); wspomaga go jeszcze jedna postać. Jednak tylko Miron pełni "indywidualną" rolę w spektaklu, nie odgrywa innych osób I on. pozornie bez emocji, na dłużej przywołuje jakąś scenę i opowiada, na przykład o matce, która mówiła do córki: "Nie płacz, i tak nie będziesz żyła".

Czasem z humorem przytacza czyjeś zachowanie. Jest taka scena, gdy jego przyjaciel Swen (Leszek Perłowski) odmawia modlitwę. Ludzie wpatrują się jak z przejęciem recytuje słowa Po chwili Miron chłodno tłumaczy, że Swen zawsze miał zamiłowanie do teatralności

Aktorzy grają tak. jak nakazują wspomnienia jednej osoby są zapamiętanymi fragmentami Alma Horanin raz gra groteskową Panią de la coś, która z pieskiem przemyka po korytarzu, innym razem podnosi głowę, otwiera usta i automatyczne porusza się z wyciągniętymi do góry rękami, bo jest poparzonym pacjentem w szpitalu. Dobrze wypada też scena, gdy wciela się w przeganianą przez powstańców kobietę z białą chustką. Teresa Lisowska raz jest damą spacerującą koło latryny i wstydliwie odwracającą wzrok, innym razem matką tulącą dziecko.

Wojciech Deneka z kunsztem rysuje dramatyczny portret człowieka odciętego od zewnętrznego świata, by w innej scenie przekonująco nie nadążać za tłumem biegnących ulicami bombardowanego miasta.

Wiesław Górski skomponował spektakl z dużym wyczuciem przestrzeni, ruchu. Zaplanował pozorny bałagan, porozrzucane kwestie - często pozostawione bez rozwiązania. Spektaklowi podarował rytm. Rozpisał go na modlitwy, szepty, odliczania czasu do wybuchu bomby, odgłosy kroków, kroczków . I słowami Białoszewskiego udowodnił, że każdy z nas może przypadkowo znaleźć się pośród zdarzeń, trudnych do ogarnięcia umysłem. I że historii nie piszą tylko romantyczni poeci lub żołnierze z medalami na piersiach.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji