Artykuły

Maria

Och, jak powoli, powoli ciągnie się ten letni kisiel pod tytułem "Maria"! Co tu dużo mówić: nudno i tyle. A powód jest prosty. Spektakl jest po prostu niedopracowany. Brak dyscypliny.

Edward Lubaszenko dokonał wprawdzie niezłej adaptacji, ale potem niestety, zatrzymał się w pół drogi. Nie zmusił swoich kolegów teatralnych do rzetelnej gry, do szlifowania detali. Co prawda większą część aktorów obronił instynkt samozachowawczy: ci, zachowujący się na scenie naturalnie, "po swojemu" (na przykład Jacek Romanowski, Wiesław Wójcik, Ryszard Łukowski, Magda Jarosz, Leszek Piskorz), wygrywają na tym, bo bardziej przekonują niż ci wypozowani do połowy (na przykład Monika Rasiewicz. Edward Dobrzański. Rafał Jędrzejczyk); jak rażą te sztuczne pozy!

Wielomianowy i bogaty jest, zawarty w scenariuszu, obraz młodego państwa radzieckiego z roku 1920. Groźne umacnianie się Nowego Porządku i degrengolada Starego. Pewni swego rewolucjoniści, zrezygnowana i słaba Sfera Wyższa, sprytni spekulanci, inwalidzi rewolucyjno-wojenni i zdezorientowani, szarzy obywatele pałętający się w tym totalnym bałaganie Symboliczna śmierć starego generała i narodziny proletariackiego dziecka.

Mogło to być dobre, barwne i "soczyste" przedstawienie. Mają. ce wzięcie u szerokiej publiczności. A tymczasem siedzimy w fotelu; j ciepło, wygodnie, za brzydką dekoracją prześliczny (zapewne) wiolonczelista gra do snu kołysankę pt. Fuda z Suity c-moll Bacha, i tak sobie popatrujemy na to co na scenie. Bo niby jak u nas, ale jednak nie. Na szczęście tam o wiele gorzej.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji