Artykuły

Zaliczone, mocium panie, acz niedosyt pozostanie...

Jeleniogórski teatr im. Norwida i wrocławski Teatr Współczesny wymieniły się przedstawieniami. Jeleniogórzanie mieli okazję obejrzeć przedstawienie Krasowskiego oparte na utworach Czechowa, wrocławianie - nieśmiertelną "Zemstę". Tu i tam niewielu widzów skorzystało z tej możliwości. Wtorkowy występ Jeleniogórzan obejrzało zaledwie kilkadziesiąt osób.

Fredrowska .Zemsta" w Teatrze im. Norwida ma niemałe tradycje. Komedia ta inaugurowała w 1945 roku działalność sceny, a obecna realizacja jest siódmą z kolei.

Z "Zemstą" jest tak, że po niezliczonych realizacjach na wszystkich polskich scenach z udziałem nieomal wszystkich wybitnych aktorów, jakich mieliśmy i mamy, bliskie wyczerpania są nowe możliwości interpretacyjne, trudno też coś odkrywczego zaproponować aktorom, ale siła komizmu i uroda wiersza Fredry mają moc taką, iż w każdym nieomal wypadku w końcu do głosu dochodzą. Ma więc "Zemsta" sukces pewny, Jeżeli za miarę sukcesu uznamy to, że publiczność nieco się ubawi.

Choć niemal całą "Zemstę" znam na pamięć, a obejrzałem więcej niż dwadzieścia jej różnych realizacji, ubawiłem się nieco i tym razem. Przypadło mi do gustu umuzycznienie i ubaletowienie komedii, w której awantury wokół granicznego muru rozgrywają się w rytmie słynnego mazura Moniuszki. Nie spodobał mi się natomiast żart scenografa (Michała Jędrzejewskiego), który stare zamczysko z dwoma basztami poddał "nowoczesnej" renowacji, wznosząc na scenie pstrokate wieże, mogące się skojarzyć - tak ktoś koło mnie zażartował - z ulicznymi... pisuarami dla gigantów.

Z wykonawców jeleniogórskich utkwili mi w pamięci Dariusz Bereski, grający Papkina oraz para Alicja Kabała i Piotr Konieczyński, grający kochanków Klarę i Wacława. Zazwyczaj, nawet w najlepszych realizacjach, ci młodzi wypadają dość blado, bo są to Jednowymiarowe, dosyć mdlę postaci. Jeśli na nich szczególniej się skupiłem, może to świadczyć o tym, że za mało wnieśli tu główni protagoniści. I tak chyba było. Widać np. od pierwszej chwili, że grający Cześnika Tadeusz Wnuk jest zdolnym aktorem, ale w Jego starość i podagrę nie da się uwierzyć. Sądzę, że za tą a pewnie i innymi decyzjami obsadowymi, kryją się konkretne problemy kadrowe teatru. W takim zaś kontekście trudno dyskutować lub cokolwiek z tego zakresu podważać.

"Zemsta" dla każdego mniejszego zespołu teatralnego może być tematem swoistego egzaminu dojrzałości. Gdybym był egzaminatorem zaliczyłbym ten egzamin teatrowi, acz scenografa odesłałbym do poprawki.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji