Artykuły

To sobie wreszcie pożyją. Rozmowa z Weroniką Murek

- Kluczowym momentem był więc dla mnie raczej moment ustawiania figur na szachownicy, w których nie król, nie królowa odgrywają jakąkolwiek rolę, tylko figura trumny-trumienki szachuje wszystkich, bo porusza się we wszystkie strony - także do przodu - Piotrowi Olkuszowi mówi Weronika Murek.

Piotr Olkusz: Kiedy rozmawialiśmy półtora roku temu o "Feinweinblein", to powiedziałaś, że w dzieciństwie miałaś "potworny przesyt dyskusjami przy śniadaniach na temat powodzenia lądowania w Normandii". A tu, proszę, piszesz sztukę o marzeniach o desancie

Weronika Murek: Tak, ale żadna ze sztuk, które pisałam, nie była o wojnie, tylko o bezwojniu - i ta sztuka też taka jest. Także o tym przesycie wojną; o tym, że to wzajemne nagabywanie się - będzie wojna, panie Włodku? trzmiele nisko latają - weszło już w jakiś obieg, groza spasowała, jeszcze moment i w kolorowych gazetach pojawią się reklamy: "Idzie wojna, kup parasol; Paryż, pani Krystynko, już spłonął, ale za to pojawiły się ciekawe last minuty do Marsylii".

"Kto mieć chce z wojny grosik. Musi jej też dać cosik" - mówią w "Matce Courage", a u ciebie Wańka Wstańka zawodzi "Wojna [] trochę was pożywi i trochę pomartwi". Co czytałaś, pracując nad dramatem?

Zupełnie o "Matce Courage" nie myślałam. Zresztą, w tej sztuce bardziej niż wojna i bardziej niż podział na żołnierzy i cywili interesował mnie podział na ludzi i na żywych, według starego wiedeńskiego przysłowia, że trzeba umrzeć, żeby sobie pożyć; czyli jakaś fascynacja śmiercią, oddawaniem życia - celowo więc nie dzielę na ludzi i na martwych, tylko odwracam ten porządek w myśleniu bohaterów. Kluczowym momentem był więc dla mnie raczej moment ustawiania figur na szachownicy, w których nie król, nie królowa odgrywają jakąkolwiek rolę, tylko figura trumny-trumienki szachuje wszystkich, bo porusza się we wszystkie strony - także do przodu.

To oczywiście nie jest sztuka o tym, żeby nie dawać się dzieciom bawić żołnierzykami, bo od tego dostaną apetytu na wojnę. Prędzej sztuka o tym, że dawno wojny nie było i młodzi chłopcy szukają sposobu spędzania wolnego czasu, a wojna kojarzy im się z czymś ekscytującym albo czymś, na czym można dobrze zarobi

. Ale przede wszystkim wojna w tym tekście jest katalizatorem - najprostszym - do podziału właśnie na żywych i nie-żywych, a ten temat mnie interesuje bardzo.

Jest też takie wiedeńskie inne przysłowie: o tym, że w Austrii trzeba umrzeć, żeby mieć spokój. Otóż, w Polsce to zupełnie, jak wiesz, nie działa.

Jeśli się nie cieszę na wojnę, to też jestem Polakiem drugiej kategorii?

Ja mam nadzieję, że ja jestem kategorii D albo F, jeśli koniecznie trzeba mieć jakąś kategorię. Jeśli ma być wojna, to nie można sobie żałować na literze - kategoria A w wojsku to jednak trochę słabo.

Mówisz, jakbyś nigdy nie była zuchną i nie starała się o sprawność "zawiszaka". Krzyczałaś z rówieśnikami "Raz, dwa, trzy, nieprzyjaciel patrzy"?

Nigdy. (śmiech)

A jak przebrnęłaś w szkole przez lekcje polskiego poświęcone literaturze powstańczej?

Moja mama jest nauczycielką polskiego i okazuje się, że literatura wojenna jest jedyną czasem literaturą, która jeszcze do młodych trafia: mówią, no dobrze, w szkole uczą, że wojna jest zła, ale mimo wszystko - to literatura "jakoś tam przygodowa", podłóż pod to brak doświadczenia wojny, to jest wojna jako doświadczenie popkulturowe; hełm wypastowany, namiot, w którym generał przyjmuje adiutanta whisky skitraną w bucie, "na Zachodzie bez zmian, panie sierżancie" - to wszystko wydaje się atrakcyjne: no fajnie, i trochę gadania o Polsce, i całkiem sporo turlania po ziemi.

Czym jest "śmieszna śmierć", przed którą chcą się uchronić modlitwą dzieci z twojego tekstu?

Celowo nie daję w tekście odpowiedzi na pytanie, bo uważam, że każdy z bohaterów ma inną definicję śmiesznej śmierci, i na tym się to ich wzajemne niedogadywanie - a tym samym i sztuka - zasadza.

A czy "W naszym piecu pokojowym" nie jest przypadkiem drugim aktem "Feinweinblein"? W "Feinweinblein" dorośli mieszkańcy prowincjonalnego miasteczka próbowali sobie ułożyć życie po wojnie. Tu mielibyśmy do czynienia z ich dziećmi, którzy nie mają frajdy ze słuchania radia w świetlicy, a po prostu bawią się poza nią - i bawią się w wojnę. Jak zawsze.

Ale my się wszyscy teraz bawimy w wojnę trochę.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji