Artykuły

Bajka pilnie potrzebna

Historia miłosnego trójkąta zawsze budzi zainteresowanie publiczności. Zwłaszcza jeśli opowiada się o uczuciu, które trwa przez dekady, by w końcu zmierzyć się ze śmiercią.

Najnowsza premiera Krakowskiego Teatru Scena STU - "To właśnie miłość" Rona Aldridge'a w reżyserii Janusza Szydłowskiego - rozpoczyna się sceną, w której kobieta kładzie na teatralnej podłodze jedną czerwoną różę. Widzowie mogą się domyślać, że to opuszczona kochanka, która żegna się w ten sposób z utraconym mężczyzną. Kim jest tajemnicza postać i kogo tak opłakuje - tego dowiadywać będziemy się przez kolejne dwie godziny.

Sztuka Aldridge'a jest nostalgiczną opowieścią o miłości, która może spełnić się dopiero w ostatnich tygodniach życia, wobec śmiertelnej choroby bohatera. Tony (Tadeusz Huk) i Sara (Krystyna Podleska) wydawali się dla siebie stworzeni, ale Sara była żoną Franka (Leszek Piskorz). Nie chciała i nie potrafiła odejść, zwłaszcza po urodzeniu syna. Syna, o którym nie wiadomo, czyim jest dzieckiem - męża czy kochanka. Tony, Sara i Frank są artystami, tworzą taneczne trio założone dzięki pieniądzom Franka. Emocje związane z tworzeniem kolejnych spektakli towarzyszą rozterkom miłosnym, trio trwa dzięki temu, że romans jest ukrywany. Kiedy Frank zacznie mieć wątpliwości, rozwiąże zespół. Potem pozostaną już tylko wspomnienia, jakim oddaje się Tony; dzięki nim na scenie pojawiają się młodzi kochankowie (Barbara Garstka i Karol Jasiński) i zdradzany mąż (Marcin Kątny). Ich taneczne popisy przeplatają trudne, pełne żalu i wciąż żywych uczuć rozmowy starszych ludzi, którzy chcą coś jeszcze naprawić, choć na chwilę być szczęśliwymi. Tony, chory na raka, wie, że niedługo umrze.

W spektaklu Janusza Szydłowskiego uniwersalna historia o zdradzie (pojmowanej dość niejednoznacznie) i zadośćuczynieniu rozgrywa się w prostej, umownej przestrzeni. Najpierw to pokój w domu opieki, w którym przebywa Frank; potem - salon w mieszkaniu Sary i Franka. Kilka sprzętów - kanapa, stolik, barek czy szpitalna szafka - jest jedynie sygnałem miejsca akcji. Nie o realizm tu bowiem chodzi, ale o naszkicowanie życiowej sytuacji, w jakiej znaleźli się bohaterowie.

I tu pojawia się główny problem przedstawienia Janusza Szydłowskiego: konstrukcja dramatu jest nierealistyczna, wprowadzane retrospekcje burzą ciągłość narracji, ale też każą pytać o prawdziwość, wiarygodność wspomnień (w jednej ze scen bohaterowie kłócą się o to, jak naprawdę przebiegło przywoływane zdarzenie). Na ile możemy polegać na własnej pamięci, w którą wkradają się emocje, sentymenty i pretensje wobec siebie i innych?

W spektaklu Sceny STU w umownej przestrzeni pojawiają się bohaterowie niczym z innego gatunku dramatycznego, z innego teatru. Podleska, Piskorz i Huk grają realistycznie, podczas gdy ich postaci powinny być osadzone w odmiennej konwencji. To, co w dramacie jest kondensacją pewnych stanów, emocji czy zachowań, tyleż stereotypową, co dotkliwie prawdziwą, tutaj grane jest jak fragment telenoweli. Jednocześnie wydaje się, że reżyser czyni z nostalgiczno-zabawnej opowieści o dojrzałej miłości komedię. Zbyt często kwestie, które nie mają być tylko śmieszne, w przedstawieniu wybrzmiewają niczym riposty z sitcomu.

Umowność przedstawianego świata służy tym fragmentom spektaklu, w których pojawiają się młodzi bohaterowie. Zawsze przywoływani przez czyjeś wspomnienie są niczym wyjęci z przestrzeni pamięci - trochę niedzisiejsi, obdarzeni wdziękiem, wykreowani w umyśle Franka, Sary czy Tony'ego. Nie muszą być "prawdziwi", by być wiarygodni.

I właśnie wiary w intensywność tego, co niekoniecznie wygląda "tak jak w życiu", zabrakło w spektaklu Janusza Szydłowskiego najbardziej. Zamiast być bajką o miłości, która przetrwa wiele i w końcu przyniesie szczęście tym, którzy na nie zasłużyli, przypomina obyczajowy serial. Szkoda, bo żywiołowe reakcje publiczności Sceny STU wskazują na to, że bardzo takich krzepiących opowieści potrzeba.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji